Tak przyglądam się swojemu miasteczku, patrzę na inne, i co dostrzegam? W mieście coraz mniej ludzi młodych, bez obrazy, ale wszędzie widzę emerytów. Nie mam nic przeciwko emerytom, ale jest coś zadziwiającego. Wokół wszędzie wspólnoty ocieplają bloki i ładnie je malują. Słyszę, w tym bloku taki kredyt, a w tym jeszcze większy, tamten to już poszedł na całość, tyle rzeczy zmodernizowali....na kredyt.....
I tak idę...tablica ogłoszeń - prawie same klepsydry....a w sumie to prawie 50 tysięczne miasto...dużo tych klepsydr....
Jak umrą właściciele mieszkania, a żaden członek rodziny nie sprzeda bądź nie wprowadzi się to pozostanie pustostan, to kto w takim razie będzie spłacał dług wspólnoty mieszkaniowej? Nawet jeśli, to zawsze w bloku znajdą się dłużnicy i minus umierający staruszkowie, daje to w przyszłości możliwość, że miasto, które tak pięknieje w oczach, dzięki wspólnotom będzie widmem przejęć bloków przez banki tym podmiotom społecznego zarządzania, co nie dały rady.
Sam znam dużo przypadków, że gdzieś u znajomych jest klateczka schodowa, i powoli pojawiają się mieszkania, w których nikt nie mieszka po niedawnej śmierci właścicieli....
Co roku wyjeżdza dużo osób w poszukiwaniu pracy. Tak, miasto, gdzie mieszkam wyludnia się. Nie ma napływu ludności, a gmina tonie w długach.
Banki zwęszyły niezłą okazję. Dadzą kredycik. Starsi ludzie poumierają, młodzi nie przyjadą, wspólnota stanie się niewypłacalna i bloczek do przejęcia. Ludzie sami gotują sobie nie raz ciężki los....
pozdrawiam
SCHUMI
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka