san quentin tarantino san quentin tarantino
474
BLOG

Cezarowi, tylko co cesarskie

san quentin tarantino san quentin tarantino Polityka Obserwuj notkę 2

 

Perspektywa Wielkiego Piątku rzuca ciekawą perspektywę na sposób, w jaki Igor Janke tłumaczy Pawła Lisickiego, który usprawiedliwiał rządzących Polską za udostępnienie funkcjonariuszom CIA Kiejkut jako miejsca dla przesłuchań osób podejrzewanych o terroryzm.

Lisicki bowiem z pewną dezynwolturą uznał, że potencjalnych terrorystów można (arbitralnie) pozbawić uprawnień, które w naszym kręgu kulturowym, w naszej cywilizacji – z zasady przysługują wszystkim osobom. Motywy Lisickiego dość łatwo zrozumieć, ale ich skrajny antyuniwersalizm trudno raczej zaakceptować.  

Ten brak roztropności naczelnego „Uważam Rze” wyjątkowo celnie wypunktował w S24 Wojciech Sadurski. Wyjątkowo celnie, bo na swoim blogu Sadurski zazwyczaj mami, duraczy, prowokuje. Rzadko pisze z sensem. Tym razem udało mu się to bez wysiłku, bo Lisicki swym nieprzemyślanym tekstem wręcz sam się o to napraszał.

Janke broni Lisickiego, wskazując na pięknoduchostwo Europy, która nie umie ani przewidzieć, ani rozpoznać rzeczywistych zagrożeń, ani też ustrzec przed nimi swych obywateli. Co, zdaniem Jankego, ryzykowną tezę Lisickiego uzasadnia… Może i miałby Lisicki rację, gdyby szło o nasze służby, które – niechby nawet z „zastosowaniem rozszerzonych form przesłuchiwania” – sondowały w Kiejkutach podejrzanych lub złapanych na gorącym uczynku sprawców ataku na rządowy samolot z naszą delegacją państwową na uroczystości katyńskie. Przecież późnym wieczorem 9 kwietnia 2010 pojawił się w serwisie PAP komunikat sygnalizujący możliwość ataku terrorystycznego na polski samolot.

Było jednak inaczej. Z ośrodka w Kiejkutach (prawdopodobnie) korzystały służby innego mocarstwa, i to na takich zasadach, które dla państwa suwerennego, a zwłaszcza dla państwa wychodzącego z długiego okresu niesuwerenności, powinny być absolutnie nie do zaakceptowania. Po pierwsze – nie zadbano o zachowanie tej operacji w tajemnicy, co w sposób istotny sprowadza dziś zagrożenie na obywateli RP. Po drugie – głębokie ustępstwa polityczne strony polskiej, uczynione przez rządzących wtedy postkomunistów, nie zostały w żaden sposób zrównoważone przez analogiczne gesty strony amerykańskiej. A właśnie wtedy był czas, aby skłonić USA do takiego traktowania nas, jak ma to miejsce w przypadku innych sojuszników. Można było np. podnieść kwestię wzajemności w sprawach ruchu bezwizowego między naszymi krajami.

Przewerbowani czasowo postkomuniści (o powszechnie znanych nazwiskach) przyjęli postawę wasalną, do jakiej przyzwyczaili się przez dziesięciolecia zależności od Moskwy. I tym razem Kwaśniewski oraz Miller zaakceptowali warunki w istocie absolutnie niezgodne z polską racją stanu. W tym sensie, zachowali wierność temu, co przez poprzednie lata przyświecało ich działalności. Jak dawniej, szkodzili Polsce. Tyle że po nowemu.

Czy można było postąpić inaczej? Ależ tak, rządzący Rzecząpospolitą powinni byli zwrócić się do Amerykanów w te słowa: jeśli macie coś do tych ludzi, weźcie ich do siebie i osądźcie według swojego prawa.

W odpowiedzi mogliby usłyszeć: u nas nie wolno byłoby nam ich torturować. Wtedy, w sytuacji moralnie klarownej, polskie władze, (gdybyśmy tylko powierzyli je Polakom), mogłyby podjąć politycznie racjonalną decyzję. Bez tych wszystkich błędów, uczynionych przez postkomunistów. Bez tych fatalnych posunięć, które teraz łatwo mogą zostać wykorzystane przeciwko nam.

No i redaktor Lisicki nie musiałby narażać na szwank swojej reputacji. A gospodarz Salonu podejmować się jego karkołomnej obrony.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka