Brawa dla rządu. Polski minister środowiska jako jedyny zablokował "konkluzję". To jest duża niespodzianka. Nie konserwatyści brytyjscy, nie "konserwatyści" węgierscy, ale socjaldemokraci polscy wykazali odrobinę rozsądku.
Zablokowana "konkluzja" miała narzucić pośrednie cele redukcji CO2 i przy okazji zniszczyć przemysł w Europie (pal licho) i w Polsce. Dla jakiej idei?
Aby Zieloni mogli ogłosić:
Mamy dla was dobrą nowinę. Mamy pieniądze na walkę z klimatem. Ale jest i zła wiadomość - te pieniądze są ciągle w waszych kieszeniach (przeróbka żartu wicepremiera Pawlaka).
Walczący z emisją CO2 wskazują na zobowiązania podjęte przez rządy prawie wszystkich państw w Kioto.
Na podstawie Protokołów z Kioto kraje UE podjęły w r. 2008 zobowiązanie do redukcji emisji o 20% do r. 2020. Teraz, kiedy Protokoły z Kioty wygasają i nie zostaną przedłużone, tylko szalone władze Unii Europejskiej coraz mocniej zaciskają pętlę na szyi gospodarki.
Protokoły z Kioto wygasają w przyszłym roku. Nic nie wskazuje na to, że podobne porozumienie zostanie zawarte na kolejne lata. Rosja, Japonia, Chiny, Kanada, USA - odmówiły. W tej chwili tylko Europa walczy z CO2. Wprowadzono rynek handlu uprawnieniami do emisji CO2. Komisja wyznacza poszczególnym krajom limity. Do r. 2013 dostajemy prawo do prawie całej potrzebnej emisji za darmo, dodatkowo część można kupić giełdzie. Od r. 2013 limity darmowych praw do emisji będą stopniowo ograniczane i od r. 2020 już cała emisja CO2 będzie płatna.
Zapewne nie wszystkie elektoraty rozumieją problem. Jeśli złe elektrownie będą musiały płacić za emisję, to te elektrownie podwyższą ceny prądu i zapłacą wszyscy ich klienci. Wzrosną koszty życia i koszty wytworzenia wszystkich innych produktów. Jeśli koszty jakiejś firmy wzrosną powyżej ceny, po jakiej może ona sprzedać swoje produkty, firma zbankrutuje.
Zablokowana przez polskiego ministra środowiska "konkluzja" wymagała np. podjęcia zobowiązania do redukcji emisji CO2 o 40% już do r. 2030. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że obecnie za ok. połowę polskiej emisji odpowiada przemysł, to zauważymy, że zieloni chcą w ciągu 20 lat wyciąć 80% polskiego przemysłu, bo w innych sektorach gospodarki oszczędzać na emisji się prawie nie da.
Jaka była reakcja zielonych aktywistów na zablokowanie "konkluzji"?
P. Julia Michalak z organizacji Climate Action Network Europe (niech ABW sprawdzi kto toto finansuje) stwierdziła: "Polska sprzeciwiła się dziś wspólnemu interesowi i solidarności Europy. Zablokowanie kompromisu starannie wypracowanego przez 27 krajów UE stawia Polskę w bardzo złym świetle"
Chciałbym zauważyć, że wycięcie europejskiego przemysłu niekoniecznie leży w interesie Europy, a wbrew temu co mówi p. Michalak, kompromis nie był wypracowany przez 27 krajów, o czym świadczą wyniki głosowania i wstępne deklaracje przed głosowaniem, kiedy mówiło się, że przeciwko "konkluzji" ma głosować połowa ministrów.
Z czym walczą zieloni aktywiści?
Oddaję głos p. Michalak: "Zmiany klimatu są faktem, o czym najlepiej wiedzą mieszkańcy nisko położonych państw wyspiarskich, takich jak: Bahamy, Kiribati czy należące do Papui-Nowej Gwinei wysepki, którzy mogą niedługo stracić swoje miejsce do życia".
Oni po prostu źle zdefiniowali swojego wroga. Nie walczą ze zmianami klimatu. Walczą ze zjawiskami atmosferycznymi. Kosztem bilionów euro. Tylko co ma z tym wspólnego dwutlenek węgla?
Od r. 2030 nikt nie będzie miał darmowych praw do emisji CO2. Nikt oprócz Komisji Europejskiej. To Komisja będzie wszystkim chętnym sprzedawać prawa do emisji. Po co jej tyle pieniędzy? I kto wtedy będzie rządził Europą?
Człowiek cywilizowany, o poglądach konserwatywno-liberalnych. Pisuję tylko o sprawach ważnych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka