sapiens sapiens
413
BLOG

Free energy na koszt podatników

sapiens sapiens Gospodarka Obserwuj notkę 4

 - Bez naszej dotacji inwestycja by się nie zwróciła. Z pomocą finansową zwróci się po dziesięciu latach, a przez następnych dziesięć Brzeziny będą miały energię za darmo - mówi prezes zarządu WFOŚiGW w Łodzi, p. Tomasz Łysek (link).

Te wiekopomne słowa p. prezesa stanowią wspaniałe wyjaśnienie absurdalnego tytułu mojej notki. Pan prezes dużej agencji rządowej przyznającej dotacje i pożyczki z pieniędzy zabranych podatnikom, wypowiedział je komentując dla mediów fakt przyznania władzom miasta Brzeziny dotacji w wysokości ok. 765 tys. zł na pięć instalacji fotowoltaicznych o mocy  ok. 40 kW. Całkowity koszt "zadania" to 1.025.978,27 zł- resztę zapłacą władze Brzezin z własnego budżetu.

To nie wszystko: władze Brzezin mają rozmach i już "zaklepały sobie" kilkanaście mln zł kolejnych dotacji na jeszcze bardziej marnotrawne inwestycje. O tym - w dalszej części notki.

Powyższe słowa ważnego biurokraty państwowego wypowiedziane zostały ("wypsnęły mu się") prawdopodobne w rezultacie jakiegoś chwilowego stanu utraty samokontroli. Sądzę tak dlatego, bo zdradzają one ukrywaną ale oczywistą dla osób myślących strategię ideologów "zerowego wzrostu": przyduszania gospodarki za pomocą marnowania pieniędzy podatników. Podatki mają być jak najwyższe a urzędasy mają wydawać jak najwięcej, na byle co, liczy się tylko kwota, im wyższa tym lepiej. Urzędnicy rozliczani sią ze skutecznego wydawania pieniędzy, nie z efektywności. Jakże często chwali się urzędników za skuteczne wydawanie pieniędzy!

W praworządnym państwie, po takim wyznaniu przez prezesa agencji rządowej, że oni tam w tej agencji inwestują pieniądze państwowe mając pełną świadomość, że będzie z tego strata dla gospodarki narodowej, któraś z prokuratur wszczęłaby dochodzenie, wydałaby nakaz zatrzymania delikwenta by nie mataczył, a dodatkowo kilkanaście róznych służb specjalnych węszyłoby w poszukiwaniu zagranicznego spisku.

Niestety, nie w Polsce.

No to teraz popatrzmy, co miasto dostanie za ten 1 milion zł na panele słoneczne. Dostanie możliwość wytwarzania energii elektrycznej za pomocą paneli słonecznych. Ma to być 40 kW - nominalnie, ale wiadomo, że w praktyce generuje się znacznie mniej. Przyciętny koszt 1 kW ma wynosić ok. 25 tys. zł, jednak w rzeczywistości będzie to o wiele drożej, bo panele solarne generują prąd wykorzystując niewielką część swojej mocy nominalnej, a oprócz tego psują się, wymagają naprawy, konserwacji i po prostu czyszczenia, a konserwatorom trzeba płacić.

Zdarzają się dni bez słońca i wiatru:

CHÓR
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?
GUŚLARZ
Zamknijcie drzwi od kaplicy
I stańcie dokoła trumny;
Żadnej lampy, żadnej świécy,
W oknach zawieście całuny.

Adam Mickiewicz, Dziady Część II

Dla porównania, według Ernst&Young, koszt budowy elektrowni na węgiel kamienny to 6,6 tys. zł/kW, elektrowni gazowej - 3,9 tys. zł/kW, a elektrowni atomowej - 14,4 tys. zł/kW (dane sprzed kilku lat).

Tymczasem teraz w Polsce nawet pies z kulawą nogą się nie interesuje marnotrawstwem na historycznie rekordową, niewyobrażalną skalę, państwo się zadłuża, wszystkie kolejne budżety państw i gmin są z deficytem, a urzędnicy państwowi jak gdyby nigdy nic inwestują radośnie w przedsięwzięcia jawnie w sposób oczywisty deficytowe i wiadomo o tym od samego początku, i wiedzą o tym wszystkie kolejne szczeble zarządzania w tym kraju. A biurokraci zadowoleni z siebie, z uśmiechem na ustach, podpisują się pod decyzjami o marnowaniu kolejnych milionów i miliardów zabranych podatnikom lub dopisywanych do krajowej karty kredytowej, chociaż to na jedno wychodzi. A obywatele potulnie raz za razem wybierają do władzy tych samych idiotów i złodziei.

Wracając do tego samozadowolenia i uśmiechu na ustach, zachęcone pochwałami władze miasta Brzeziny wykazały wielki rozmach postanawiając zmarnować już nie setki tys. zł, ale całe grube miliony. Mianowicie, oprócz tego projektu z 40 kW panelami słonecznymi za 1 mln zł, władze Brzezin (miasta z ok. 12 tys. mieszkańców) planują wydać 15 mln zł na projekt "Smart City". Dotacja od podatników z tzw. programu RPO-ZIT III-4.1 wyniesie 11,25 mln zł.

Władze Brzezin mają ambicję, by ich miasto (w znaczeniu władze miasta, a nie mieszkańcy) stało się samowystarczalne energetycznie i całą zużywaną energię chcą czerpać ze źródeł odnawialnych. Miasto będzie energię produkować - nie tylko słoneczną, ale i wiatrową. Wybuduje osobne linie energetyczne, kupi urządzenia do magazynowania energii ze źródeł odnawialnych, samochody elektryczne i stacje ładujące dla tych samochodów. Dla władzy. Mieszkańcy mają dostać jedynie oświetlenie ulic tą energią odnawialną, i to ma być świetny pretekst do wydania paru mln zł na urządzenia do przechowywania energii.

Gdyby zapytać ok. 6 tys. płacących podatki mieszkańców Brzezin, czy zechcieliby wyłożyć po 2,5 tys. zł z własnych kieszeni by lokalni dygnitarze wozili się elektrycznymi autkami po 200-300 tys. zł, oraz by lokalni biurokraci oświetlali swoje biurka i zasilali swoje komputery energią z baterii słonecznych lub z wiatraków - pytający dostałby kopa w 4 litery. Ale gdy wszystkim polskim podatnikom bez pytania ich o zgodę zabiera się na ten cel po ok. 1 zł, żadnej afery nie ma. Bo kogo interesuje 1 zł?

Oczywiście, można się bawić w "ratowanie planety" na własny rachunek. Każdy kto ma pieniądze, może sobie kupić auto elektryczne w cenie drogiego mercedesa, stację ładującą dla kilku- kilkunastu samochodów za kilkaset tys. zł, urządzenia do magazynowania energii za kilka mln zł, postawić wiatrak i panele słoneczne za kilka mln zł - ale niech wydaje pieniądze własne, zarobione lub odziedziczone. Niech to będzie osoba prywatna, ryzykująca lub marnująca własne środki, a nie urzędnik rozdzielający pieniądze zabrane podatnikom. Przecież nikt nie pytał polskich podatników, czy chcą złożyć się po ok. 1 PLN na takie wydatki w Brzezinach.

Przepisy UE nakazują rządzącym Polską wydatkowanie tak ogromnych kwot na walką z globciem, że jest realny problem ze znalezieniem sensownych projektów. Dlatego, kiedy władza panikuje, że nie zdoła wydać zalecanych miliardów, już nikt niczego nie liczy, żadnej efektywności się nie sprawdza, tylko wydaje się pieniądze w taki sposób, jak robiłaby to pijana małpa.

We wszelkich strategicznych planach wydatków funduszy wracających do Polski jako unijne, czyli de facto "wypranych" pieniędzy polskich podatników, przyjmuje się po prostu za absolutną konieczność, za najwyższy priorytet - wydawanie pieniędzy na tzw. odnawialne źródła energii. Polega to na wyrzucaniu (jak wspomniana pijana małpa) pieniędzy na różne "pomysłowe" projekty energetyczne, realizowane bez nawet sprawdzania, ile naprawdę kosztują i ile czego mniej będzie emitowane (gdyby było liczone, to by się urzędnicy przechwalali, o ile stopni obniżyli temperaturę na Ziemi za 100 lat. Jakoś o tym dziwnie cicho). Nie wspominając już o kwestii, dlaczego właściwie należy zmniejszać emisję czegoś w Polsce kosztem warunków życia obecnego pokolenia. Miliardy mają być wydane i już. Z przyczyn ideologicznych.

Celem jest...

wind&solar

 

 

sapiens
O mnie sapiens

Człowiek cywilizowany, o poglądach konserwatywno-liberalnych. Pisuję tylko o sprawach ważnych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka