No i jak PO poszła w ślady PZPR? Najpierw Sikorski do NATO, teraz Cimoszewicz do Strasburga! Taki chytry plan realizuje Donald Tusk w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego. Po drodze jest jeszcze eseldowska Danuta Huebner, która ma być brukselską lokomotywą Platformy Obywatelskiej.
Zastanawiam się, który z poważnych polityków i dziennikarzy zaliczy jeszcze Platformę Obywatelską do prawicy czy choćby do partii o skrystalizowanych liniach ideologicznych? Pewnie już tylko Wołek z Żakowskim. W mojej ocenie PO właśnie otrzymała na stałe twarz typowej partii kadrowej, której jedynym celem jest władza, a bogiem pieniądz.
Co z tego wynika dla Polski? Ano, nic dobrego, choć zakładam, że w różowym salonie zachwytów będzie co niemiara. Wyznawcy PO i tak przyjmą do wiadomości wszystko, co im się podsunie. Któż tam w nowoczesnych mediach prywatnych bądź sprytwatyzowanych będzie pamiętał, kto i w jaki sposób utrącił kandydaturę Włodzimierza Cimoszewicza w 2005 roku?
Sama postać Cimoszewicza jest bardzo ciekawa, z przebogatym życiorysem. Nb. gdyby w 1989 roku ujawnić ludziom, że aparatczycy pokroju Cimoszewicza będą się mieli najlepiej w III RP i że jedna z rzekomo niekomunistycznych partii będzie miała w tym walny udział, część działaczy opozycji mogłaby doznać nieodwracalnego wstrząsu psychicznego.
PO coraz bardziej zaczyna przypominać zreformowaną PZPR. W warunkach jednowładztwa to było normalne, iż partia ta miała różne, czasem dość groteskowo odległe od siebie skrzydła. Ciekaw teraz jestem, jak na wieść o takiej metamorfozie zareaguje część działaczy PO, reprezentujących jakoby tzw. skrzydło konserwatywne.
Inne tematy w dziale Polityka