A niech to! Wykupiłem wypoczynek w Varadero, wyobraźcie sobie, all inclusive, excluding indigenous people (chyba że jako obsługa - a to nawet czarujący są). Takie zajefajne mogłem mieć wczasy, takie trendy miejsce, jak by się można chwalić, a ile fotek na portalach społecznościowych wrzucić. A te Kubańce wszystko popsuły.
Kubańczyki wredne. Rewolucji im się zachciało! A co to, tak źle mieli? Jaki Raul jest, to jest, ale nie taki on chyba najgorszy. Na rynki finansowe się otwiera, korporacje wpuszcza. A turystów z krajów dobrobytu to wprost hołubi. Widać ma chłop łeb na karku, już ten komunizm mu z głowy wywietrzał, tylko na pokaz udaje. Bo jak w zamkniętym ośrodku turystycznym wszystko można kupić, i każdą usługę zamówić (nawet intymną, he, he...), to co to za komunizm?
Mogli tubylcy poczekać, jeszcze trochę, to by im Raul kapitalizm zaczął budować. A jak rewolucję zaczęli, to nie wiadomo, co z tego będzie. Może porządny kapitalizm, a może jacyś, tfu, socjaliści do władzy się dorwą? Wiadomo, że ta opozycja w krajach komunistycznych to w większości socjaliści, i to czasem bardziej niż ci z partii rządzącej. Demokracja porządnego kapitalizmu nie zbuduje, najpierw trzeba zrobić kapitalizm, potem demokrację można sobie zafundować. Źle wybrali Kubańczycy, oj źle.
Zresztą, po co im ta demokracja? Nie są do niej zdatni. Leniwi, anarchiczni, zabobonni. Utrwalonych tradycji demokratycznych nie mają, wpojonego szacunku dla prawa nie mają, nie to co my.
Poza tym, jak ta rewolucja zwycięży, to może być ogólna destabilizacja geopolityczna. A rynki finansowe nie lubią destabilizacji geopolitycznej. Mogę stracić co zainwestowałem. A i cena cukru może wzrosnąć.
I nie wiadomo, kto za tym wszystkim stoi. Czyja to ręka.
A ja nie pojadę teraz do Varadero.
Inne tematy w dziale Polityka