Wpis dokonany pod wpływem lektury artykułu pod sensacyjnym tytułem "Trzynastu tysiącom spółek grozi likwidacja":
http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=a82e2b83-bb57-4408-aaa0-d8691357cf12#
Autor artykułu straszy nas, że w wyniku nie spełnienia wymogu podwyższenia kapitału zakładowego około 10% zarejestrowanych w Polsce spółek zostanie zlikwidowanych.
Wyższe kwoty kapitału zakładowego obowiązują już od prawie 2 lat i rzeczywiście, nadchodzi już czas "działania" administracji państwowej. Jest całkiem możliwe, że wkrótce zacznie się likwidowanie tych spółek. Ale jeszcze bardziej możliwe jest, że właściciele tych spółek spełnią w końcu, w ostatniej chwili, te wymogi.
Dla dodatkowego wytworzenia atmosfery grozy dziennikarz pisze, że "kapitał zakładowy jest gwarancją zaspokojenia ewentualnych roszczeń kontrahentów" oraz przytacza słowa jakiegoś działacza z BCC, że "tak duża liczba spółek mająca kapitał zakładowy poniżej minimum to bardzo zła sytuacja dla pewności obrotu gospodarczego".
Ponieważ mam inne zdanie, do tych wypowiedzi chciałbym się tu odnieść.
Niewielu czytelników zapewne orientuje się, czym właściwie jest i czym się je "kapitał zakładowy". Ja sam kiedyś, dawno temu, kiedy byłem tak mały, że mogłem na stojąco wejść pod łóżko, myślałem, że aby zacząć działać jako spółka o minimalnym wymaganym kapitale (dajmy na to) x zł, należy:
a) wpłacić do jakiejś tajemnej kasy u notariusza x zł,
b). dać spółce pieniądze lub środki trwałe na finansowanie działalności.
Słowo honoru, tak myśli większość ludzi! Dziennikarze także.
W rzeczywistości kapitał zakładowy jest po prostu zapisem księgowym. Można ten kapitał ustalić (na etapie zakładania spółki) na przykład wnosząc do spółki aportem samochód o odpowiedniej wartości. Nie trzeba wpłacać gotowizny, bo jako kapitał zakładowy występuje wartość samochodu.
Nie jest prawdą, że "kapitał zakładowy poniżej minimum to bardzo zła sytuacja dla pewności obrotu gospodarczego".
Po pierwsze:
Spółki o których mowa spełniały warunek minimalnego kapitału do roku 2005. Teraz nie spełniają, ale przecież nie w wyniku pogorszenia swojej sytuacji, ale w wyniku nowej ustawy. Przedtem obrót nie był zagrożony, sprzedaż i zyski spóek rosną i teraz obrót gospodarczy miałby być zagrożony? Śmieszne.
Po drugie:
Pewność obrotu gospodarczego zależy od stabilnej sytuacji ekonomicznej podmiotów gospodarczych (i od przestrzegania prawa). Bardziej odpowiednim bilansowym miernikiem stabilnej sytuacji spółek jest pozycja "kapitał własny". Jak sugeruje nazwa, jest to to co ma spółka pomniejszone o wszystkie jej zobowiązania. A kiedy gospodarka się kręci, rośnie sprzedaż i zyski, to spółek zagrożonych bankructwem (niewypłacalnością) jest mało.
Jest jeszcze poruszony ale nie rozwinięty w artykule jeden problem, z którego ja wyciągnąłbym zupełnie przeciwny wniosek. Chodzi o ustalone ustawą minimalne wartości kapitału zakładowego:
Do roku 2005 progi wynosiły:
dla sp. z o.o. - 4.000 zł
dla SA - 100.000 zł
Teraz obowiązują:
dla sp. z o.o. - 50.000 zł
dla SA - 500.000 zł
Wyższe wymagania oznaczają, że na tym naszym niby-wolnym rynku nie bedzie wolno prowadzić działalności gospodarczej w formie spółki o małym rozmiarze. Pewnie mało kto wie, ale w krajach o ugruntowanym ustroju kapitalistycznym nie ma takich barier. Bez trudu można założyć w Europie spółkę o kapitale zakładowym 1 euro. Nikomu to nie przeszkadza, bo kapitał zakładowy to tylko wielkość umowna i nic nie mówi o rzeczywistej pozycji finansowej spółki. Przeszkadza tylko w Polsce, w której prawo jest pisane przez analfabetów ekonomicznych.
Według autora artykułu, dzięki nowemu prawu będzie lepiej. Według mnie będzie gorzej.
PS. Składka na brytyjski odpowiednik naszego ZUS-u wynosi 2 funty 10 pensów tygodniowo. Około 20-krotnie mniej niż w Polsce.
Niby - podsumowanie
Pokazałem tu dwie bariery rozwoju przedsiębiorczości w RP. Życzę miłego prowadzenia działalności gospodarczej.
Człowiek cywilizowany, o poglądach konserwatywno-liberalnych. Pisuję tylko o sprawach ważnych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka