Aby ani dzieje ludzkie z biegiem czasu nie zatarły się w pamięci, ani wielkie i podziwu godne dzieła nie przebrzmiały bez echa, pragnę - na miarę swych, jakże przecież skromnych, możliwości - laudację wygłosić ku czci Wielkiego Językoznawcy, od czasu pewnego szczęśliwie i ku pożytkowi wszystkich zezwalającemu nam czerpać z krynicy swej wiedzy, takoż i refleksji.
Odkrycia znamienitego niedawno dokonał ów mąż. Podał do wiadomości rzecz nadzwyczajną, i laikom zupełnie nieznaną - że języki indoeuropejskie są sobie pokrewne. Własnym zaś Jego wkładem do owej, jakże nowatorskiej teorii, było utożsamienie pokrewieństwa z pochodzeniem; i tak dowodzi, że polskie "jest" pochodzi od łacińskiego "est". Dotąd językoznawcy sądzili, że formy czasownika "być" w niemal wszystkich językach indoeuropejskich pochodzą ze wspólnego dla nich rdzenia, sięgającego czasów etnogenezy tej grupy w III/II tys. p. n. e.; sądzili też, że słowiańska mowa zapożyczała się u języków bałtyjskich, germańskich i irańskich, nie u łaciny; Wielki Językoznawca rzucił nowe światło na zagadnienie, przetarł drogę ku śmiałym, nieodgadnionym perspektywom.
Myliłby się jednak srodze ten, kto by mniemał, że Wielki Językoznawca li tylko w tej dyscyplinie światło daje i ścieżki prostuje. Nic bardziej nie jest Mu obce, jak wąskość horyzontów. Erudyta to niepospolity, omal że we wszystkich naukach i sztukach, matematyki nie wyłączając. Potrafi przekonująco i autorytatywnie dowieść swych racji w bardzo wielu dziedzinach; i to tak, że oponentom, w tym profesorom, nie pozostaje nic innego jak podkulić ogony i uznać wyższość intelektualną naszego Bohatera. A wyższość intelektualna to przecież i wyższość etyczna, wiedza bowiem jest warunkiem cnoty, jak głoszą greccy filozofowie, których Wielki Językoznawca zna wybornie, a i cytuje nierzadko. Dążenie do doskonałości etycznej jest dla Niego najwyższym imperatywem; a że prawdziwa cnota musi w prawdzie mieć oparcie, tedy nie waha się głosić szczerze, niekiedy ostro i gorzko, co o ludziach i ideach sądzi. Owo bezkompromisowe umiłowanie prawdy ściąga na Niego gniew i złość ludzi pospolitych; niestraszne mu to, gdyż wie, że Filozof winien gardzić opinią niekształconego, i przez to niecnotliwego tłumu. Doskonale orientuje się w naukowej literaturze na każdy poruszany przez się temat; nawet o pornografii w pop-kulturze wiedzę ma przeogromną. Umie jednym, a mocnym słowem, obnażyć nędzę pseudo-nauk, jako to: socjologii, psychologii, politologii; zaś szarlatanerii tzw. kulturoznawstwa wojnę prawdziwą a srogą wydał, słusznie upatrując w relatywizmie kulturowym zgubę dla naszej cywilizacji. Takoż i tępi wyznawców tej sekty niestrudzenie, przed żadnymi środkami się nie wzdragając; bo też i sprawa tego wymaga.
Potrafi też znaleźć na podorędziu, na każdą okoliczność, stosowne cytaty, które myśl Jego ozłacają i powagi jej dodają - a to z Dostojewskiego lub Bułhakowa, a to z Heideggera lub Kierkegaarda, a to z Platona lub Augustyna. Słowa skrzydlate Wielkich Myślicieli służą Mu za substytut samurajskiego miecza, o którym to mieczu nieustannie napomina - że kiedyś porazi nim wrogi swoje, i potęgę wstrętnego plemienia wykształciuchów w proch zetrze. Póki co - miecz do pochwy schowawszy, słowem wojuje; ale żadna to ulga, bo słowo Jego jak piorun Zeusa razić potrafi. Najgroźniejszą zaś Jego bronią jest, jak to sam określa: intelektualna prowokacja; po mistrzowsku metodę Sokratesa stosuje, który - tak samo jak nasz Bohater - niewinnymi z pozoru czy dziwaczymi pytaniami prowokował odpowiedzi, miałkość umysłu i zniewolenie przez konwenanse zdradzające. Zbyteczne dodawać, że nikt w znajomości cytatów i prędkości ich przytaczania równać się z nim nie ma prawa; on bowiem wszystkie filozoficzne i naukowe teorie, takoż i mnogość szczegółów z wielu, i to różnych bardzo dziedzin wiedzy, w palcu jednym małym ma, to dla Niego chleb z masłem.
Mąż to zaiste niepospolicie uczony, a i elokwencji niebywałej - mistrzem jest w sztuce wysłowienia. To jeden z tych, jakże nielicznych, którzy za fundamenty i filary wiedzy, sztuk i dobrego smaku swoim współczesnym służą, oraz wielu pokoleniom potomnych służyć będą. Dodać jeszcze wypada, do tak licznych cnót i umiejętności Jego, prawdziwie głęboką przenikliwość we wnikaniu w psychikę ludzką. Umie on odkryć i obnażyć najbardziej mroczne zakamarki ludzkiej duszy, znaleźć i nazwać motywacje ukryte i podświadome, wyprowadzić z błędu ludzi przekonanych o szlachetnych intencjach swych czynów, sprowadzić na ziemię zadufanych w swoim egocentryzmie. Szczególnie razi go nieumiejętność u wielu przekucia ich cierpień na odpowiedniej jakości refleksję intelektualną. A Wielki Językoznawca, dziedzic tradycji cywilizacji helleńskiej, w pamięci ma zasadę "Pathei mathos" - nauka poprzez cierpienie. Że zaś - jak się rzekło - uznaje on konieczność stałego ubogacania wiedzy, tedy i na cierpienie potrafi spojrzeć inaczej, bez sentymentów, które przystoją jedynie ludziom mało refleksyjnym.
Inne tematy w dziale Polityka