Postaram się dziś ułożyć listę symfonii, które najbardziej cenię, układając zawsze trzy najlepsze (moim zdaniem) w katalogu symfonii o danym numerze.
I tak, wśród symfonii o numerze 1, najlepsze są, mym zdaniem:
- pierwsza Mahlera
- pierwsza Sibeliusa
- pierwsza Brahmsa
W kategorii symfonii o numerze 2:
- druga Sibeliusa
- druga Rachmaninowa
- druga Mahlera
W kategorii symfonii o numerze 3:
- trzecia Beethovena
- trzecia Saint-Saensa (Organowa)
- trzecia Góreckiego (po długim czasie w końcu ją doceniłem)
W kategorii symfonii o numerze 4:
- czwarta Brucknera
- czwarta Szostakowicza
- czwarta Czajkowskiego
W kategorii symfonii o numerze 5:
- piąta Beethovena
- piąta Szostakowicza
- piąta Mahlera
( w ogóle dużo jest dobrych "piątych" - można przecież też docenić pod tym względem Czajkowskiego, Prokofiewa, w mniejszej mierze też Sibeliusa)
W kategorii symfonii o numerze 6:
- szósta Mahlera
- szósta Czajkowskiego
- szósta Beethovena? A moze dać tu Brucknera lub Vaughana Williamsa?
W kategorii symfonii o numerze 7:
- siódma Beethovena
- siódma Brucknera
- siódma Mahlera
Tuz za nimi jest 7. Vaughana Williamsa (Antarctica)
W kategorii symfonii o numerze 8:
- ósma Schuberta
- ósma Mahlera (ta wokalna, na tysiąc ludzi)
- ósma Brucknera (chyba bardziej niż Szostakowicza, w której czwarta część wydaje się bardzo pusta)
W kategorii symfonii o numerze 9:
- dziewiąta Beethovena
- dziewiąta Schuberta
- dziewiąta Dvoraka (Dworzaka) - za melodie, albo Mahlera - i za melodię i za konstrukcję
Co do "dziewiątych" jest ten sam problem, co u "piątych" - mianowicie jest mnóstwo wspaniałych dzieł o tej numeracji: dziewiąta Brucknera jest "gorsza" tylko od jego czwartej, jeżeli już jakoś hierarchizować.
W zasadzie na dziewiątych wypadałoby skończyć, bo sporo kompozytorów skończyło żywot po dziewiątej: Beethoven, Schubert, Bruckner, Mahler (choć nie do końca, bo zrekonstruowano jego "dziesiątą", w części zrobiono to też z Beethovenem), Dvorak, Vaughan Williams, a sporo kompozytorów napisało mniej symfonii (bo nie każdy jest symfonikiem, ani nawet przede wszystkim symfonikiem).
Jeżeli już chodzi o "dziesiąte" to nalezy tu docenić Szostakowicza, a na drugim miejscu, druga znana mi szeroko dziesiąta, czyli dziesiąta Mahlera, choć słabsza wśród jego wyśmienitych symfonii.
I tak mamy od 1 do 9 pełen indeks (trzy symfonie), a w przypadku "dziesiatych" z konieczności ograniczyliśmy się do dwóch.
Dalej trudno przedstawiać, bo niewielu napisało ich powyzej 10 ( z wielkich symfoników, tylko Szostakowicz, nie będę wspominał o Mozarcie czy Haydnie, bo ci produkowali je hurtowo, a ich najlepsze symfonie mają wysoką numerację - np. Mozart 38, 40, 41), choć kilku ambitnych ilościowo przekroczyło liczbę 100 (stu).
Miękki liberał w kwestiach społecznych i obyczajowych. Zwolennik budowy państwa funkcjonalnego, kierującego się przede wszystkim potrzebami ludzi i ich rozwojem. Sympatyk liberalizmu społecznego (socjalnego) w połowie drogi między neoliberalizmem a socjalizmem. Zwolennik utylitaryzmu i wielu herezji. W polskich warunkach jestem przeciwnikiem wielu polityków PiS, korwinowców,Gowina itp. W sprawach gospodarczych zwolenniki interwencjonizmu państwowego i państwa opiekuńczego. Zwolennik racjonalnej polityki, której działania są podyktowane analizą rzeczywistości. Niereligijny zwolennik wielodzietności. Przeciwnik skrajnego egoizmu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura