Chevalier Chevalier
80
BLOG

Jestem siewcą klerykalizmu

Chevalier Chevalier Polityka Obserwuj notkę 39

Tak twierdzi 'pandada', który w dyskusji pod ostatnim wpisem prof. Sadurskiego określił mnie jako "prawie klerykała". Podobno "prawie" czyni wielką różnicę, ale często jest raczej tylko pustym, grzecznościowym zastrzeżeniem; w istocie 'pandada' widzi we mnie oszalałego reakcjonistę, posłusznie idącego na pasku kleru. Trudno nie dostrzec tu wyroków losu;  piętno "klerykała" ściga mnie od licealnych czasów, kiedy to dyrektor oskarżył mnie o "propagowanie sutanny", gdym za księdza się na święto wiosny przebrał.

Co też tak wzburzyło 'pandadę', że uznał mnie za przykład umysłu zniewolonego ultramontanizmem? Dokładam przecie starań, by zaprezentować się jako wierny wyznawca lewicowej ortodoksji. Niedawno wzywałem do odebrania polskiemu Kościołowi jego licznych przywilejów fiskalnych. Wyraziłem sceptycyzm odnośnie przekonania red. Terlikowskiego, że liczna obecność celibatariuszy w społeczeństwie jest warunkiem moralnego zdrowia wspólnoty. Nie zgadzałem się z red. Bazakiem, gdy pisał o gejach jako o ludziach nienormalnych, którym potrzebne jest leczenie. Popieram dopuszczalność aborcji ze względów spolecznych ( w umiarkowanych, poddanych prawdziwej kontroli granicach ). Czegóż jeszcze wierni czystości ideowej lewicowcy mogą ode mnie wymagać? Strach na mnie pada, bym nie został uznany za wyznawcę kolejnego, tym razem klerykalistycznego odchylenia ( odchylenie na lewicy, to tyle co herezja; były już odchylenia: prawicowo-nacjonalistyczne, burżuazyjne, rewizjonistyczne, agrarystyczne ).

Po prywatnej samokrytyce ( składanie samokrytyki jest wpisane w lewicowość ) ustaliłem listę moich poglądów, dających świadectwo sfanatyzowanego, wojującego klerykalizmu: Kościół jest istotnym i nieusuwalnym składnikiem polskiej tradycji, a jego wkład w tę tradycję ma wiele aspektów pozytywnych; mam sentyment do Jana Pawła II, podzielam przekonanie o jego ważnej roli w budzeniu się w Polsce "społeczeństwa obywatelskiego", i w procesie przejścia od komunizmu do demokracji; nie uważam religii katolickiej za zbiór zabobonów; napisałem, że trzeba zachowywać ostrożność z wiarą w oskarżenia księży o pedofilię, bo ksiądz ( jak każdy ) może też paść ofiarą kłamliwych lub wyolbrzymionych oskarżeń - na fali histerii często towarzyszącej oskarżeniom o pedofilię; wreszcie - samemu będąc zwolennikiem legalizacji związków jednopłciowych - uważam, że argumenty jej przeciwników, a tym bardziej przeciwników adopcji dzieci przez pary homoseksualne, powinny być potraktowane poważnie, nie zaś kwalifikowane jako objawy zaściankowości, ciemnoty i myślenia typowego dla jaskiniowców.

Jak widać, by nie zostać uznanym za sługusa klechów, bardzo trzeba się postarać, a kryteria są ostre i wyśrubowane. Że zaś ja jestem wygodnicki, to może już zgodzę się na tego "prawie klerykała", a nawet w przyszłości, na awans na "klerykała" pleno titulo; potem zaś, jak wszystko pójdzie pomyślnie, może i dostąpię miana "katoendeka". Nic tylko sukienki duchownej się chwycić, co może i da jakieś korzyści, większe niż marny kawior i podły szampan na lewicowym stole. Ale jak pogodzić klerykalizm z lewicowymi przekonaniami? Bo że takie przekonania są do pogodzenia z religią chrześcijańską, to rzecz pewna; starczy tylko przypomnieć poglądy wielu wybitnych i gorliwych chrześcijan na własność prywatną, wyzysk pracowników najemnych, prymat kapitału przed pracą - poczynając od Thomasa More'a i Komuny Monasterskiej, kończąc na papieżu Pawle VI i arcybiskupie Camarze. Ale lewicowy klerykalizm, jest-że to do pomyślenia? Tylko jeden precedens przychodzi mi do głowy - jezuickie redukcje w Ameryce Łacińskiej, gdzie pod światłymi ( choć mocną ręką dzierżonymi ) rządami Towarzystwa Jezusowego rozkwitała własność społeczna, stosunki międzyludzkie oparte były na współdziałaniu, nie morderczej rywalizacji i podporządkowaniu ekonomicznym, praca zaś była ukierunkowana nie ślepą pogonią za mamoną, a zasadą zrównoważonego rozwoju avant la lettre. Zważywszy na  realia polskiej polityki, nasuwa się pytanie - czy taki właśnie model: wrażliwej społecznie teokracji, nie jest jedyną możliwą szansą wprowadzenia w naszym kraju bardziej egalitarnego porządku?

A konkluzja? Jeśli tak łatwo można otrzymać etykietkę klerykała, to lewica długo jeszcze będzie miała w Polsce rację bytu, w postaci konieczności mobilizowania oświeconych i nowoczesnych do walki z klerykalizmem - klerykałów będzie u nas zawsze dostatek.

Chevalier
O mnie Chevalier

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka