Z polskimi cechami narodowymi jest czasami ciężko polemizowac, gdyż w ich krytyce można zostać szybko oskarżonym o zbytnie poleganie na swojej urażonej dumie. Nie sądzę by szanowny profesor chciałby obrażać, skalkulował ryzyko i uczynił swój artykuł zawołaniem do refleksji na ten temat. Słusznie.
Tylko skoro wg niego żyjemy w społeczeństwie określanym polactwem, to choćby przyznając autorowi słuszność wypada zapytać - to gdzie są prawdziwi Polacy?
Czy to człowiek, który osiagnął sukces i stał się bogaty? Czy to tak zwany autorytet? A może to nie jest kwestia posiadania tylko bycia?
Raczej tak, ale po czym poznać, że ktoś nie należy do polactwa - ufa innym i nie patrzy z zawiścią, kiedy na każdym kroku podkłada mu się nogi, gdy sam próbuje ułożyć sobie życie - czytaj osiągnąć sukces? W takim społeczeństwie ciężko nie zachorować na chorobę braku zaufania i dbania tylko o bliskich oraz siebie.
Wystarczy spojrzeć, jak ludzie reagują na rady skierowane dla ich własnego dobra, tylko rady obrażające ich postępowanie. Zazwyczaj zostanie się za to co najwyżej, pomimo dobrej wiary i szczerych chęci znielubianym. I wtedy przychodzi etap życia zwany - utrata złudzeń co do ludzi.
To tak, jak z odpinaniem ostatniego guzika w marynarce. Co z tego, że jest to przyjęte? W dobie luzu i pokazywania swojej niezalezności nawet kwestie ogólnie obowiązujące, wyznaczające pewien kanon stają się przedmiotem kpin. Jestem z tych co zwracają uwagę, że nie wypada choćby przyjść na wykład u jakiegoś profesora w krótkich spodenkach. Ale co zrobi polactwo? Zareaguje złością, że dyskryminuje grupę chodzącą w krótkich spodenkach na wykłady. No bo jak można się puszyć?
I jeśli ja w swojej obrazie na nich też stanę się nie ufny, a nawet wredny to, czy też należę do polactwa?
Sądzę, że to kwestia tego co sobą reprezentuje człowiek. A nie zbyt ogólnego kategoryzowania. Z jednej strony słusznie bo wskazuje się na jakiejś zjawiska społeczne. A z drugiej jak przekonać nie przekonanych? Ktoś mi napisał, że przykład idzie z góry. Moim marzeniem byłby przykład i z góry, i z dołu. Tylko sądzę, że to marzenie moje i profesora Krzysztofa Rybińskiego. Dlaczego? Wiedza też potrafi być towarem deficytowym, a brak wiedzy pewni ludzie uważają za rodzaj niezależności, a nawet buntowniczości. Bo po cóż jakiś porządek? Joker powiedziałby, że zbyt bardzo chcemy kontrolować świat, a on poprzez anarchię przywraca mu równowagę.....
Źródło:
http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-krzysztofa-rybinskiego/33076-rzecz-o-polactwie-jest-zjawiskiem-spolecznym-ktorego-koszty-przewyzszaja-koszty-wszystkich-chorob-razem-wzietych
Pozdrawiam
Schumi
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura