echo24 echo24
261
BLOG

Baśń o osobliwym bankiecie na zamku Windsor

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 18
Dobry bajer – pół roboty!

Od dawien dawna, za szerokimi morzami i wysokimi murami, stał zamek Windsor, stary i pełen historycznych relikwii, gdzie król Karol – dostojny pan o minie godnej rodzinnych portretów – postanowił ugościć niezwykłego rycerza. Zamkowe mury pamiętały westchnienia królów i szelest sukien królowych, lecz owej nocy miały wysłuchać czegoś wiekopomnego – głosów dwóch władców, którzy uwielbiają przemawiać tak gładko i okrągło, że nikt nigdy nie wie, czy mówią o chlebie, czy o niebie.

Tym razem na dwór przybył rycerz zza oceanu. Nie miał on stalowej zbroi, lecz zawadiacką czuprynę ułożoną w złotą grzywę tak bujną i sztywną, iż nawet Elvis Presley takiej nie miał. Nazywano go Sir Donald z Wieży Lustrzanej, albowiem nieustannie spoglądał w lustra i srebrne łyżki, upajając się własnym odbiciem.

Król Karol przyjął go z należnym ceremoniałem w komnacie o ścianach, na których puszyła się galeria ciasno upakowanych portretów królów i biskupów. Przemówił o słynnych bitwach i wielkich cnotach, które spinały narody niczym jedwabne wstęgi. Sir Donald zaś, słuchając słów króla Karola przymknął rozmarzone oczy, wydął wargi i uniósł brodę tak wysoko, że o mało nie zahaczył o kryształowy żyrandol. Po czym oświadczył, iż jest to „największy zaszczyt jego życia”, choć wcześniej słowa te powtarzał tak często, że nawet myszy z królewskiej spiżarni znały je na pamięć i nuciły do sera.

Uczta była niczym bajka. Na królewski stół tak długi, że z jednego końca nie było widać drugiego, wjechały kuchenne cuda: panna cotta tak delikatna, że bała się własnego cienia, kurczak owinięty jak bożonarodzeniowa paczka, a dla wybrednych podano turbota obleczonego w zieloną pelerynkę z cukinii. Sir Donald zajadał z miną odkrywcy Ameryki, choć po prawdzie odkrył tylko, że nóż i widelec też potrafią błyszczeć. Wina szemrały w kielichach jak zaczarowane strumienie, a porto z roku 1945 pachniało wspomnieniem dawno minionych wojen. Sir Donald, popijając, rzekł, iż to rocznik niemal tak stary jak jego marzenia.

Największym dziwem był jednak koktajl Transatlantic Whisky Sour. Spieniony jak burzowa chmura, ozdobiony gwiazdkami z pianek, które zdawały się płonąć jak maleńkie komety. Sir Donald spojrzał na kielich z zachwytem i zawołał:

– Oto dowód, oto dowód, że ocean można przepłynąć jednym łykiem, jeśli doda się szczyptę cukru!

Król uśmiechnął się grzecznie, a orkiestra, jakby na przekór, zaintonowała melodię pieśni o tym, że „nie zawsze dostaje się to, czego się pragnie”. Lecz nie zrażony Sir Donald rozłożył ręce szeroko niczym paw w godowym czasie i szepnął Melanii na ucho:

– A jednak dziś ja dostałem wszystko! Po czym jeszcze dodał: – Spoko Mela! Jeszcze tylko trochę, a tego Nobla ci do domu przyniosą.

Na koniec dudziarze przypomnieli pieśń o szkockich wrzosowiskach, wspominając korzenie Sir Donalda. Dźwięk dud był jak wiatr smagający skały, pełen tęsknoty i powagi.

Zaś stary zamek znużony próżnością westchnął głęboko – i zasnął w oczekiwaniu na lepsze czasy.

Morał płynący z tej baśni jest taki, że kto zbyt często w srebrnych łyżkach podziwia własne odbicie, ten zamiast oblicza dostojnego rycerza ujrzy jedynie twarz Stańczyka. Bo choć złote sale błyszczą, a dudy grają donośnie, to nawet najokazalszy bankiet może okazać się jedynie pokazem próżności, o którym następnego ranka już nikt nie pamięta – prócz zamkowych myszy…

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Uprzejmie informuję, że komentarze trolli odgrywających się za moją krytykę PiS – będę kasował bez podania przyczyn.

Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka