Kamil Sasal Kamil Sasal
1569
BLOG

PRL pokonał III RP? A może zrobiła to UE?

Kamil Sasal Kamil Sasal Polityka Obserwuj notkę 32

W żadnym razie nie twierdzę, że PRL był lepszy. W wymiarze moralnym był bankrutem. A trudności gospodarcze, szczególnie za ery Jaruzelskiego zepchnęły system do przejścia na pozycje defensywne. Gdzie szykowano się na proces demokratyzacji, z zamiarem uwłaszczenia nomenklatury. I to sie udało. Dawni partyjni, w większości przeszli do biznesu. Lub lepiej, czy gorzej utrzymali się w polityce. Pewne jest tylko, że zamrożeniu nie uległy znajomości - interes jest ten sam - zachować stan posiadania. Sprzedały nas też elity Solidarności. Wypada więc porównywać tamten system z obecnym w pewnych szczegółach.

Przemysł

W dużej mierze dzisiaj nie ma go. Był, ale teraz jest na łasce zagranicznych inwestorów, o czym przekonał nas Fiat w Tychach. Przyjeliśmy technologie i zachodnie rozwiązania ekonomiczne nie chroniąc własnego rodzimego rynku. Efekt jest taki, że nawet jak nomenkatura się bogaciła na wyprzedawaniu majątku narodowego, lub tworzyła własne firmy. To i tak nie przetrwała. Większość atutów wejścia na światowe rynki, pozbawiła ich zachodnia konkurencja. Ta dodatkowo wspierana przez UE zrobiła sobie z Polski rynek zbytu.

Płace

Całe biadolenie o średniej pensji jest zakłamaniem rzeczywistości. Dlatego, że wymiar tej pensji jest w dużej mierze windowany do góry pensjami najlepiej zarabiających. Tym bardziej powstaje rozdzwięk między dużymi miastami, a tymi średnimi. Ogólnie Miasto i Prowincja to już dwa światy. Wykorzystuje się większość społeczeństwa, która najczęściej zarabia pensję minimalną. Reszta obławia się na tej grupie. Bo, gdy nawet ktoś łącznie, jako rodzina zarabia 5 tysięcy złotych - a nie jest to mała suma - to na nasze realia kosztowe, i tak zmusza się do spirali brania kredytów. Jest to egzystencja, a nie rozwój. Nie mówiąc, o tych, którzy zarabiają czasami łącznie 2 tysiące złotych lub jeszcze mniej.

Przemysł

Za PRL przemysł po restrukturyzacji w latach 90-tych mógł stać się konkurentem, gdyby przez pierwsze 10-15 lat Polska powstrzymywała wejście zachodnich inwestorów. Początkowo dałoby to ogromne trudności społeczne. Jeszcze większe bezrobocie w początkowym okresie. Ale jestem pewien, że rozsądna polityka budżetowa i rozwój przedsiębiorczości dałyby efekty. Szczególnie jeśli trudna sytuacja zmuszałaby ludzi do oszczędzania. Z czasem odłożone sumy okazałby się zbawienne dla gospodarki i tworzenia małych firm. Byłoby to możliwe jeśli nie wdarłaby się na nasze rynki zachodnia konkurencja, która po 1995 roku zmiata coraz bardziej rodzimych przedsiębiorców. Dlatego za rosnące podatki możemy podziękować zagranicznym tyranom, którzy wyssali z nas oszczędności. Dodatkowo zadłużając kraj, który świadomy swoich małych mocy konkurencyjnych był zdany na wewnętrzna konsumpcję i odpływ pieniądza na zachód. To nas też bardzo uzależniło od cykli ekonomicznych, gdzie zła sytuacja gospodarki niemieckiej powoduje, że i nam jest źle.

Byłoby inaczej, gdyby Polska gospodarka rozkładała równomiernie redystrybucję dla wszystkich. Dawałoby to rosnące PKB napędzane przez gospodarkę mającą swoje korporacje. Te zawsze powstają z łączących się przedsiębiorstw. Obecnie nijak można marzyć o czymś takim skoro mamy małe oszczędności, zadłużenie i słabe pensje. To, że ktoś się szczyci, że dużo zarabia jest chwilową radością. Wokół niego jak najwięcej osób powinno mieć ten sam standard. A nie powód do własnej pychy. Tak wielu pokazuje jakimi jest w gruncie rzeczy małymi ludźmi. Bo gdyby społeczeństwo w miarę się bogaciło, wytwarzając potencjał przedsiebiorczości, to mielibysmy bardziej stabilna demokrację. I państwo, które nie dusiło, by nas ilością urzędników i regulacji. Szczególnie, że ma żałosne wpływy budżetowe, co dodatkowo nakręca dużą śrubę nakłądów podatkowych.

Dlatego polscy przedsiębiorcy z nałożonymi na nich kosztami dają małe płace swoim pracownikom. Tym bardziej, że często jako właściciele też są zachłanni. W sumie obie grupy - pracobiorców i pracodawców - zgubiła zachłanność nastawiona na konsumpcję. Dając w efekcie posiadającym kapitał poważne zyski nakręcane przez konsumpcję wewnętrzną. Jednak ta z czasem malała, by spowodować, że zachodnie marki dla większości konsumentów zyskały pryzmat luksusowych. Tworzących wrażenie postępu i modernizacji - oczywiście za cenę kolejnego kredytu. Zaś coraz większa konkurencja z zagranicznymi inwestorami przynosi owoce, mające skutki na dziś dzień w postaci coraz większych nierówności. Odpływ pieniądza. Polskie firmy ograniczane podatkowo dodatkowo muszą znosić nierówną walkę.

Efekt jest taki, że mało się u nas inwestuje. Szczególnie w sektorze prywatnym. Nie ma silnej kooperacji przedsiębiorców prywatnych z uczelniami wyższymi. Te drugie zaś nastawiły sie na czerpanie z subwencji oświatowej od ilości ucznia, a nie jego jakości.

Tak więc PRL ze swoim naciskiem na przemysł mógł przejść fazę pożytecznej industrializacji, jeśliby politycy nie bali się tak niebieskich kołnierzyków. Postawili na wierny urzędnioczo-biurokratyczny aparat, który nie lubi gdy się mówi o redukcjach w tym sektorze. Rodzi to patologie. A ta powoduje, że słaba gospodarka zasysa kolejne grupy ludzi z dobrymi plecami do administracji. I rosną nam wydatki na rozbudowane państwo, i tak nie działające sprawnie. Z prostego powodu - urzędnik nie powoduje, że państwo zarabia. On generuje straty.

Jeszcze długo będziemy marzyć o sytuacji, w której nasze podanie o działalność gospodarczą rozpatruje się droga elektroniczą. I można rozpocząć działalność przedsiębiorstwa w ciągu dwóch-trzech dni.

W sumie można zaryzykować, że urzędnik boi się przedsiebiorcy. Bo jeśliby Ci zapewniali duże wpływy do budżetu. To ich racja bytu - urzędników - nie miałaby sensu. A tak słabe wpływy, duża szara strefa i wiele innych powodują, że sektor kontroli rozrasta się. I tym samym też duże obciążenia podatkowe sa stale wysokie.

Jesteśmy zakładnikami nie tylko polityków bojących sie ludu, ale urzędników, którzy nie rozumieją, że przy dobrze działającej, innowacyjnej gospodarce mogliby liczyć na posady lepiej płatne niż tam, gdzie są. Byłaby to też płynna gospodarka, gdzie pracownik nie byłby wiecznie na łasce pracodawcy. Ponieważ rozwój dawałby szanse na zaistnienie sytuacji - więcej miejsc pracy niż bezrobotnych. Obecnie jest tak, że nadmiar ludzi pozbawionych pracy powoduje wykorzystywanie tych przez pracodawców. Gdyż w przypadku zatrudnienia muszą się zawsze bać o swój byt. Z kolei pracodawca nie inwestuje w zakład, bo uważa, że nie musi.

Tak więc złe stosunki pracy i słabe płace doprowadzą ten kraj do ruiny. Kumulacja niezadowolenia prędzej, czy później da o sobie znać. Tym bardziej, że w sytuacji kryzysu człowiek wycofuje sie na łono rodziny. Jego postawy są coraz bardziej konserwatywne. A może i nawet zamiast iść na wybory, prędzej wyjdzie na ulice. A kwestia zasadza się na czymś banalnym. To kwestia zarobków. Jeśli ogół społeczeństwa zarabia mało, to nawet dumne pokrzykiwania ekonomistów o wzroście PKB lub średnim wzroście pensji nie przekładają się na realia. Są tylko wynikiem tego, że małe grupy interesu się nachapały. Znając tym bardziej nasze skłonności do generowania ilości spółek z prezesami, czego widocznych przykładów nie trzeba daleko szukać.

Polska stała się krajem wyspowym. Jakaś wyspa jest zarezerwowana dla małej grupy, która chroni się konkretnymi przywilejami lub tytułami. Reszta wokół pływa w tej smole, próbując poradzić sobie bez silnych pleców. Z takiego poniżenia rodzi się złość. I słusznie. Bo gdyby każdy miał mentalność niewolnika to nie byłoby żadnego nacisku na rozwój.

Dlatego restart musi nastapić w dziedzinie edukacji. Tylko tam powstaną postawy, które wygenerują korzystną wiedzę. Ale żeby tak się stało musi się skończy kolonializowanie umysłów, że najlepsze jest co zachodnie. Dmyślam się, że NASZE to już brzydkie i niepoprawne politycznie słowo.

pozdrawiam

Kamil Sasal

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka