Chevalier Chevalier
1603
BLOG

Prezes Kaczyński w sferach wybredny

Chevalier Chevalier Polityka Obserwuj notkę 74

Prezes przemówił. Jaki to Prezes, wie każdy, poza niektórymi maturzystami zdającymi WOS, którzy nie wiedzą i tego, czy Polska jest republiką, czy może monarchią. Prezes przemówił, ale nic ciekawego nie powiedział. Zabrakło pasażerskich bombowców koszących drzewa, zabrakło odważnych trzynastoletnich dziewczynek, nic też nie było o ostrych słowach, które Prezes przez telefon hardo rzucił władzy namiestniczej kondominium, i których łaskawie wcześniej nie ujawnił publicznie, choć mógł, ku wielkiej szkodzie jurgieltników Moskwy i Berlina.

Niezbyt więc ekscytuje dziś Prezes, ale przecież coś dającego do myślenia powiedział. Dającego do myślenia, bo, jak to zwykle, po przeczytaniu słów Prezesa człowiek dostrzega inny wymiar rzeczywistości. Widzi to, czego by sam nigdy nie dojrzał. I dowiedziałem się od Prezesa paru rzeczy o sobie samym.

W Polsce jest duża część ludzi, którym odpowiada nieporządek w państwie, którzy boją się porządnego państwa. Mamy za sobą wieki niewoli, bardzo niedobrą strukturę społeczną, pańszczyznę, ponurą tradycję kapitulanctwa wobec zaborców tzw. klas wyższych, wreszcie straszne dziedzictwo PRL. Tylko to nie powinna być przesłanka do rezygnacji ze zmiany Polski, tak aby stała się krajem zdobywającym Nagrody Nobla. Krajem obecnym w światowym obiegu dóbr, ważnych wydarzeń, zauważalnych w globalnej skali sukcesów. To jest ta różnica między nami a PO. Oni wpisują się w pewien stan społeczeństwa, a my kontestujemy. To jest być może powód potwornej nienawiści do nas ze strony pewnej części społeczeństwa. My symbolizujemy dla nich system wymagań, którego nie znoszą, nie rozumieją, bo to przekracza ich horyzonty.

To o wyborcach nieprzychylnych PiSowi, zatem i o mnie. Zgadza się - jestem bałaganiarzem, odpowiada mi nieporządek w domu, a jak w domu, to i w państwie, res publica to dom nas wszystkich. Diagnoza bardzo niedobrej struktury społecznej, ważącej na takich a nie innych wynikach kolejnych wyborów, też jest trafna: rodzę się po części z chłopów pańszczyźnianych, po części z kapitulanckich wobec zaborców klas wyższych; zdaje się, jeden z moich antenatów był w Generalności konfederacji targowickiej, i omal go nie powiesili, ale potem kochana impieratrica te chwile strachu i upokorzenia zrekompensowała nadaniem skonfiskowanego patriotom majątku, i wpisaniem do tabeli rang. I cóż się dziwić, że potomek tych, którzy Moskalom służyli, nie znosi i nie rozumie systemu wymagań przekraczających jego horyzonty. Genetyczny antypatriota, to jak ma rozumieć.

Nie zależy mi na tym, by Polska stała się krajem zdobywającym Nagrody Nobla, co zresztą o tyle jest zrozumiałe, że nagroda ta nie państwom jest przyznawana. Dlaczego nie dbam, czy Polska będzie krajem obecnym w światowym obiegu dóbr - nie bardzo potrafię powiedzieć. Może dlatego, że jakoś nie dostrzegam w Polsce gospodarczej autarkii, stąd wnioskuję, że słuszny i zacny skądinąd postulat Prezesa już się spełnił.

Wpisuję się w pewien stan społeczeństwa, zamiast kontestować, na przykład przychodzić pod krzyż z pochodniami, i domagać się postawienia pomnika. Okazałego pomnika, bo musi być okazały, mówi Prezes. I ma rację, bo co to za pomnik, nieokazały? Nieokazały pomnik to może sobie mieć jakiś Piłsudski, stojący z boku Belwederu, tak że nawet nie każdy zauważy przejeżdżając. Ale ten pomnik musi być okazały, w rozmiarach rzymskiego Altare della Patria, i w podobnym guście.

Jak każdy wygodnicki, do tego genetyczny sprzedawczyk, nienawidzę - potworną nienawiścią - kontestatorów, bo mi święty spokój zakłócają. Ach, jak ja tych kontestatorów potwornie nienawidzę! Tak bardzo, że aż byłoby mi żal, gdyby ich zabrakło. Bo któż w tym szarym życiu tyle radości sprawić może, co Prezes i inni kontestatorzy?

O prezydencie Komorowskim - wybranym, jak wiadomo, przez nieporozumienie - mówi Prezes: To człowiek ze sfery, z którą nie utrzymuję żadnych stosunków. Prezes nie byle kto, nie z każdą sferą się zadaje. Już kiedyś musiał znosić towarzystwo bardzo pospolitej sfery, jakiegoś Kuronia, trzymającego go - Jego, Jarosława Kaczyńskiego! - 15 minut na stojąco. Tylko troska o dobro Ojczyzny kazała Prezesowi pohamować niesmak i obrzydzenie do tak nędznej konduity towarzystwa.

Gdyby Prezes Kaczyński został premierem, to nominację odbierze przez posłańca?



 

Chevalier
O mnie Chevalier

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (74)

Inne tematy w dziale Polityka