echo24 echo24
106
BLOG

Jak uzdrowić Polskę? Warunek sine qua non

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 14
Patologia systemu dwupartyjnego w Polsce

Motto: Straty natury gospodarczo politycznej wynikające z kontynuacji hamującej rozwój Polski wojny między partiami Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego stają się już porównywalne z tym, co działo się w naszym państwie w czasach, jak widać nie do końca minionych.

Portal internetowy Salon24, - vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1454217,nowy-sondaz-konfederacja-kluczowa-w-ukladance-powyborczej informuje:

Nowy sondaż nie pozostawia złudzeń: Konfederacja może być kluczowym graczem na politycznej scenie po wyborach parlamentarnych w 2027 roku. Aż jedna trzecia Polaków widzi to ugrupowanie jako część przyszłego rządu. Czy czeka nas polityczne trzęsienie ziemi?

Z sondażu SW Research dla Onetu wynika, że najwięcej badanych – 26,7 proc. – nadal popiera obecny układ rządzący, czyli koalicję 15 października złożoną z Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050, PSL i Lewicy. To sygnał, że mimo napięć w obozie rządzącym, część społeczeństwa wciąż liczy na stabilność i kontynuację.

Jednak nie wszystko wygląda tak spokojnie, jak mogłoby się wydawać.

Na drugim miejscu wśród preferowanych koalicji znalazł się układ Prawa i Sprawiedliwości z Konfederacją – 22,5 proc. ankietowanych widzi w nim najkorzystniejsze rozwiązanie dla kraju. To zaskakujący wynik, biorąc pod uwagę dotychczasowe przetasowania i osłabienie PiS po ostatnich wyborach. Ale prawicowy elektorat wydaje się nie tylko wierny, lecz także zdeterminowany, by wrócić do władzy – choćby w nowej formule.

Zaskoczeniem może być również fakt, że 8,7 proc. ankietowanych wskazało na możliwość współpracy Koalicji Obywatelskiej z… Konfederacją. Choć to scenariusz trudny do wyobrażenia w dzisiejszym układzie ideologicznym, część wyborców ewidentnie szuka niestandardowych rozwiązań.

Co więcej, aż 31 proc. respondentów wskazało na warianty koalicyjne z udziałem Konfederacji, co sugeruje, że ugrupowanie to – mimo licznych kontrowersji – zyskało polityczną siłę przebicia.

7,2 proc. Polaków widzi miejsce w przyszłym rządzie dla PiS i Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna. To pokazuje, że nawet najbardziej radykalne odłamy mają swój elektorat – i to nie tak marginalny, jak się wydaje…

Mój komentarz:

Czas spojrzeć prawdzie w oczy i zdać sobie sprawę z faktu, iż nikt zdrowo i racjonalnie myślący już chyba nie zaprzeczy, iż właśnie na naszych oczach odbywa się pożałowania godna auto-kompromitacja Platformy Obywatelskiej oraz bolesne rozczarowanie jej sympatyków.

W tym miejscu chciałbym zapytać orędowników Platformy Obywatelskiej, czy mnie dzisiaj przeproszą za to, że w okresie 2007 – 2015 krytykowałem partię Donalda Tuska?

Bo tak się złożyło, że w czasie komuny, moimi znajomymi i przyjaciółmi byli właśnie ludzie, którzy później stali się politykami i zapalczywymi orędownikami Platformy Obywatelskiej.

Lecz po roku 1989, w okresie transformacji, nasze drogi się rozeszły z przyczyn nie tyle politycznych, co moralno-etycznych, gdyż okazało się, że w nowych warunkach hołdujemy zupełnie innym wartościom, o czym pisałem w notce pt. „Stary Kelner ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/471353,stary-kelner  .

Wszystko zaczęło się od tego, że w styczniu roku 2011, w eseju pt. „Nabrani przez redaktora ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/271686,nabrani-przez-redaktora , tak między innymi pisałem o Platformie Obywatelskiej i jej sympatykach, cytuję:

Uczciwi dziennikarze powinni obecnie obnażyć kompleksy, zakłamanie, płytkość ideową i pretensjonalność platformerskich "elit" III RP.

Rodzi się, więc pytanie, jak to zrobić?

Otóż uważam, że naczelnym obecnie zadaniem uczciwych dziennikarzy jest demaskowanie, wszystkimi możliwymi sposobami rzeczywistej jakości post-komunistycznych elit III RP. Trzeba bezlitośnie obnażać ich prawdziwy rodowód, mierny poziom, zakłamanie, miałkość ideową i bezpardonową hipokryzję…

Opublikowanie eseju pt. „Nabrani przez redaktora ” sprawiło, że salon mazowieckiej Warszawki, z którym przez lata spędzałem wakacje w Jastarni, a także salon podwawelskiego Krakówka, z którym się blisko przyjaźniłem w okresie komuny, - uznały tę publikację za zdradę i zbezczeszczenie sakramentu platformerskiej poprawności politycznej, co skutkowało wydaniem na mnie środowiskowego wyroku śmierci, a moi dawni kompani, prawnicy, lekarze, biznesmeni i artyści obłożyli mnie klątwą ostracyzmu i zmowy milczenia.

Nie wyobrażacie sobie Państwo, jaką nienawiścią zapałali wtedy do mnie moi dawni koledzy, którzy do dnia dzisiejszego, jak mnie widzą na ulicy czerwienieją, jak indory i prychają, jak to mają zwyczaj czynić wiejskie baby na widok cudaka, co to po wsi w gaciach łazi. A jeden z nich do mnie zadzwonił i wprost zagroził, cytuję: „Krzysiek! Co się z tobą stało? Co ty wypisujesz na tym twoim blogu? My się musimy za ciebie wstydzić! I pamiętaj, że jak byś kiedyś znalazł się w biedzie, to nie licz, że krakowscy prawnicy, lekarze i biznesmeni ci pomogą ”.

Nie było to miłe doświadczenie, bo ze strony mających się za elitę przemądrzałych platfomersów, za krytykowanie partii Donalda Tuska spotkało mnie wiele upokorzeń, kawiarnianych drwin, obraźliwych epitetów, a nawet fałszywych pomówień i insynuacji, plus jeden proces sądowy - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/503363,czolowy-anty-lustrator-uj-pozywa-prawicowego-blogera  .

Lecz to gorzkie doświadczenie utwierdziło mnie w przekonaniu, że platformerski „salon III RP” to rodzaj pretensjonalnie snobistycznej, skostniałej mentalnie „loży”, której orężem była zmowa milczenia i przyprawianie mi gęby pisowca, choć nawet nie wiedziałem, gdzie Prawo i Sprawiedliwość ma swoją siedzibę w Krakowie.

Nota bene obecnie, dokładnie tak samo mnie nienawidzą i posądzają o zdradę narodową orędownicy partii Jarosława Kaczyńskiego za krytykę PiS-u po roku 2015, - co pokazuje, jak trudno jest być niezależnym blogerem w Polsce posierpniowej.

Tak. Tak. W dzisiejszej jak nigdy dotąd skłóconej Polsce, jeśli krytykujesz PO zostajesz automatycznie okrzyknięty pisowcem. A jeśli wytykasz błędy PiS automatycznie przyklejają ci łatkę platformersa.

Zaś prawda jest taka, że jak powiedział jej współtwórca Andrzej Olechowski, to nie PiS wygrał wybory 2015, tylko partii Jarosława Kaczyńskiego wybory te wygrała ciamciaramciowata i strusiowato nielotna Platforma Obywatelska, która butnie zadufana w sobie tak się rozbrykała, że PiS wygrał wybory z przewagą sejmową i de facto uzyskał władzę absolutną.

Co, z tą władzą absolutną zrobił PiS w okresie 2015 – 2023 pisałem w setkach notek, - ale to w ogromnej mierze z winy Platformy Obywatelskiej właśnie Polska stała się państwem autokratycznym rządzonym przez despotę o zacięciu dyktatorskim. Tak. Tak. Czas właśnie pokazuje, że blichtr Platformy Obywatelskiej jest mitem.

I to moim zdaniem definitywnie odbiera Platformie status "partii inteligenckiej", którą jak pokazało życie nigdy nie była, a obecnie w roli lidera rządzącej Koalicji po raz wtóry pokazuje, że jest partią politycznie niesprawną, - czego najlepszym przykładem są przegrane przez Rafała Trzaskowskiego wybory prezydenckie, co s kolei sprawiło, że PiS nabiera wiatru w żagle.

Po tych wszystkich upokorzeniach, jakie mnie spotkały ze strony przemądrzałych platformersów powinienem mieć teraz satysfakcję, że ze wszech miar słusznie krytykowałem Platformę Obywatelską w okresie 2007 - 2015.

Lecz perspektywa, że partia Jarosława Kaczyńskiego, która przez osiem lat demolowała nasze państwo po stokroć bardziej, niż Platforma Obywatelska, może powrócić do władzy wesół z nacjonalistycznymi: Konfederacją Mentzena i faszyzującą Konfederacją Korony Polskiej Brauna, - napawa przerażeniem, - gdyż byłoby to jednoznaczne z końcem naszej demokratycznej państwowości.

Nasuwa się tedy pytanie jak ratować demokratyczną Polskę.

Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby definitywne podziękowanie panom Kaczyńskiemu i Tuskowi.

Jak to zrobić? Tego teraz nie wiem.

Wiem natomiast, że zostało jeszcze dwa lata do wyborów i polityce polskiej potrzebna jest rewolucja obalająca system PO-PIS.

Nie chodzi mi jednak o rewolucję pospolitą, złą i destrukcyjną, tylko o rewolucję perswazyjną, taką w której społeczeństwo coraz głośniej zacznie wołać: To nie tak się rządzi, to nie tak kieruje się państwem!. Rządzący bowiem muszą pamiętać, że są na usługach społeczeństwa. Niezależnie, czy rządzi PO, czy PiS.

Trzeba tedy raz na zawsze podziękować zarówno partii Kaczyńskiego, jak partii Tuska, które się już doszczętnie zgrały i skompromitowały, a coraz więcej Polaków już widzi, że dla jednych i drugich liczy się tylko władza.

I na dobrą sprawę, ani Kaczyński, ani Tusk nie mają pomysłu na rzeczywiście silną i sprawnie zarządzaną Polskę. Bo przecież w aspekcie rządzenia Polską Kaczyński, Terlecki i Morawiecki, są tyle samo warci, co Tusk, Klich i Schetyna.

Zaś, PiS i Platforma po prostu muszą ze sobą nieustannie wojować, gdyż ostateczna wygrana jednej z tych partii byłaby jednoznaczna z jej śmiercią polityczną, - gdyż ci definitywni zwycięzcy nie mieliby, na kogo winy zwalać i mamić ludzi, jacy źli są ci drudzy, którzy w każdej chwili mogą powrócić do władzy.

A jeszcze do tego na polską scenę polityczną mogłaby się nie daj Boże wedrzeć jakaś nowa jakość polityczna.

Więc dla zmyły, żeby obywatele myśleli, iż jest praworządnie i sprawiedliwie, obie te „wojujące ze sobą” partiokracje od czasu do czasu spektakularnie wymieniają się władzą w systemie wahadłowym. Po każdej takiej zmianie warty, ciemny lud przez jakiś czas żyje w złudnym przeświadczeniu, że teraz już na zawsze będzie dobrze i uczciwie, a winni zostaną ukarani. A, gdy po jakimś czasie okazuje się, iż znowu jest jak było, zaś żadnemu przestępcy włos nie spadł z głowy, - następuje kolejna zmiana warty, - na co właśnie się zanosi.

Zapewne teraz Państwo spytacie, jak się wyrwać z zaklętego kręgu przemiennej hegemonii jednakowo pazernych na władzę, - PiS-u i Platformy?

Odpowiadam:

Tego oczywiście nie wiem. Ale zostały jeszcze dwa lata do wyborów parlamentarnych. W już rozpoczętej bezwzględnej i brutalnej kampanii wyborczej, PiS i PO będą słabły, gdyż będą się wzajemnie wyniszczać i wykrwawiać.

I to właśnie będzie dogodnym momentem na wykorzystanie ostatniej szansy dla Polski, na odsunięcie od władzy PiS-u i Platformy.

Kto mógłby stanąć na czele takiej politycznej rewolty?

Może doświadczony, twardy, nieustępliwy i obyty w świecie dyplomata Radosław Sikorski wraz z synem Aleksandrem organizującym właśnie w Zakopanem pierwsze spotkanie młodzieżowej fundacji Zryw?

Ale, być może ktoś ma lepszą propozycję?

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka