Rządząca od 6 lat Australijska Partia Pracy uzyskała w sobotnich wyborach swój najgorszy wynik od ponad 100 lat. Walkę o władzę przegrała z kretesem na rzecz koalicji konserwatywno-liberalnej. Lider zwycięskiej partii (WCz. Antoni Abbott) już zadeklarował, że "Australia jest ponownie otwarta dla biznesu".
Dlaczego "ponownie"? Dlatego, że, jak zawsze pod rządami partii lewicowych, w Australii działo się coraz gorzej. Podatki i regulacje - to jest to, co lubią czerwoni. W ostatnim rankingu konkurencyjności Światowego Forum Ekonomicznego Australia spadła z 20 na 21 miejsce, ale w dziedzinie regulacji rządowych sklasyfikowano ją na 128 miejscu wśród 148 państw. Pod tym względem jest więc tam tak źle jak u nas w Polsce (133 miejsce, ale oceny dokonano jeszcze zanim zaczęły obowiązywać przepisy śmieciowe; w kolejnym rankingu będziemy chyba na końcu).
3 lata temu rezultat wyborów w Australii był właściwie remisem. Aby pozostać u władzy i stworzyć rząd, Australijska Partia Pracy musiała zawrzeć koalicję z Partią Zielonych i dodatkowo porozumieć się z kilkoma pazernymi posłami bezpartyjnymi - tzw. niezależnymi. W okresie przedwyborczym ówczesna premier WCz. Julia Gillard obiecywała, że nie wprowadzi podatku od emisji CO2.
Po wyborach, kiedy aby utrzymać władzę musiała liczyć na głosy Zielonych, podatek od CO2 wprowadziła, jawnie łamiąc obietnicę.
Na Australię nałożono podatek od emisji CO2 w wysokości 23 AUD od tony. Było to, i nadal jest, ok. 5 razy więcej niż w Europie. Konserwatywna opozycja łatwo mogła sobie nabijać punkty poparcia - wystarczyło określać ten podatek jako celowe samouszkodzenie gospodarki narodowej (zgodnie z prawdą - celem tego podatku jest zahamowanie rozwoju).
Oczywiście pod rządami lewicy w ciągu 6 lat wzrastało bezrobocie, spadało tempo wzrostu, rosły podatki i udział wydatków rządowych w PKB. Odziedziczoną po rządach konserwatystów nadwyżkę budżetową lewica zamieniła na deficyt. 6 lat rządow lewicy w Australii to było 6 lat coraz wyższych deficytów budżetowych.
Niechęć wyborców do lewicy była widoczna w przeprowadzanych w ostatnich kilku latach wyborach do parlamentów stanowych. Każde kolejne takie wybory wygrywali konserwatywni liberałowie. Z wyjątkiem Australijskiego Terytorium Stołecznego - mikroskopijnego obszaru zawierającego w zasadzie samą stolicę z większością wyborców zatrudnionych w biurokracji i firmach od niej zależnych. Ale tu do porażki lewicy zabrakło zaledwie jednego miejsca w terytorialnej izbie ustawodawczej. W stanie Tasmania, gdzie pod rządami lewicowej koalicji (Parti Pracy i Partii Zielonych) doszło praktycznie do likwidacji przemysłu i bezrobocie wzrosło prawie do takiego poziomu jak w Polsce, odbywały się demonstracje poparcia dla górnictwa i pikiety bezrobotnych górników pod siedzibą Partii Zielonych. Co ciekawe, w jednej z takich wielkich demonstracji uczestniczyła, po zerwaniu koalicji z Zielonymi, premier lewicowego rządu. Tak jakby nie ona za to odpowiadała. Wiele miesięcy temu również federalna Australijska Partia Pracy zdystansowała się od Zielonych.
I dziś, w sobotę, wreszcie Australijczycy powiedzieli zdecydowanie: DOSĆ.
Koalicja liberalno-narodowa (Liberalna Partia Australii, Narodowa Partia Australii i kilka liberalno-narodowych partii o różnych nazwach działających w poszczególnych stanach) uzyskała ok. 2/3 miejsc w parlamencie. Nie będzie już ani jednego posła z Partii Zielonych.
Odpowiedzialny za zadłużenie b. minister finansów (notka Bohater klasy robotniczej) najprawdopodobniej przegrał swoje miejsce. Nie wiadomo jeszcze, czy mandat dostanie premier Kevin Rudd.
Zapowiadanym od dawna, pierwszym ruchem nowego rządu będzie uchylenie podatku od CO2. Liberalna Partia Australii z koalicjantami zdobyła władzę obiecując lepsze warunki do prowadzenia biznesu, poprzez niższe podatki i mniej uciążliwe regulacje. Parlament ma przeznaczać każdego roku dwa pełne dni na usuwanie zbędnych przepisów. W Australii będzie lepiej. Czego i Polsce i sobie życzę. Dość już tej bandy nieudaczników z PO, PiS, SLD, Palikotów et consortes. Czas na Kongres Nowej Prawicy.
Człowiek cywilizowany, o poglądach konserwatywno-liberalnych. Pisuję tylko o sprawach ważnych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka