Motto:
"Powiedzmy to bez ogródek
- głupiec zadziera podbródek
i robi miny jak Duce
bo jest prymitywnym bucem.
Kiedy takie miny stroi
to znaczy, że się nie boi,
daje wyraz swej potęgi,
co typowe dla ciemięgi..." (Autor: Krzysztof Korczyński)
A teraz do rzeczy.
Cały świat krytykuje Donalda Trumpa za klapę jego rozmów z Putinem na Alasce.
Tylko polski prezydent jest zachwycony amerykańskim prezydentem i chwali się, że został zaproszony przez Donalda Trumpa do Białego Domu na oficjalne spotkanie robocze w dniu 3 września 2025 r.
Nasuwa się tedy pytanie, co jest przyczyną bezkrytycznej sympatii, jaką Karol Nawrocki darzy Donalda Trumpa. Są na ten temat przeróżne teorie ze spiskowymi włącznie.
Ja natomiast uważam, że odpowiedź jest tak prosta, jak przysłowiowa budowa cepa.
Pytacie Państwo jaka? Już wyjaśniam.
Bo obaj panowie mają identyczną mentalność, bliźniaczo podobne cechy charakterologiczne, mniej więcej taki sam poziom intelektualny, jednakowy ciężar gatunkowy kultury osobistej i porównywalną rangę estetycznej wrażliwości.
Łączy ich także swego rodzaju eskapizm i zamiłowanie do gry w ciuciubabkę, co skutkuje swoiście infantylnym podejściem do otaczającej ich rzeczywistości.
Dlatego, Karol Nawrocki wielbi Donalda Trumpa, który przyzwalając na tę adorację zasila go politycznie.
Powiem więcej.
Obu panów cechuje pragnienie, by władza była dla nich, a nie oni dla władzy. A co gorsze obaj za wszelką cenę chcą być ponad i powyżej, kosztem choćby zagłady.
Obaj mają również podobną skłonność do ekspresji oratorskiej, tkwiąc w jakże złudnym przekonaniu, że gdy w swoich przemówieniach będą grzmieć i wrzeszczeć, - to będzie lepiej i skuteczniej.
Na koniec jeszcze dodam, że obu panów łączy święte przekonanie o swej misyjności w przekonywaniu narodów do swych nieomylnych racji. Cecha ta przejawia się w mowie ciała obu panów charakteryzującej się groteskową teatralnością, zabijającym wzrokiem i gestami mającymi na celu wzbudzanie podziwu i autorytetu. Nie mniej zabawne są szeroko rozstawione nogi i energiczne wymachiwanie rękami, aby podkreślić w swoich przemówieniach poczucie siły. Najśmieszniejsze zaś jest typowe dla obu panów zadzieranie podbródka, co na swój prywatny użytek nazywam „gestem Krzaklewskiego”, - patrz galeria fotografii pod tekstem.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Ostrzeżenie:
Celem zapewnienia higieny dyskusji uprzejmie informuję, że komentarze wulgarne, obraźliwe, zawierające treści noszące znamiona insynuacji i pomówień, a także komentarze niedorzeczne, - będę kasował bez podania przyczyn. Informuję także, iż namolnych maniaków piszących od lat w koło Macieju jedno i to samo, - będę okresowo blokował.
Inne tematy w dziale Polityka