Zenek Bluus Zenek Bluus
103
BLOG

A może warto spróbować...

Zenek Bluus Zenek Bluus Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

W czasach głębokiej komuny w na przełomie 1970/1980 roku, był taki niezbyt długi okres w którym właściciele Polski Ludowej przypomnieli sobie o tzw. Radach Pracowniczych i Konferencjach Samorządów Robotniczych - instytucjach powołanych do życia na krótko jeszcze w roku 1956.

Onego więc czasu, z powodów dla mnie niezrozumiałych, dopuszczano w państwowych przedsiębiorstwach do czegoś, co dzisiaj nazwalibyśmy organizacyjną autonomią. Naturalnie była ona niesłychanie ograniczoną, ale sam fakt w zestawieniu z doświadczeniami zamordyzmu - stanowił zupełnie irracjonalne doświadczenie.

W firmie, w której byłem zatrudnionym, w której od lat dziesiątków partyjna nomenklatura wymuszała istnienie określonych stanowisk kierowniczych - nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki powstała możliwość przeprowadzenia radykalnych zmian organizacyjnych.

Pokutująca dotychczas struktura obejmowała stanowiska:  

Dyrektora,  

z-cy d/s produkcyjnych,  

z-cy d/s technicznych,  

z-cy d/s handlowych, 

z-cy d/s inwestycji,  

z-cy d/s ekonomicznych.  

Zmiana na stanowisku dyrektora (dotychczasowy wycofany został do dyspozycji KWPZPR) doprowadziła do objęcia tego stanowiska przez dotychczasowego z-cę d/s produkcyjnych. Ten zaś nie piermandoląc się dużo zadecydował o redukcji stanowisk zastępców przy zachowaniu dotychczasowego funduszu płac. 

I tak: Z-ca d/s technicznych poszedł do diabła - wszak konkretnymi działami tak czy owak kierowali - główny mechanik i główny energetyk. 

Z-ca d/s handlowych odszedł na z góry upatrzone stanowisko gdzie indziej - wszak działem handlowym kierował tego działu kierownik. 

Z-ca d/s inwestycyjnych , czort go wie dokąd. 

Z-cę d/s ekonomicznych zastąpił główny książkowy, który i tak najwięcej miał oleum (choć tylko po technikum ekonomicznym).  

Produkcją zajmował się ten, który zawsze się nią zajmował, czyli szef produkcji. 

Tak daleko idące zmiany przyniosły początkowo nieco kwasów. Centrala nie bardzo chciała przystać na wzrost dyrektorskiego wynagrodzenia o 100%. Dzielono więc, ale ostatecznie wszyscy którzy przejęli na siebie dodatkowe obowiązki byli usatysfakcjonowani. Co najciekawsze, przedsiębiorstwo poprawiło znakomicie efekty ekonomiczne, a także organizacyjne swojego funkcjonowania. 

Dyrektor zlikwidował wyszystkie sekretariaty swoich dotychczasowych zastępców. Swój gabinet przemeblował w taki sposób, że wypieprzył trzymetrowe biurko, wstawiając na jego miejsce pulpit z hali maszyn (kiedyś na czymś takim się pisało). 

Wywalił też dywan, palmę i paprotki. Wstawił tapicerowane krzesło dla siebie i bodaj siedem twardych dla kierowników i głównego księgowego. Zjawiał się dwa razy w tygodniu dla rozdzielenia zadań i rozliczenia wykonania poprzednich. Podpisywał dokumenty i udzielał pełnomocnictw. W pozostałym czasie lobbował i załatwiał sprawy strategiczne dla firmy poza nią. 

To nie bajka. To fakty, których sam byłem świadkiem, a wspominam je by uzmysłowić niedowiarkom, że w każdej sytuacji można zablokować działanie tezy Cyrila Northcote’a Parkinsona .

Zenek Bluus
O mnie Zenek Bluus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka