Wiem, że to oklepany topos, ale po zapoznaniu się z opinią Jarosława Kaczyńskiego o tych obywatelach, którzy nie popierają jego i jego partii, trudno ją skwitować inaczej jak przywołaniem Brechta: skoro naród zawiódł zaufanie Prezesa, to Prezes powinien wybrać sobie nowy naród. To Brecht ucięty, gdyż prezes Kaczyński nie ma władzy kompartii, i nie ma co zalecać mu rozwiązania narodu przed wybraniem nowego.
Mają ograniczone horyzonty, nie pojmują naszego systemu wymagań, boją się porządnego państwa, nie zależy im, by Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej...Tako rzecze Prezes o tych wyborcach, którzy nie są skorzy oddać głos na niego i na jego partię. Nie pierwszy raz Kaczyński wydyma wargi i pokazuje język tym, którzy nie chcieli go na swego przywódcę. Po wyborach w 2007 oznajmił: "'na nas głosowali wszyscy uczciwi ludzie". Zatem cała reszta - to nieuczciwi.
Czy po czymś takim można, bez popadania w groteskę, nazywać Kaczyńskiego politykiem wybitnym? Przecież to niewybaczalna polityczna, i zwyczajnie ludzka głupota: obrażać się na wyborców i obrażać wyborców. Można miotać obelgi i insynuacje pod adresem politycznych przeciwników, "wrogich mediów", nawet niektórych grup społecznych. To jeszcze ujdzie w ramach politycznej walki. Ale zbiorczo obdarzać niechętną sobie część społeczeństwa epitetami i oskarżeniami - o wy tacy owacy, nie chcecie mnie, boście do mnie nie dorośli, bo was mój poziom poraża i zawstydza? To zachowanie przywiędłej primadonny, która raz w życiu miała moment chwały i owację na stojąco, a potem nadziwić się nie może, że już niespecjalnie ją wielbią.
Zawiedliśmy Pana, panie premierze Kaczyński. Niech Pan nie traci swego czasu, swych wysiłków, swych talentów na tak niegodnych obywateli. Proszę wybrać sobie nowy naród.
Inne tematy w dziale Polityka