Wywiad (źródło na końcu) bardzo ciekawy - przywołujący dla młodych politologów osobę pana profesora. Nie chciałbym się koncentrować na początkowych aspektach rozmowy, ale tych dotyczących obronności naszego kraju. Szanuję pana profesora, nadmieniam jednak, że jako obywatel mam prawo do swojego zdania. Tym bardziej na temat przedmiotu obrony terytorium naszego kraju, nawet jeśli nie jestem specjalistą w tej dziedzinie.
Słusznie więc profesor podkreśla wady jakie drążą nasze wojsko. George Kennan kiedyś wspominał przed studentami, że w dyplomacji wzmocnieniem jej postulatów zawsze jest posiadanie nawet niewielkiej armii. Zaś John Lewis Gaddis podkreślał, że negocjowanie to sztuka używania nacisku i zachęt wobec adwersaża. Jednak, by naciskać w mojej ocenie trzeba mieć czym - najczęściej jest to armia. Nie tylko jako warunek jej użycia, ale bardzo ważny czynnik prestiżu. Siła państwa zawsze będzie decydować, o tym jak jest traktowane na arenie międzynarodowej - z poważaniem, czy lekceważeniem.
Nie mogę sie jednak zgodzić z postulatem Szeremietiewa krytykującym zakup amerykańskich F-16. Jego osoba używa argumentu, iż samolot ten jest już starszej generacji. A więc niepotrzebnym z powodu wieku. Profesor zapomina, że obecnie najnowsza maszyna F-35, która ma zastąpić starsze - budzi pewne kontrowersje. Choć Stanu Zjednoczone z pewnością zakupią ich dużą ilość, to już Kanada oraz inne państwa zastanawiają się, czy jest tego sens. Samoloty obecnie używane są nadal skuteczne, a przekonanie o możliwej III Wojnie Światowej raczej nikłe. Prędzej może dochodzić do wojen o ograniczonej skali. Z tego też powodu mniejszy jest wyścig zbrojeń. Inny problem to cena maszyn F-35 oraz koszty eksploatacji. A te w Kanadzie wywołują postulaty zablokowania zakupu tych myśliwców na poziomie politycznym. W sytuacji kiedy zachodnie państwa przeżywaja kłopoty budżetowe, zakup o tak dużej cenie jest samobójstwem przed społeczeństwem. Nie mówiąc o fakcie, że Polska jest daleko biedniejsza od Kanady. W takim razie lepszym rozwiązaniem byłoby kilka maszyn F-35? Czy lepiej tych kilkadziesiąt F-16?
Warto też pamiętać, że nasze doświadczenie w użytkowaniu nowszych maszyn jest słabe. Zdobycie wiedzy w użytkowaniu F-16 może się przełożyć w przyszłości na powstanie własnej konstrukcji. Tym bardziej, że należy oczekiwać zmian w tej materii. Prawdopodobnie wyścig technologiczny zmierza już w stronę maszyn bezzałogowych.
Szkoda, że rozmowa nie wyjaśniła kwestii sensu stworzenia przez polskie zakłady lotnicze własnego samolotu bojowego. Projekty w tej dziedzinie kiedyś tam powstawały. Lecz sądzę, że naciski polityczne były za tym żeby zakupić wcześniej mniej nowoczesne F-16 niż czekać, aż zbrojeniówka opracuje własny prototyp. A jest oczywiste, że potencjał badawczy w dziedzinie uzbrojenia mamy słaby. Nie mówiąc o czasie, który grałby przeciwko nam. A w przypadku tworzenia własnego myśliwca trwałoby to bardzo długo. Znacznie bardziej żałuję, że Polska Armia nie stworzyła samolotu wsparcia pola walki. Podobny do odpowiednika amerykańskiego A-10, a którym mógł być PZL-230 Skorpion. Dlatego należy uznać za słuszne postulaty Szeremietiewa dotyczące konsolidacji polskiej zbrojeniówki oraz większych nakładów na badania wojskowe.
Następna sprawa jaka została poruszona to problemy marynarki wojennej. Profesor kładzie nacisk na ochronę polskiego wybrzeża i szlaków morskich. Są to cenne sugestie, gdyż zawsze wychodzę z założenia, iż ewentualny atak ze strony rosyjskiej w dużej mierze będzie polegał na wykorzystaniu rozciągłości naszych plaż. Atak lądowy z Obwodu Kaliningradzkiego ma szansę powodzenia przy użyciu tego czynnika, by na jak najdłuższym odcinku angażować siły polskie. Uważam, że odwrót od morza będzie nas kosztować niepodległość. Nie padają już niestety żadne dodatkowe sugestie w tym temacie. Jakie okręty? Czemu bazowanie na lądowych wyrzutniach przeciwokrętowych zdaniem profesora jest mało skuteczne? Sądzę, że byłoby to tańsze. I większa zdolność obrony wybrzeża za pomocą rakiet miałaby sens w ten sposób, gdy brać pod uwage ilość czasu potrzebnego na zbudowanie drogiej marynarki wojennej.
W ostatniej części podkreślono prymat powrotu do szkolenia armii rezerwowej. Obecna jest profilowana ewidentnie pod kątem wojska o cechach ekspedycyjnych. Brak szkolenia rezerw ludzkich pod kątem militarnym może się bardzo odbić na zdolności do własnej obrony. Przyszłość nie jest pewna, a zakładanie, że wojny znikneły jest pobożnym życzeniem. Armia zawodowa staje się płatnym kontyngentem. Jestem ciekaw jak bardzo ważny dla żołnierza będzie prymat bronienia własnej ojczyzny jeśli przestanie napływać żołd.
Ubolewam nad tym, ponieważ społeczeństwo mogłoby zyskać na większej obecności wojska na codzień. Szkoda, że szkoły publiczne nie wykorzystują do zajęć z wychowania fizycznego byłych żołnierzy. Prowadzenie ćwiczeń, musztry przez wojskowych spowodowałoby większą dyscyplinę w tych placówkach. Ponowny nacisk na wychowanie patriotyczne i zobowiązanie młodzieży do pewnych obowiązków mogłoby wpłynąć na lepsze przygotowanie kondycyjne i psychiczne. Mniej schorowane społeczeństwo, które teraz spędza nadmiar czasu przed komputerem. Nie ma też zajęć z survivalu. Byłaby to tym samym większa atrakcyjność szkoły. I możliwość stworzenia zdrowego i silnego społeczeństwa. Jednak jak na to patrzę - to te luksusy mogą mieć tylko bogaci. W naszym kraju armia przestaje być częścią społeczeństwa.
Całość wywiadu bardzo ciekawa. Choć mam niedosyt i wiele pytań. Cóż, nie można mieć wszystkiego.
Źródło:
http://zygmuntbialas.salon24.pl/478562,prof-romuald-szeremietiew-to-bylo-gorzkie-zwyciestwo
pozdrawiam
Kamil Sasal
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka