Szanowna Pani Minister Zdrowia.
Uważam, że rządowe propozycje odnośnie skrócenia studiów medycznych o rok, likwidacji stażu podyplomowego oraz likwidacji Lekarskiego Egzaminu Państwowego to rozwiązania we właściwym kierunku. Kierunek dobry, ale marszruta za krótka, a cel za mało ambitny. Pani Minister zabrakło odwagi, by zupełnie skończyć z socjalistycznym dogmatem, że kwalifikacje zawodowe muszą być potwierdzone przez jakieś biurokratyczne świstki, wymyślone tylko po to, by ludziom życie utrudniać, przedsiębiorczość dławić, i paść armię pasożytniczych urzędników. Po co jakieś egzaminy, staże, dyplomy, certyfikaty? Po co nawet i studia? Jak ktoś poczuł powołanie do leczenia ludzi - niech leczy. Rynek zweryfikuje jego umiejętności. Jeśli ktoś pali się do ratowania zdrowia bliźnich, czy godzi się odmawiać mu prawa do tego z tak błahych powodów, jak np. usunięcie swego czasu z listy studentów?
Jaśnie Oświecona Pani Minister, która pokonałaś świńską grypę tak przemyślnie, jak kiedyś Komitet Centralny WKP(b) skutecznie zwalczał różne plagi uchwałami, że ich w ZSRR nie ma, nie było, i nigdy nie będzie. Daj nam pełną wolność wyboru - niech leczy, kto chce leczyć, i niech obywatele leczą się u tych, u których chcą się leczyć. Bloger Chevalier ostatnio wrócił do literatury łagrowej, i tam znalazł, że zakluczonnyje nagle odkrywali u siebie lekarskie kwalifikacje (co ratowało ich przed pracą w kopalni lub przy wyrębie lasów). I zdarzało się, że okazywali się całkiem dobrymi lekarzami! Bywało, że ratowali życie ludzkie! Bloger Chevalier chciałby pójść w ich ślady, i rozpocząć praktykę lekarską. Czy ma po temu kwalifikacje - to już efekty jego pracy pokażą. Rynek zweryfikuje kompetencje medyczne blogera Chevaliera.
Słuszny pomysł znoszenia biurokratyczno-etatystyczno-feudalno-socjalistycznych barier w dostępie do zawodu należałoby rozciągnąć i na inne profesje. Czy komuś potrzebny jest dyplom Akademii Muzycznej, by na instrumentach grać? Czy Bach miał taki dyplom? Nie miał. A grać potrafił, i to jak potrafił! Znieśmy, w imię wolności (i w imię oszczędności budżetowych, dług publiczny rośnie!) studia muzyczne, albo przynajmniej skróćmy je o dwa lata - to i Bachów się doczekamy. Może znajdą zatrudnienie w kapeli dworskiej księcia Jana na Autostradach.
A po co biurokratyczne bariery w transporcie? Tylko dławią, hamują i przeszkadzają. Po co jakieś specjalne kategorie prawa jazdy i jakieś certyfikaty dla kierowców busów? Kto ma busa, niech nim ludzi przewozi. A nawet jak nie ma busa, tylko furgonetkę na busa przerobioną - niech też ludzi przewozi. Rynek wszystko zweryfikuje.
Inne tematy w dziale Polityka