Już wszyscy wiedzą. Profesor nazwał niektórych Amerykanów "głupimi", a nawet "bardzo głupimi". Brak słów. Ja, dotąd wierny admirator Profesora, wstydzę się za niego. Na łamach tego portalu nikt nigdy wcześniej nie napisał w sposób, który dałby się choć w przybliżeniu porównać z tym wybrykiem.
Nie, nie ma sensu robić sobie łatwych kpin z ludzi, którzy na co dzień określają np. wyborców innej partii, lub zgoła czytelników innych gazet czy książek, bardzo mocnymi, soczystymi epitetami. Bo jakże się ma nazwanie pewnej grupy "głupią" do, dajmy na to, miana "rosyjscy agenci wpływu"? To pierwsze to rynsztokowa obelga, u ludzi dobrze wychowanych niesłychana i niespotykana, to drugie - to rzeczowa, obiektywna konstatacja faktu. Red. Janke pewnikiem dziś po raz pierwszy w życiu wszedł na swój portal, trafił akurat na post Sadurskiego, wielce się zdumiał, i doznał estetyczno-etycznego abschmacku na widok słowa "głupi". Wygląda na to, że prof. Sadurskiemu WOLNO MNIEJ. I to jest może jakiś mimowolny hołd, ze strony rzeszy nie-święcie oburzonych (jest już bodaj z pięć postów poświęconych temu skandalicznemu przypadkowi, nie mówiąc o lawinie komentarzy ), że nikt się nawet nie dziwi, gdy np. Rafał Ziemkiewicz pisze o "dwugłowym kobiecym murzynie Michnika" oraz o "michnikowszczyźnie", a Sadurski za "głupi" oraz "palinizm" zbiera cięgi.
Tak to powierzchownie wygląda - z cokolwiek dziwacznej przyczyny mamy płacz wniebogłosy, jojczenie, stękanie, kwękanie, szat rozrywanie. Ale przecież nie o tych tam Amerykanów, co ich prof. Sadurski "głupimi" nazwał, chodzi. Powód rzeczywisty całej wrzawy jest taki, że wielu naszych publicystów, medialnych i blogowych, wzięło słowa Sadurskiego do siebie. Nie tylko słowa o "głupocie". Słowa o "groteskowo agresywnych i ignoranckich medialnych* showmenach" również. I ogólny wydźwięk całego postu. Od siebie dodam, że dobrze go odczytali. Choć - zapewne - niezgodnie z intencją autora.
* W oryginale "radiowych". Przyjąłem, że to pars pro toto.
Inne tematy w dziale Polityka