Co najmniej od kilkunastu lat w Rzeczypospolitej Polskiej uprawia się jawną dyskryminację rodziny; rodziny rozumianej jak należy, to jest jako związek mężczyzny i kobiety dla płodzenia i wychowywania potomstwa.
Jak wiemy, m. in. od redaktora Tomasza Terlikowskiego, przyznawane przez państwo ulgi fiskalne związane są z pewnymi obowiązkami. W przypadku małżeństwa otrzymuje ono uprawnienia spadkowe, podatkowe (tyle ich, ile kot napłakał) ze względu na potomstwo, którego zrodzenie i wychowanie jest jego celem.
Aliści w Ojczyźnie naszej bardzo szerokie ulgi fiskalne przyznawane są osobom, które z założenia nie mogą mieć potomstwa, przynajmniej legalnego potomstwa - katolickiemu duchowieństwu. Ulgi te to zwyczajny absurd, demoralizujący i szkodliwy dla państwa i polityki prorodzinnej. Albo ktoś bowiem chce żyć w stałym, monogamicznym związku, który obiecuje sobie wierność i oddanie, albo pędzić chce żywot celibatariusza. Jego wybór. Ale jeśli wybiera to drugie, to niech nie domaga się nadzywczajnych przywilejów, i to również takich, które nie przysługują małżeństwom, dzięki którym Naród nasz trwa i trwać po kres czasów będzie (a przynajmniej powinien). Albo – albo. Nasze decyzje mają konsekwencje. I nie udawajmy, że jest inaczej, bo w ten sposób dyskryminujemy małżeństwa.
Hojną ręką nadawane przez państwo dla katolickiego duchowieństwa ulgi fiskalne miałyby uzasadnienie z jednej tylko racji: gdyby duchowieństwo to potrafiło wyprosić u Stwórcy jakieś nadzwyczajne łaski dla umęczonej i ciężko doświadczonej Ojczyzny naszej. Jednakowoż działania łask takich nie odczuwamy, znaków szczególnej opieki Bożej nad Pospolitą Rzeczą nie widzimy. Tedy przyjąć wypada, że polskie katolickie duchowieństwo źle powinność swoją sprawuje, albo się nie dość stara, albo, jeśli się stara, to zwyczajnie fachu swego nie zna, jest, krótko mówiąc, gromadą nieskutecznych partaczy. Nie widzimy przeto racji, by dla próżniaków i obiboków, społeczeństwu żadnych widocznych korzyści nie dających (bo to ani Bożej opieki nad nami uprosić nie potrafią, ani potomstwa nie płodzą, za nic mając Boże wezwanie "idźcie i rozmnażajcie się") ulgi fiskalne utrzymywać, i tym samym instytucję rodziny dyskryminować i podważać.
Inne tematy w dziale Polityka