Zmartwiła mnie kolejna wpadka Jarosława Kaczyńskiego. A dlaczego by mnie miała zmartwić kolejna wpadka Jarosława Kaczyńskiego? A dlatego, że, niestety, popycha go i jego partię ku marginalizacji. A dlaczego "niestety"? A dlatego, że Jarosław Kaczyński, by użyć słów Rafała Ziemkiewicza, "ukradł Polsce prawicę". Ukradł ją, przywłaszczył, sprawił, że niemal w całości złała się w jedno z PiSem i kaczyzmem. Polska prawica ma dziś w powszechnej opinii twarz Jarosława Kaczyńskiego. Czy to się komuś podoba, czy nie. Adam Wielomski, Marek Jurek, Janusz Korwin-Mikke, mogą się na to zżymać i dowodzić, że to łżeprawica, pobożni socjaliści, albo, dla odmiany: pozorni i koniunkturalni katolicy, ale stanu rzeczy to nie zmienia.
Jarosław Kaczyński ukradł Polsce prawicę - i ją niszczy. Nikt tak jak on nie potrafiłby prawicowych ideałów i haseł programowych ośmieszyć, nadwerężyć, podać w wątpliwość. Kaczyński i za swego premierowania, i w opozycji, wiele się napracował, by popsuć, uczynić w praktyce niemożliwymi, a w oczach większości opinii publicznej niestrawnymi, kilka sztandarowych punktów programowych polskiej prawicy, jak: lustracja, dekomunizacja, polityka historyczna, "godnościowo-suwerennościowa" polityka zagraniczna, wizja "silnego państwa", obrona Tradycyjnych Wartości, "rewolucja moralna". Kaczyński i uprzywilejowanej pozycji Kościoła katolickiego potrafił - nie chcący, oczywiście - zaszkodzić.
Dobrze się stało, że po wyborach 2005 roku nie powstał POPiS, a PiS objął władzę z "przystawkami". Przypomnę, że w czasie prawicowego Sturm und Drang w latach 2003-2005, w wielu punktach składających się na wizję IV RP, PO była równie, a czasem bardziej niż PiS, radykalna. Za rządów Kaczyńskiego musiała porzucić radykalizm, a nawet same punkty, by móc ustawić się w roli realnej alternatywy. Do czego Kaczyński ją poniekąd zmusił: w jego retoryce nieważne było, że PO głosowała za ustawą lustracyjną, powstaniem CBA, rozwiązaniem WSI, i tak proklamował ją partią postkomunizmu, Układu, "salonu", stojącą tam, gdzie stało ZOMO. I słowo Prezesa stało się ciałem; musiało, jeśli PO miała myśleć o objęciu władzy, a nie o roli chłopca do bicia. I chwała Jarosławowi Kaczyńskiemu, że tak skutecznie budowę IV RP podciął. Ewolucję PO - od dewastacji Starego Ładu do kooperacji z nim - pokazują Jan Rokita maglujący Adama Michnika, i Bronisław Komorowski dekorujący i ściskający Adama Michnika.
Niech twarzą - i niszczycielem - prawicowych ideałów pozostanie Jarosław Kaczyński. Nie chcę w Polsce żadnej "nowoczesnej centroprawicy", w rodzaju PJN, dokąd garną się już prawicowi dzienniakarze i intelektualiści, do których wreszcie dotarło, że na "smoleńskim przebudzeniu" w wersji uskutecznianej przez Prezesa daleko nie pojadą, stąd nagle uznali za wskazane odciąć się od "logiki śmiertelnego konfliktu" (Dariusz Karłowicz), którą to logikę sami po 10 kwietnia pompowali. Chwytają się więc nadziei na powstanie mocnej prawicy, która nie będzie miała zużytego i dla dużej części elektoratu niestrawnego image Jarosława Kaczyńskiego, nie będzie miała jego przeciwskuteczności, nie będzie niszczyła tego, o co chce walczyć.
Trzeba zatem nam, lumpenliberałom, jakoś wspomóc Jarosława Kaczyńskiego, by pozostał główną twarzą polskiej prawicy, by nadal mógł ją zawłaszczać - i niszczyć. Radźcie, jak to zrobić.
Inne tematy w dziale Polityka