Kamil Sasal Kamil Sasal
972
BLOG

Przeklęta Geopolityka Polski - naprawa państwa

Kamil Sasal Kamil Sasal Polityka Obserwuj notkę 13

Polityka zagraniczna obecnej III RP jest pozbawiona myślenia strategicznego oraz cechującego się wyczuciem zagrożeń geopolitycznych. To na jakie sojusze stawiamy, często jest rozbieżne z naszym potencjałem. Najczęściej brak siły gospodarczej i militarnej, próbujemy minimalizować drogą korzystnych sojuszy. Najpierw była właściwa droga do NATO, a później w struktury Unii Europejskiej. Przez cały ten okres nie uległ zwiększeniu potencjał obronności naszego kraju. A w wymiarze gospodarczym staliśmy się odbiorcą zachodnich dóbr konsumpcyjnych. Rezygnując z własnego przemysłu w postaci konkretnych marek produktów. Bo to, że jakiś tam przemysł jest - to fakt - ale jest to produkcja podzespołów lub znane zagraniczne firmy, które w każdej chwili mogą przenieść produkcję do innego państwa.

Wariant NATO ma najbardziej istotne słabości. Po pierwsze mimo, iż sojusz działa w ramach artykułu 5 Traktatu Waszyngtońskiego, to możliwość szybkiej obrony Polski jest mało realny. Tak zwana obrona jest możliwa po uprzednim powstrzymaniu napastnika własnymi siłami, tak żeby zdobyć czas na reakcję sojuszników. Jest to bardziej system podobny do piorunochronu, gdzie państwo atakowane musi przyjąć pierwsze ciosy, do tego dochodzi brak pewności, że sojusznicy pomogą. Druga kwestia to efektywna możliwość pomocy ze strony Stanów Zjednoczonych, a te tną budżet obronny i przesuwają swoje akcenty militarne na Daleki Wschód. Przy okazji trzeba pamiętać, że wszelka obrona Polski może być realna dopiero po okresie pół lub nawet do roku przez siły wojskowe USA. Po trzecie oddalenie się Unii Europejskiej od współpracy z Waszyngtonem wystawia nas na mało korzystne alianse Niemiec i Francji z Federacją Rosyjską. UE stała się areną zwycięstwa tak zwanego eurokomunizmu. Należy przypuszczać, że federacja państw europejskich będzie chciała uszanować aspiracje Moskwy do odbudowy swojego potencjału. Moralnie zepsute społeczeństwo europejskie woli podległość względem Rosji za cenę przekonania o swojej potędze. O przyszłości świata decydować będzie USA, Chiny, Rosja. Europa Zachodnia nie jest tym, czym była kiedyś.

Czy są wobec tego alternatywy? W najnowszym artykule „Uważam Rze”, Romuald Szeremietiew kreśli wizję budowania przez Polskę sojuszy z państwami Bałtyckimi oraz Skandynawskimi. Jeśli z pierwszymi ma to szanse realizacji z powodu różnicy potencjałów, która w małym stopniu, ale wypada na naszą korzyść, może nam to pomóc zdobyć poparcie ze strony szczególnie zagrożonej Estonii. Ale Skandynawia? Szwecja, Finlandia i Norwegia są państwami bardzo silnymi - w wymiarze gospodarczym i militarnym. Wraz z tą trójką moglibyśmy skutecznie blokować Rosję na Morzu Bałtyckim, praktycznie czyniąc ją areną wpływów całej trójki wraz z Polską. Obrona tego akwenu wymagałaby podziału środków, gdzie każde z państw mogłoby zająć się konkretnym sposobem morskiej aktywności. Rozbudowa wspólnych sił reagowania na morzu w postaci okrętów nawodnych i podwodnych, a wyjątkowo pod kątem lotniczym. Za szczególnie błędne uważam kupno amerykańskich F-16 w sytuacji, kiedy zakup Gripenów mógłby nas zbliżyć do Szwecji. Przeszkodą uniemożliwiająca współpracę z wymienionymi państwami jest zapóźnienie technologiczne Polski.

Te państwa nie będą chciały dokładać do rozbudowy naszego potencjału militarnego, ani choćby przekazania części technologii. Polskie elity polityczne nie rozumieją, że sojusze buduje się na podstawie szacunku. Im większy respekt budzi dane państwo tym większa jest chęć współpracy innych z nim samym. Gdyby Polska dysponowała rozwiniętą technologią militarną oraz ilościowo dobranym sprzętem to można zaryzykować scenariusz współpracy. Bo jaką gwarancję miałaby Norwegia lub Szwecja przekazując nam technologię, kiedy sami własnymi siłami doszli do tego, a my nie potrafimy, w takim razie, czy jest sens nas wspierać i ponosić z tego tytułu koszty? Polska zdobędzie gwarancje współpracy i wsparcia w budowie określonej konstrukcji sojuszu jeśli pokaże, że dysponuje rozwiniętą marynarką wojenną i siłami lotniczymi przy wydatnym wsparciu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Na chwile obecną nie mamy żadnych atutów. Ciągle liczymy, że ktoś poklepie na spotkaniu naszych polityków i powie - my wam pomożemy. W polityce zagranicznej takie sytuacje nie mają miejsca. Słabych pozostawia się samym sobie. Polska już nie raz pokazała, że musi się nauczyć wyciągać błędy z przeszłości. Odwrót od Morza może nas kosztować niepodległość przy ostatnio ukazanych zbrojeniach w Rosji.

Musi więc nastąpić skok technologiczny w gospodarce, który przeniesie się na dobrobyt mieszkańców. Państwo powinno przestać liczyć na łaskę inwestorów. W czasie okresu braku prosperity przejść na bardziej aktywna politykę gospodarczą w stylu Keynesa. Tak żeby, gdy już pojawi się okres prosperity przejść na sztywniejsze oszczędzanie. Należy tak działać, ponieważ w czasie kryzysu nie oszczędza się. To właśnie okres pomyślności gospodarczej powinien znamionować postępowanie rządu w kierunku oszczędności. Brak aktywności rządu w stymulowaniu gospodarki oznacza nasz szybki koniec.

Przesadnie pisząc, ale tak powinno być. Polska powinna postawić na własne marki. Wrócić do produkcji własnych samochodów takich, jak Warszawa, Syrenka. Zainwestować w szybką kolej, która będzie transportować niszczące drogi ciężarówki. Na nowo odbudować przemysł stoczniowy, który może być pokaźnym źródłem zysków przy odpowiednim planowaniu. Powyższe to dziedziny produkcji wymagające olbrzymich nakładów, które z całą pewnością nie zapewni próżniacza klasa urzędników. Zmiany powinny być fundamentalne. Od likwidacji struktur powiatowych i urzędów pracy. Przekazać kompetencje i środki Urzędom Gmin. Zlikwidować Urzędy Pracy, gdyż pracownicy tych instytucji powinni iść w teren oraz szukać bezrobotnym pracy. Wszystkie urzędy pracy ewentualnie powinny zostać przekształcone w jednostki tak zwanych prywatnych agencji pracy. Nie dające sobie rady, ulegną likwidacji w wyniku działań rynkowych. Następnie połączenie niektórych ministerstw i zmniejszenie części personelu, w tych, które zostaną. Wszelkie kontrole, czy składanie dokumentów w większości powinny być dokonywane drogą elektroniczną i za pomocą elektronicznego podpisu. Dałoby to kolejne zmniejszenie liczby urzędników. Więcej przejrzystości i otwartości. Częściowa likwidacja struktur opieki społecznej, która ewidentnie powinna zajmować się pomocą ubogim bez środków do życia. Kryterium powinna być niezdolność do pracy. Jeśli ktoś nie może pracować, to wtedy może liczyć na pomoc finansową oraz z zakresu żywienia, czy też opieki medycznej. Zaś wszystkie osoby otrzymujące dotychczas pomoc finansową z powodu braku pieniędzy w trybie natychmiastowym powinny zostać skierowane na roboty publiczne: budowanie dróg, torów kolejowych, sprzątanie ulic i dbanie o zieleń. Przy wszystkich robotach publicznych formą świadczeń powinny być jedzenie na miejscu, pewien ekwiwalent żywności do domu, odzież robotnicza i ochronna. Wszelkie opłaty dokonywane przez te osoby za media i inne powinny być regulowane przez państwo. W postaci świadczenia pieniężnego lub skierowania do domów robotniczych o minimalnym standardzie. Dzieci tych osób winny otrzymać przez okres edukacji podręczniki za darmo oraz żywienie lub zostać skierowane do akademików przy szkołach w mieście zamieszkania rodziców do czasu odzyskania przez nich płynności finansowej.

Oszczędności uzyskane ze zmniejszenia liczby urzędników, likwidacji niektórych urzędów winny iść na tworzenie inicjatywy państwowych robót publicznych. Wszyscy bezrobotni, część osób utrzymywanych przez opiekę społeczną, wszyscy alkoholicy, narkomani, przestępcy (w wydzielonych sektorach) powinni być skierowani do budowy całej infrastruktury - od dróg, kolej po mieszkania. Będzie to możliwe po wyłonieniu trzech konsorcjów prywatnych z wybraną w konkursie radą nadzorczą. Nie powinny to być instytucje państwowe. Po ich utworzeniu winny być one odpowiedzialne za budowę wymienionych dróg, kolei, mieszkań – bez pierwiastka zagranicznego. Przekazane przez budżet środki na początku, później powinny być zdobywane z opłat kierowców zagranicznych poruszających się po drogach. Ewentualnie dofinansować jednorazowo konsorcja celem ich rozwoju i możliwości konkurowania na rynkach zagranicznych. Pozwoliłoby to nie wydatkować środków unijnych na infrastrukturę tylko całkowicie przeznaczyć na tworzenie nowych technologii i rolnictwo. Każda osoba, która nie pracuje powinna być włączona do robót publicznych, które będą nadzorowane przez płatnych specjalistów z zakresu jakości ich wykonania.

Mieszkania wybudowane przez konsorcja powinny być udostępnione wszystkim młodym ludziom. Po otrzymaniu mieszkania każdy młody człowiek powinien zawrzeć umowę o spłacie. Umowa winna zawierać okres, w którym młodzi, szczególnie małżeństwa będą zwolnione przez określony okres z opłat za to mieszkanie za wyjątkiem mediów. Każdy młody człowiek powinien wybrać określoną ścieżkę edukacji. Należałoby wprowadzić ośmioklasowy system edukacji, po którym każdy uczeń składałby deklarację przyszłego kształcenia. Przez cały okres nauki otrzymywałby darmowe książki i bezpłatny dostęp do Internetu oraz bibliotek. Warunkiem przejścia do kolejnego etapu kształcenia byłby powyższa umowa, w której uczeń decydowałby się na szkołę zawodową lub ogólnokształcącą. Po wyborze szkoły ogólnokształcącej musiałby przejść małą maturę z wybranego zakresu nauk ścisłych lub humanistycznych, aby móc rozpocząć naukę. Otworzyłoby to proces budowy społeczeństwa, w którym 80% kształci się w szkołach zawodowych, a 20% w przyszłości w szkołach wyższych. Każdy uczeń po przejściu małej matury na uczelnię ogólnokształcącą musiałby podpisać oświadczenie, że jego dalsze życie nie będzie kolidować z prawem. W przypadku wejścia w kolizję z prawem człowiek taki po prawomocnym wyroku sądu będzie wydalony z każdej uczelni bez możliwości kontynuacji nauki - tylko z możliwością powrotu na uczelnię zawodową. Uczniowie szkół zawodowych będą musieli podpisać podobne oświadczenie. Szkoły zawodowe winny przestać być przedsionkiem społecznego ostracyzmu. Lepsza kadra i więcej urządzeń zaawansowanych technologicznie. Te szkoły powinny odzyskać swój prestiż. Osoby utalentowane po zdaniu egzaminu dopuszczającego na studia wyższe powinny mieć możliwość uczenia się na wyższym poziomie nauki po zaliczeniu egzaminu wstępnego o wysokim poziomie trudności. Każdy etap kształcenia byłby darmowy lecz z bardzo trudnymi egzaminami na uczelnie wyższe.

Całość powyższa pomija służbę zdrowia, ponieważ nakierowanie na nią większej ilości środków wymaga uprzednich zmian systemowych i lepszej gospodarki. Tylko bardziej rozwinięta gospodarka mogłaby dać więcej środków do budżetu państwa, a więc pośrednio umożliwić większy transfer środków na publiczną służbę zdrowia. Oczywiście szkoła ze swoim wychowaniem mogłaby kłaść nacisk na właściwe żywienie i aktywność ruchową.

Silniejsza gospodarka będzie możliwa jeśli nastąpi proces budowy polskich marek, w których będą mogli pracować polscy obywatele. Jak choćby ci po ukończeniu szkół zawodowych o specjalistycznych profilach. Można by po uzyskanych oszczędnościach z sektora administracji, doprowadzić do obniżenia podatków na określony czas. Obniżka powinna się wiązać z nałożeniem na ludność innego podatku. Po zmniejszeniu kosztów pracy, dałoby to rozwój przedsiębiorczości. Jednak warunkiem rozwoju polskiej gospodarki nie jest mała i średnia przedsiębiorczość w ujęciu krótkoterminowym. Przy starciu z zachodnią konkurencją małe i średnie podmioty nie mają szans przetrwania. Może tak się stać jeśli polscy konsumenci będą mieli lepszy wybór polskich produktów. Wpłynąć na to może zmiana postawy na kupuj to co Polskie. Oczywiście jeśli do jedzenia nie będzie się dodawać soli drogowej i innych. Zaś nowym obciążeniem powinien być podatek inwestycyjny. Każdy obywatel po obniżeniu podatków, w ogłoszonym referendum winien mieć możliwość wyboru. Po tak dokonanych działaniach przez państwo, należałoby przedstawić pomysł nowego podatku. Państwo odzyskując zaufanie, musiałoby przekonać rodaków do poparcia w referendum pomysłu powyższego podatku. Tenże podatek byłby sumą przeznaczaną przez każdego obywatela w określonej wysokości na budowę konkretnej polskiej marki. Po okresie 2-3 lat zbierana,  suma której wysokość byłaby ciągle podawana publicznie, stałaby się elementem państwowej inwestycji. Zgromadzenie określonej kwoty przy jednoczesnym postępie technologicznym otworzyłoby drogę do budowania dużego konsorcjum państwowo-prywatnego. Miałby ono za zadanie zbudować siłę konkretnej marki np. samochodów, które najpierw trafiałby na rynek wewnętrzny, a później na eksport. ITD... Coś takiego podobno zrobiła Finlandia przy tworzeniu Nokii.

Czy to jest możliwe?

Zachęcam do konstruktywnej krytyki, gdyż nie twierdzę, że mam rację. Chciałbym poznać argumenty za i przeciw, gdyż zastanawiam się nad metodami naprawy państwa.

Z wyrazami szacunku,

Kamil Sasal

 

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka