Jarosław Kaczyński we wczorajszej debacie znów obiecał powrót do rozwiązań "ustawy Wilczka". To pokazowy wręcz przykład demagogii zakładającej ciemnotę ludu, który zgrabny frazes ma kupić. I ciemny lud kupuje, bijąc brawa. W tym przypadku adresatami frazesu są bardziej "wolnorynkowi" wyborcy PiS, nieco zapewne zdegustowani jego sypiącymi się ostatnio jak z rękawa socjalnymi deklaracjami i zapowiedziami zwiększenia roli państwa w gospodarce. Liczy też Kaczyński na głosy wyborców Janusza Korwina-Mikke.
Wokół ustawy Wilczka stworzono absurdalny mit - pełna wolność w działalności gospodarczej, bez regulacji, bez licencji, bez koncesji, pozwolenie na wszystko, co nie jest wprost zakazane. Tyle że szkopuł tkwi właśnie w tej formule "co nie jest wprost zakazane". Ustawa Wilczka funkcjonowała jeszcze w modelu socjalistycznej gospodarki, gdzie z definicji bardzo wiele było zakazane. Nadal obowiązywał państwowy monopol handlu zagranicznego, oraz monopol w praktycznie całym przemyśle ciężkim, podobnie monopol w mediach, dystrybucji książek i prasy. Nadal państwo sztywnie kształtowało ceny i płace. Państwowe przedsiębiorstwa nadal miały gwarancję funkcjonowania i zbytu niezależnie od rachunku ekonomicznego. Ustawa Wilczka to furtka, dość zresztą wąska, dla sektora małego i średniego, głównie w zakresie usług - nic więcej. Wraz z odchodzeniem od kolejnych państwowych monopoli, uwolnieniem cen i płac, wprowadzano regulacje dotyczące produkcji i handlu - nie było to jednak "psucie ustawy Wilczka regulacjami " (jak to przedstawiają jej apologeci), tylko wprowadzenie nowych regulacji w miejsce starego, i to znacznie bardziej obciążonego regulacjami systemu, w ramach którego ustawa Wilczka funkcjonowała.
Jarosław Kaczyński w żadnym razie nie przywróci ustawy Wilczka, i doskonale o tym wie. Instrumentalnie odwołuje się do bzdurnego mitu wykreowanego wokół tej ustawy, chce skierować do wyborców przekaz - ja dam taką wolność gospodarczą, że w Polsce będzie libertariański raj. Co nie przeszkadza mu jednocześnie obwieszczać "kompromitację modelu liberalnego" - co mile brzmi dla innej grupy jego wyborców. Słowem, Kaczyński ma przywrócić uchodzącą za arcyliberalną ustawę Wilczka, gdyż model liberalny właśnie się skompromitował...Podobną spójność pokazuje Kaczyński, gdy, co do poziomu zabezpieczeń socjalnych, powołuje się na Niemcy i Francję - i na głównego animatora obiecywanego przez siebie welfare state promuje Zytę Gilowską, oraz chwali się przeprowadzonymi za rządów PiSu obniżkami podatków (korzystnymi niemal wyłącznie dla bogatych), udając, że nie wie (a może rzeczywiście nie wie?), że poziom zabezpieczeń socjalnych czy usług publicznych jest związany z redystrybucyjną funkcją podatków.
Panie Prezesie, a jak to właściwie było z tą Pańską propozycją 100-tysięcznej armii UE, armii unijnej - aby było ciekawiej - pod dowództwem NATO? Bo jeśli Pan tak serio mówił, to znaczy, że w zakresie Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony UE zdystansował Pan najbardziej gorliwych eurofederalistów. Rozumiemy teraz, dlaczego miał Pan obiekcje wobec Traktatu Lizbońskiego - w Pana przekonaniu, traktat ten niedostacznie posuwał naprzód integrację polityczno-militarną UE.
Inne tematy w dziale Polityka