W tekscie „Kot Jaruzelski” Bogumiła Tyszkiewicz i Józef Dajczgewand odwołali się do słynnego eksperymentu myślowego Erwina Schroedingera. Lecz przecież z komunistyczną propagandą w tym stylu — raz żywym, a raz nieżywym kotem Schroedingera — mieliśmy do czynienia niemal każdego dnia. Bowiem w okresie rządów tej jedynej i prawowitej partii proletariackiej, Kot mógł do woli, w zależności od potrzeb czy woli tej partii sekretarza, objawiać się w każdej aktualnie pożądanej postaci — niczym królik wyciągany za uszy z kapelusza.
Dlatego, to jest nie tylko doświadczalny Kot Schroedingera ze swoim Obserwatorem... Przecież ten Kot, który "Może jest, a może go nie ma, każdy osąd jest równie uprawniony' — to nic innego jak przenośnia przedstawiająca pewien wytwór myślowy — dobrze znany jako dialektyka marksistowska.
A skoro w marksiźmie wszystko jest dialektycznie względne — czyli jest, albo nie ma — w zależności od aktualnego stanu nadbudowy i bieżących potrzeb tej nadbudowy — czyli partii... Tak więc okazuje się, że teorie mechaniki kwantowej można także z powodzeniem stosować przy analizie dialektyki marksistowskiej, lub inaczej mówiąc, komunistycznej. Bo przecież zgodnie z teorią, w świecie atomów zdarzają się rzeczy wręcz fantastyczne. Na przykład, elektron może w tym samym czasie być w dwóch różnych miejscach. Identycznie tak samo, zdarza się z teoriami, lub znacznie częściej wierzeniami — opierającymi się na dialektyce marksistowskiej...
Niewątpliwie najwybitniejszym zwolennikiem teorii Kota Schroedingera jest od wielu już lat nasz wielki wieszcz-wizjoner. Dowodzi tego zajmowanie się przez niego walką z różnymi widzianymi wyłącznie przez niego Fantomami, które w rzeczywistości nie istnieją. Jednak skoro "czyny przez wieszcza nieopisane nie miały miejsca" — to zgodnie z teorią Kota Schroedingera — przyczyny albo czyny, które się nie wydarzyły, musiały jednak gdzieś zaistnieć... Choćby nawet wyłącznie w umyśle tego wieszcza-wizjonera, od lat kreującego sobie takich przeciwników oraz taką wizję tych przeciwników — jakie mogły zaistnieć wyłącznie w jego wyobraźni... A także tworzącym jakąś dziwną, a nawet wręcz pokraczną wizję historii Polski — lecz za to taką, jaka odpowiada wyłącznie jemu oraz jego wyznawcom, lub wielbicielom. . .
Poza tym, nasz zajadły wizjoner jest doskonale znany z bardzo emocjonalnego tonu słownych napaści — typowego dla wybitnych znawców, czy nawet wręcz wybitnych specjalistów w zakresie dialektyki marksistowskiej. Wystarczy zajrzeć do książki Rafała A. Ziemkiewicza Michnikowszczyzna: zapis choroby, by już nieomal na pierwszych stronach przeczytać, iż "Poseł ziemi bytomskiej Adam Michnik krzyczy wtedy na zwolenników rozliczeń i dekomunizacji (choć samo słowo jeszcze się nie pojawia), że są 'frustratami bez kwalifikacji'. Tej obelgi będzie potem z zamiłowaniem używał wobec wszystkich swoich przeciwników" (s. 24). Ziemkiewicz przypomina też, że Michnik "Używa mocnych słów, podkreśla je uderzeniami pięści w mównicę. Równie emocjonalny jest również, gdy pisze. (...) [H]isteryczność wystąpień Michnika, ich patos, łatwość w sięganiu po wielkie słowa i po wielkie bluzgi zwracają uwagę" (s. 24–25). Takie zachowania były typowe dla co poniektórych postaci dobrze — a może raczej niezbyt dobrze — znanych z przekazów historycznych, czy różnych kronik filmowych...
Zdaniem Ziemkiewicza „Adam Michnik poniósł klęskę. Praktycznie na wszyskich możliwych polach. Po pierwsze, jako polityczny demiurg — bo partie, którym kibicował, zostały przez Polaków wysłane na grzybki, a liderzy , których kreował, musieli odejść, nierzadko z wściekłością, że — jak publicznie pożalił się przy mnie jeden z nich — ludzie na każdym spotkaniu każą mu się tłumaczyć z bruderszaftów Michnika. (. . .) Po drugie, jako orędownik wizji postępowej, socjaldemokratycznej przemiany perelu (. . .), bo Polska poszła ostatecznie w innym niż jej wskazywał kierunek, a jego propagandowe natarcie na ‘endecki ciemnogród’, zamiast znieść narodową prawicę z powierzchni ziemi, raczej jej pomogło.
Poniósł też klęski bardziej dotkliwe. Jako autorytet moralny — bo człowiek postrzegany powszechnie jako niepokorny, więzień polityczny i odważny dysydent, z własnego wyboru stał się lokajem. Obrońcą nieuczciwie zdobytych przywilejów, dworskim pochlebcą nowych elit władzy, ślepym na gangsterskie rodowody swych nowych przyjaciół.” (s. 13–14).
Przed kilku laty w Rzeczpospolitej, w komentarzu "Wybieranie przeszłości" — Bronisław Wildstein piszał o pokrętnej postawie posłów SLD w Sejmie oraz rozróżniania przez nich dwóch prawd: “prawdy historycznej” i “prawdy politycznej”. Czyli Kot Schroedingera, jak królik, znów pojawił się w kapeluszu. W dodatku zabrzmiało to jak z Orwella, bowiem ewidentnie były to próby kontrolowania przez posłów SLD przeszłości, aby tylko móc zapanować nad przyszłością…
Bronię mózgu
Zarówno komentarz Ziemkiewicza o Michniku, jak i Wildsteina o SLD — przypominają o spostrzeżeniu zawartym w Dzienniku Tyrmanda:
“Bronię mózgu. Tego z odmętów kosmogonii i tego mniejszego, mojego własnego. Marksiści chcą wyciąć mózg z człowieka i włożyć go do słoja z ideową formaliną ich wyłącznej produkcji” (Dziennik, 1954). Tyrmand bronił mózgu przed partią: która “Była, jest i będzie jedynym właścicielem umysłów, jedynym wyrazicielem myśli i nadziei oraz wyłącznym przywódcą i organizatorem ludzi” (Prawda, 7 listopada 1957).
A z wytworzonej przez tego komunistycznego właściciela ideowej formaliny wychodzi umysł “dobrze uzbrojony przeciwko inwazji faktu lub racjonalnego argumentu. Jak w mitologicznym systemie, prawda była określana przez praktykę” (Kołakowski, Main Currents of Marxism).
Podane powyżej cytaty niewątpliwych znawców umysłowych spustoszeń dokonywanych przez sowieckich propagandzistów wśród janczarów komunizmu — znakomicie uzupełnia deklaracja właścicielska komunistyczych umysłów zamieszczona przez sowiecką Prawdę...
Króliki doświadczalne
Czyli znów wracamy do naszego dobrego znajomego, czyli Kota Schroedingera. Z tym, że niestety każdy z powyższych autorów — nie był Obserwatorem wspomnianym przez Schroedingera. Każdy z tych autorów, tak samo jak i każdy mieszkaniec krajów obozu socjalistycznego, czyli inaczej mówiąc tego komunistycznego obozu nie-pokoju — był tylko jednym z wielu królików doświadczalnych komunizmu. Takich królików, które władza mogła uznać za istniejące lub nie istniejące — w zależności od swoich ówczesnych potrzeb. W dodatku, coś mającego o wiele mniej znaczenia od mięsa armatniego, jakim miała się stać komunistyczna armia polska pod wodzą istniejącego lub nieistniejącego (w zależności od potrzeb GW) Jaruzelskiego... Bo, po planowanym sowieckim ataku na Zachód — króliki bardzo łatwo mogły zamienić się w popiół.
Lubi dużo czytać i wyrobić sobie własną opinię. Choć czasem, bez problemu, zgadza sie z opinią innych osób.
************************
Bardzo proszę, uwierzcie mi, że Polska może być nasza, że może być dla nas, że może być dla naszych dzieci. Bardzo proszę, uwierzcie mi, że możemy skończyć z tym łajdactwem, że możemy skończyć z tymi kłamstwami. W prawdziwie wolnej Polsce to łajdak powinien czuć strach, a zwyczajny, przyzwoity człowiek powinien mieć możliwość, żeby wychowywać dziecko i żeby mu bez trudu tłumaczyć, co to jest dobro, co to jest zło. Bardzo proszę, uwierzcie mi, że razem możemy tego dokonać.
— Jacek Sobala
************************
Dla socjalisty zabicie człowieka nie pasującego do Idei Człowieka jest nie tylko obowiązkiem, ale również aktem najwyższego humanizmu
— H. Kiereś, Trzy socjalizmy, Lublin 2002,
************************
Bronię mózgu. Tego z odmętów kosmogonii i tego mniejszego, mojego własnego. Marksiści chcą wyciąć mózg z człowieka i włożyć go do słoja z ideową formaliną ich wyłącznej produkcji.
-- Leopold Tyrmand, Dziennik, 1954
*************
Donos to ekstrakt komunizmu, a tajny współpracownik jest istotą totalitaryzmu.
-- Aleksander Wat
*************
Ekstraktem komunizmu i jego naturą, tak samo jak naturą każdego komunisty są: mord, rabunek, okrucieństwo oraz donos.
--bloger
*************
Dla nas, partyjniaków Związek Radziecki jest naszą ojczyzną, a granic naszych nie jestem w stanie określić, dziś są za Berlinem, a jutro na Gibraltarze.
-- Mieczysław Moczar, absolwent kursu NKWD, bolszewicki morderca oraz bandyta, przywódca komunistycznej bandy rabunkowej. Bandyta ten, jako szef UB w Łodzi ze szczególnym okrucieństwem osobiście torturował żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego.
*************
My sowieckimi kolbami nauczymy ludzi w tym kraju myśleć racjonalnie bez alienacji.
-- Tadeusz Kroński, przyjaciel Miłosza
*************
Trzeba zabić polską dumę, rozstrzelać patriotyzm.
-- Anatol Fejgin
*************
Jak trzeba było wieszać ludzi, strzelać do nich i topić ich w ustępach, to nikogo nie było. A teraz moich zasług nikt nie bierze pod uwagę. [w 1952 r.]
-- Jan Szostak, bandyta, współpracownik NKWD, szef UB w Augustowie, kat wielu polskich patriotów.
*************
Zaproszenie do Belwederu, nagrody, rozmowa z Bierutem. (...) Ekipa agentów potrzebowała na gwałt inteligencji, elity, czegoś co było w tej sferze odpowiednikiem obecnej nomenklatury. Co oferowała ta władza? Boską rangę, role demiurga. (...) Więc uczuli nagle, jak ster historii jest także w ich rękach, i że opłaca się nawet w jakimś sensie okłamywać ten zbełkotany naród, na który patrzyli z pogardą, na tę masę.
-- Zbigniew Herbert
*************
Próbowano ze mnie uczynić janczara komunizmu i jako 15-latek byłem takim janczarem. (...) Kiedy aparat władzy poddaje psychologicznym torturom dziecko, następuje szok. Tak też było ze mną. Pojąłem, że mam do czynienia z wrogiem, przed którym muszę uciekać, kryć się, bronić.
-- Henryk Grynberg
*************
Violence is not necessary to destroy a civilization. Each civilization dies from indifference to the unique values which created it.
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły.
-- Nicolas Gomez Davila
*************
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka