google.pl
google.pl
pasmail pasmail
630
BLOG

Anatomia Kłamstwa

pasmail pasmail Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 Najbardziej irytująca w tym wszystkim jest próba podziału narodu na dwie grupy. Czyli tych „światłych”, co wierzą w raport Millera i tych, co wierzą w zamach w podtekście oszołomów. O trzeciej grupie chcącej tylko i wyłącznoe prawdy cicho.

 Dziewiątego kwietnia Donald Tusk podpisał zarządzenie o powołaniu zespołu ekspertów pod przewodnictwem Macieja Laska. Głównym zadaniem zespołu będzie wyjaśnianie opinii publicznej materiałów zgromadzonych w toku prac komisji Jerzego Millera. Czytaj wciskania ciemnoty i kłamstw żywcem przepisanych z raportu Anodiny z małymi wyjątkami.

W akcję gorliwie zaangażowały się „usłużne” mainstreamowe media z nieocenionym TVN-em na czele według sprawdzonej recepty dwóch lub trzech na jednego. Zaproś z jednej strony eksperta lub dwóch na usługach PO z drugiej strony najlepiej niemającego pojęcia o lotnictwie posła z PIS-u, razem z dziennikarzem daje to zmasowany atak dwóch lub trzech na jednego niemającego nawet czasusformułować kontrargumentów oponenta.

W TVN 24 dziennikarz jawnie powtarzał kłamstwa jakoby rozerwanie kadłuba symulowane było na puszcze, ani słowa o komputerowych modelach symulacyjnych doktora Biniendy. Symulacjach lepszych niż crash testy w realu, bo uwzględniających więcej przesłanek i parametrów. Naukowiec zrobił wszystko, żeby wynik symulacji był wiarygodny. Nawet umieścił w laboratorium pień prawdziwej brzozy, żeby zmierzyć jego parametry. Co więcej, do komputera wprowadził dane „pesymistyczne”, to znaczy brzoza jest znacznie twardsza i szersza niż w rzeczywistości, a skrzydło słabsze.  

A brzoza jak się okazuje ma znaczenie fundamentalne raz według jednych jest bliżej według innych niżej lub wyżej, tyle tylko ze nie ma to żadnego znaczenia. Spektakularny i dramatyczny przykład z dziedziny lotnictwa to przebieg zamachu na World Trade Center. Tam skrzydła samolotu przebiły wykonane ze stali i strunobetonu kolumny utrzymujące konstrukcję drapacza chmur. Można by tutaj podawać jeszcze wiele innych bzdur i sprzeczności podawanych przez tak zwanych „ekspertów” komisji Millera, lecz są to fakty powszechnie znane, ale głównie dla osób korzystających z internetuW telewizji jak już wspominałem zadbano już o odpowiednio „przemielone” i wyselekcjonowane migawki mające być podporą reaktywacji komisji Laska w celu mącenia Polakom w głowach za ich własne zresztą podatki.

W telewizji niby publicznej nawet nie dba się już o odpowiedni parytet polityczny czy ekspercki, lecz „żywcem” zaprasza się członków komisji sprzyjających obozowi rządowemu. Do tego dochodzą odpowiednio dobrane pytania z jednej i przemilczenia z drugiej.

Jak może zaskoczyć pytanie dziennikarza przekonał się Lasek podczas wywiadu w FMF FM gdzie odpowiadał na pytania Konrada Piaseckiego w „Kontrwywiadzie”. Cytuje niektóre:

 „Bartosz Kownacki, pełnomocnik Ewy Błasik mówi, że sfałszowano opinię, na której oparto tezę obecności generała Błasika w kokpicie. Zamierza zawiadomić w tej sprawie prokuraturę. Kto i jak to zrobi? Czy pan to wyjaśni? Są elementy w badaniu katastrof lotniczych, które podlegają szczególnej ochronie z mocy prawa. Jeżeli pan mecenas Kownacki zapoznał się z prawem lotniczym, to w jednym z artykułów jest napisane, że członków komisji nie można przesłuchiwać w charakterze świadków, co do opinii wyrażanych w trakcie badania. Jest to gwarancja zapewniania wszystkim członkom komisji, nie tylko w Polsce, ale i na świecie, przy badaniach “Członków komisji nie można przesłuchiwać w charakterze świadków. My tajników kuchni nie zdradzamy”, Czyli pozostanie to na wieki tajemnicą? Oczywiście.” -----okazuje się, więc że można kłamać ile wlezie, jeśli jest się ekspertem rządowym to włos z głowy nie spadnie. …. „Ale dyskutujemy teraz o tym, w jaki sposób się dzieje to, że prokuratura, komisja, MAK mają zupełnie inne dane czegoś, co powinno być danym obiektywnym i czymś, co można łatwo ustalić. “Samolot znalazł się przed brzozą poniżej wysokości pasa, to jest przyczyna katastrofy” Wysokość brzozy, znaczy wysokość przełamania brzozy z dokładnością do 1 czy 1,5 metra nie jest przyczyną tej katastrofy. Przecież my musimy pamiętać, że ten samolot znalazł się przed brzozą poniżej wysokości pasa, to jest przyczyna katastrofy.

------ Tutaj Lasek sformułował już rewelacyjną hipotezę, według której samo zejście poniżej wysokości pasa rozbiło samolot. Polecam uwadze pilotów lecących w rejony górskie. A i wysokość brzozy tez dla Laska większego znaczenia nie ma to i grubość jej pewnie też? Z takim samym skutkiem według „eksperta” byłoby zderzenie z metrowym pniem, co z centymetrowym wierzchołkiem. Brawo.

I na koniec argument, dlaczego Lasek, Miller i inni Tuskowi „wyjaśniacze” nie chcą stanąć oko w oko z naukowcami zespołu parlamentarnego ---- „Panie przewodniczący, z całym szacunkiem, ale to jest zbyt ważna sprawa, żeby mówić o zapasach w kisielu. Dlaczego opinia publiczna nie może zobaczyć dyskusji Macieja Laska z profesorem Biniendą?

A dlaczego opinia publiczna wątpi w raport, który przedstawiliśmy?”

Czyli macie wierzyć, w co mówimy i kropka. Cisną mi się na klawiaturę określenia na takich „ekspertów”, lecz się powstrzymam. Może tylko podam za Wikipedią, dlaczego ja nie wierzę Laskowi :

„W maju 2012 roku „Nasz Dziennik” zamieścił wywiad z prof. Miłoszem Wnukiem, fizykiem z University of Wisconsin-Milwaukee, który dobrze ocenił obliczenia Wiesława Biniendy i stwierdził, że według niego ma on rację „może nie we wszystkim, ale prawie we wszystkim”[23]. W tym samym miesiącu „Nasz Dziennik” opublikował wywiad z Edwardem Malcem, kierownikiem Zakładu Teorii Względności i Astrofizyki Instytutu Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego; oświadczył on, że „uczestnicy seminarium naukowego w Krakowie” uznali, że Wiesław Binienda „przeprowadził badania uczciwie i otrzymał uczciwe wyniki”[41]. W czerwcu 2012 roku w „Naszym Dzienniku” ukazał się wywiad z prof. Jackiem Rońdą z Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, specjalistą w zakresie symulacji komputerowych; po przeanalizowaniu metodologii wykonanych obliczeń stwierdził on, że Wiesław Binienda „przedstawił wyniki, które są poprawne i które wskazują na to, że zjawisko kontaktowe zostało poprawnie zamodelowane”[50]. Według prof. Rońdy wynikało to z prawidłowego wyboru modeli materiałów, zastosowania w symulacji elementów powłokowych lotniczych, przeprowadzenia analizy wrażliwości rozwiązania na zmianę warunków brzegowych w modelu zadania kontaktowego, a także uwzględnienia w symulacji tzw. efektu darcia poszycia skrzydła[50]. W maju 2012 roku opublikowano raport australijskiego naukowca dr. inż. Grzegorza Szuladzińskiego przygotowany dla Zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy działającego w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej, poświęcony niektórym aspektom technicznym katastrofy. Grzegorz Szuladziński odniósł się w nim m.in. do kwestii zderzenia skrzydła samolotu z brzozą i stwierdził, że typowa kolizja „na krzyż” dwóch smukłych obiektów kończy się złamaniem lub ścięciem tylko jednego z nich i że według niego jest nikła szansa, by oba obiekty zostały złamane, co według niego oznacza, że jeśli drzewo zostało ścięte, to skrzydło ocalało (z powierzchniowymi uszkodzeniami) i na odwrót[51]. W ocenie Grzegorza Szuladzińskiego rola brzozy powinna być zupełnie usunięta z rozważań na temat przyczyn katastrofy[51].”

To samo mówi dr inż. Wacław Berczyński, doświadczony konstruktor Działu Wojskowo-Kosmicznego Boeinga, gdzie pracował ponad dwadzieścia lat: „- Pierwsza myśl, kiedy zobaczyłem zdjęcia z Siewiernego? To niemożliwe, żeby samolot, spadając z wysokości 20 m, z prędkością 250 km/h, rozpadł się w taki sposób”

Najbardziej irytująca w tym wszystkim jest próba podziału narodu na dwie grupy. Czyli tych „światłych”, co wierzą w raport Millera i tych, co wierzą w zamach w podtekście oszołomów. Ja osobiście wypraszam sobie owe zaszufladkowanie. Katastrofa państwowego samolotu z prezydentem na pokładzie była zbyt poważną sprawą, aby pozostawiać ją kwestii wiary. Ja nie wiem jak było, ale bardzo chciałbym się tego dowiedzieć uczciwie prowadzonym śledztwem, badaniami niezależnych ekspertów w tym zagranicznych. Być może przyczyną był wybuch na pokładzie spowodowany awarią źle lub celowo źle przeprowadzonego remontu. Może jednak coś innego. Wątpię jednak, że dopóki Tusk jest u władzy poznamy prawdziwą wersję. Tym bardziej, że wrak samolotu trzymany na „mrozie i wodzie” tyle lat coraz bardziej traci, jako dowód badawczy. Dowód, do którego części można już teraz kompletować od wycieczek powracających z miejsca katastrofy po „przekopaniu” na metr miejsca katastrofy przez Ewę Kopacz.


pasmail
O mnie pasmail

Dobro Polski jest dla mnie sprawą najwyższej wagi nie zabarwienia polityczne

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości