Pan Krzysztof Bosak elokwentnie i ze swadą dowodzi, że przekonanie, jakoby o osobach dopiero co zmarłych nie należało mówić źle, jest fałszywym stereotypem. Sądzić można, że w ową uprawnioną krytykę zmarłych wpisuje się cytowanie "rozmowy Geremka z Hanną Krall", tudzież sugerowanie agenturalnych powiązań zmarłego z SB; pan Bosak nie zdystansował się ani jednym słowem od tego rodzaju tekstów. Obiecuję przeto panu Bosakowi, że po jego rychłej, miejmy nadzieję, śmierci ( okazywanie zadowolenia z racji śmierci Geremka też zapewne - wedle Bosaka - mieści się ramach owej pożądanej krytyki Zmarłego ), publicznie o nim napiszę - jak to dobrze, że zszedł z tego świata nawiedzony półfaszysta, polityczna miernota zdobywająca laury głównie na popisach godnych tancbudy, szkodzący swej Ojczyźnie jurgieltnik na żołdzie wrażych sił.
Reakcje po śmierci Geremka mogą stać się wzorcem nowej elegancji, probierzem przyzwoitości dla przyzwoitych inaczej - dla Prawdziwych Polaków, konserwatywnych liberałów, wyznawców teologii politycznej ( zwłaszcza w jej prozatorskim wcieleniu ). Można sobie wyobrazić, jakie też słowa padną publicznie ( choćby tu, w salonie24 ) po śmierci np. Bartoszewskiego, Edelmana, Kołakowskiego. Może przeczytamy - jak to dobrze, że odszedł ten stary dziad, ten dureń bez matury, albo filozof bez dokonań naukowych, ten bundowiec-bandyta, zażarty wróg polskości. Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy, wreszcie powołał pomienionych szkodników przed swe oblicze. A po śmierci Michnika? Może właściwym sposobem zademonstrowania prawa do krytyki Zmarłego będzie uroczysta feta w dniu pogrzebu?
Pan Bosak udaje, że nie widzi różnicy między krytyką a opluwaniem, zniesławianiem, okazywaniem radości z czyjejś śmierci. A może nowy salonowy arbiter elegantiarum w rzeczy samej takiej różnicy nie dostrzega? Odnośnie krytyki w sensie właściwym, tj. merytorycznej, bez urągania i uwłaczania - niewątpliwie po śmierci Geremka w dyskursie publicznym dominują pochwały. Osoby, które nie odczuwają rewerencji wobec Zmarłego i jego dokonań, twierdzą, że to asymetria, że pochwały należałoby zrównoważyć krytyką. Na co odpowiedź jest tak oczywista, że dziw bierze, iż trzeba ją werbalizować - Geremek był często przedmiotem publicznie wypowiadanej krytyki, a krytyka ta bywała niejednokrotnie ostra, wręcz napastliwa. Może więc minimum taktu i przyzwoitości nakazywałoby pogodzić się z faktem, że przez kilka dni po śmierci słychać przede wszystkim laudacje i eulogia. Tak jak to jest na ogół przyjęte w naszej kulturze. Pokrytykować jeszcze zdążycie. A co się tyczy tych, którym krytyka z insynuacjami i radością ze śmierci nielubianej osoby w jedno się zlewa - to na nich nawet i splunąć nie warto.
PS. I tak oto osiągnąłem magiczną liczbę 44 postów. Dobry moment, by się z tym miejscem pożegnać. Rozumiem, że taki tekst, jako dziś wyprokurował "rekontra", zostaje zamieszczony na łamach salonu. Nawet i to zrozumiałbym, że wisi on na SG. Ale już nie to, że jest on wizytówką salonu - na samym szczycie SG. Nie pozostaje mi nic innego, jak pójść w ślady Mireksa.
Inne tematy w dziale Polityka