Kamil Sasal Kamil Sasal
431
BLOG

Polska moich marzeń

Kamil Sasal Kamil Sasal Polityka Obserwuj notkę 0

Moja Polska marzeń często się zmienia, uczę się, jak ją sobie wyobrażać, nie taką jak teraz, ale taką o jakiej marze. Marzyć mogą niepoprawni optymiści a ja jestem strasznym pesymistą. Chciałbym jednak, by w całej tej rozpaczy był cień nadziei. Czasami można się nie zgadzać, czy jednak warto myśleć tylko, o tym, jak jest źle? Nie będę wymieniał, co jest pozytywne, ponieważ dostrzegam bardzo mało dobrego w tym kraju. Jednak coś jest takiego, że z łezką w oku patrzę na przeszłość. Widzę drugą połowę XIX wieku, kiedy Jan Gotlib Bloch, polski Żyd, który z wyznania mojżeszowego przeszedł na protestanckie, a później rzymskokatolickie. Człowieka obeznanego w ekonomii i zarządzaniu, znanego pisarza dzięki książce „Przyszła wojna” (popularna na całym świecie, nawet znana po dziś dzień). Obecnie nie przetłumaczona całkowicie na język polski, tylko częściowo w zwięzłym tomiku (ilość wszystkich tomów siedem). Człowiek ten pomimo oporów cara, a ten musiał wydać zgodę, zbudował z pomocą innych kolej Iwangrodzoko-Dąbrowską, która połączyła Dęblin z Dąbrową Górniczą. Na trasie, dzięki tej kolei rozwijały się takie miasta jak: Radom, Skarżysko-Kamienna, Kielce, Olkusz. Historia pięknego rozwoju z odciśniętym piętnem powstania styczniowego, walki o niepodległość 1918 roku, a także budowy Polski okresu międzywojnia. Dzięki tej kolei rozwinęło się miasto mojego życia – Skarżysko-Kamienna. Zaryzykowałbym tezę, że ta kolej wpłynęła na późniejszy przemysłowy rozwój regionu Świętokrzyskiego. To historia zmagań szlachetnych ludzi, którzy pomimo zaborczej rzeczywistości skupili się na budowie Polski od podstaw. Z tego rozwoju Skarżyska pozostał zdewastowany przemysł, zmniejszająca się populacja miasta i piękny neogotycki Kościół. Gdy jestem w każdą niedzielę, w tym kościele to czuję oddech pokoleń. Tych co przeminęły, pozostawiły cudowną budowlę świadczącą o ich sile. Co zostało w nas z tych, którzy mieli w sobie tyle siły? Ciągła konsumpcja i oglądanie seriali wciskających nadzieję lepszego życia?

 

Chciałbym Polski wielu ludzi pokroju Jana Blocha. Gdzie młody człowiek już w młodym wieku zaczyna oszczędzanie pieniędzy. Dostaje od taty lub mamy, czy też dziadka skromne oszczędności. Zamiast wydawać je na cukierki dla siebie, kupuje je, by sprzedawać dzieciakom z podwórka. Bije niezły interes, gdyż w porównaniu ze sklepami jest bliżej swoich klientów. Ma też o wiele mniejszą cenę. I tak sprzedaje z nawiązką. Ma wpajaną tradycję rodzinnych spotkań, codziennego obiadu z rodzicami, regularnego chodzenia do Kościoła. W jego głowie jest zabawa, ale głównie patrzenie w przyszłość. Widzi bohaterów minionej przeszłości – swoich praprzodków jako lisowczyków, ułanów – ludzi z wyobraźnią. Jednak kraj, w którym żyje nie jest już pod żadnym zaborem. Patrzy na dziadka, który wytrwale prowadził swoją księgarnie. Patrzy na uskładaną przez lata siłę mądrości pokazywaną przez ilość wspaniałych książek. Jego pasja to słowo, może i mięśnie, ale to konieczna praktyczność, lecz słowo to narzędzie budowy swojej pozycji i drogi do serca kobiety. Jak każdy człowiek praktyczny wie, że jego życie zależy od intelektu i wytrwałej pracy. Składa dzień w dzień maleńkie sumy pieniędzy. Kiedy już dorasta zakłada swoją pierwszą firmę, oszczędza i nie wydaje na głupoty. Wie mimo tego, że musi się zachowywać jak mężczyzna a nie sknera. Nigdy nie płaci za niego kobieta, nigdy nie ugania się za okrągłą piłeczką marząc, że będzie znanym piłkarzem. Zdobywa damę swoich marzeń, swoją pewnością siebie oraz tym, jak dobrze ją rozumie, wspiera, kocha całym sercem i duszą. Z tego związku tworzy się siła, gdyż kobieta ta nie jest łasa na świecidełka - pragnie skromności przepełnionej miłością. Oboje są podobni do siebie – oszczędzają i wolą rozsądnie wydać każdy grosz.

Kiedy otworzył swoją firmę to zrozumiał, że nie może opierać całej swojej przedsiębiorczości na jednej formie działalności. Najpierw prowadzi zakład pogrzebowy, walka z konkurencją jest zażarta. Proponuje tańsze nagrobki i całą usługę pochowania z szacunkiem zmarłego. Powoli zdobywa rynek swojego miasta. Zyskuje bardzo wiele, jego majątek jest duży. Jednak nie trwoni go na kolejny samochód, większy dom, więcej świecidełek. Jest praktyczny – kocha swoją największą podporę – żonę. Inwestuje w edukację dzieci, ale jest ojcem czułym lecz wymagającym. Te oszczędności zamiast wydawania na głupoty, pozwalają mu skromnie żyć, ale też prowadzić się moralnie. Tak naprawdę oszczędności idą na coś innego. Płaci pracownikom godne pieniądze, które powodują, że ma powszechny szacunek. Inwestuje w szkołę prywatną, gdzie szkolona jest zdolna młodzież. Jednak myśli, o czymś większym. Szuka kolejnej okazji do działalności, wie, że jeden biznes to za mało. Wspierając okoliczne uczelnie, ma z nich wykształconych pracowników od szkół technicznych po uczelnie wyższe. Ryzykuje i wchodzi w biznes elektroniczny – proponuje na rynek markę polskiego telefonu komórkowego. Ma możliwości – nie polega na mieszkańcach miasta, których zniszczyła patologia po okresie transformacji. Czerpie siłę roboczą, w którą wcześniej inwestował – zdolnych i cierpliwych pracowników. Tani, ale bardzo konkurencyjny produkt zdobywa sympatię mieszkańców, z czasem rozszerza rynek. Po kilku latach koniecznych modyfikacji, nie tylko posiada własną sieć komórkową, internetową, ale stale rozwija sektor nauki w województwie. Nie musi się obawiać o siłę roboczą. Swoje zyski nie przeznacza na to, by być próżną gwiazdką, która kupuje sobie 100 metrowy jacht. Inwestuje w badania, tam, gdzie jest szansa na innowacje – wykorzystuje ją. Z potentata telefonów komórkowych, wyrasta na założyciela koncernu motoryzacyjnego. Powstaje tani samochód dla ludu. Zdobywa sympatię i szacunek. Wypiera zagranicznych konkurentów. Nie poprzestaje na tym – jego robotnicy zarabiają dobrze. Nie muszą wiązać się w głupie wieloletnie transakcje bankowe na zakup mieszkania. Sam funduje im rozległe osiedla robotnicze, przy okazji budując sieć szkół prywatnych, gdzie uczniowie nie muszą płacić czesnego z wyjątkiem tych bogatszych. Ze zdobyciem wykształcenia i dobrej posady, zwracają mu 10% swojego zarobku. A pracując w jego zakładach mogą liczyć na mieszkanie oraz godne życie.

Przy tym wszystkim stara się ciągle oszczędzać. Namawia obywateli żeby mądrze lokowali swoje oszczędności. Żeby wydawali na rzeczy praktyczne. Dlatego za każdym razem inwestuje w branżę AGD, spożywczą, odzieżową. Jego celem jest tworzenie tanich, ale trwałych produktów. Jest znienawidzony przez zachodnią konkurencję, gdyż udało mu się stworzyć rynek wewnętrzny oparty na konsumpcji produktów pochodzenia krajowego – swoich i innych polskich producentów. Jego celem jest budowa polskich marek – od samochodów po statki, pociągi itd. Zdaje sobie sprawę ze słabości budżetu państwa, problemem jest niechęć banków, zresztą głównie zagranicznych, które nie chcą mu udzielać kredytów. Dlatego jego sukces bierze się z oszczędności i ich właściwego wydawania, który kumulowany z powodu zysków bierze się z wielości posiadanych podmiotów gospodarczych.

Proponuje iż zajmie się budową dróg. Pod warunkiem, że zostanie wprowadzone korzystne dla niego ustawodawstwo. Proponuje, iż tworzone drogi stworzy w oparciu o oszczędności wszystkich swoich zakładów. To się opłaci – lepsze drogi – więcej kupowanych jego samochodów i innych dóbr. Prosi więc rząd żeby zgodził się na tak zwane roboty publiczne – wszystkim bezrobotnym obiecuje osiedla robotnicze, wyżywienie i ubiór roboczy. Wszystko to bez zapłaty za pracę, ale z dachem nad głową oraz jedzeniem. Rząd zgadza się – włączeni zostają bezrobotni, alkoholicy, narkomani, a nawet skazańcy. Każdy nie rob ma przymus pracy w dobrych warunkach. Osoby nie pracujące są pozbawiane świadczeń pomocy społecznej. A rząd ma zapewnione drogi. Z czasem inwestycja zwraca się – poprawia się komunikacja, jest mniej wypadków, a na drogach jest więcej jego samochodów. Bezrobotni przesuwani są do innych prac – budowa kolei, budowa statków, budowa pociągów. Mogą oczywiście odejść z robót publicznych, ale pod warunkiem, że będą zatrudnieni, gdzie indziej. Wszystko to na podstawie zamówień rządowych po niskich cenach, gdyż siła robocza nie jest droga. Nie trzeba wypłacać honorariów prezesom, zarządom – on jest głową całego ciała. Jedyny problem to fakt, że staje się monopolistą, ale takim, który dzięki konsumpcji wewnętrznej zapewnia wzrost wpływów do budżetu. Nacisk na badania, edukację sprzyja powstawaniu nowych technologii.

Tym samym powstają inni podobni do niego – a podstawą działalności biznesowej jest etyka, gdzie człowiek za swoją pracę jest godnie wynagrodzony. Gdzie człowiek, który nie chce pracować jest przez wszystkich wyśmiewany. Oczywiście nie jest to kraina szczęśliwości – są inne problemy. Służba zdrowia, ataki koncernów zagranicznych, międzynarodowa krytyka oparcia działalności niektórych branż na robotach publicznych. Jednak siła naszego przedsiębiorcy bierze się z tego, że nagromadzony kapitał ciągle inwestuje. I ciągle się zwraca. Zamiast tylko szukać zysku, wspiera rząd. Powstaje szereg podobnych inicjatyw, a inni przedsiębiorcy robią podobnie. Celem staje się narodowa kumulacja kapitału, gdzie nawet bezrobotny zaczyna oszczędzać, a uzbierane finanse pozwalają mu założyć własną działalność lub wysłać dzieci do dobrej szkoły. Fundament Polski oparł się na wytrwałej pracy. Zmniejszeniu liczby posłów, zlikwidowaniu niepotrzebnych ministerstw, budowie wielu polskich silnych gospodarczo marek. Najważniejsza metoda to – oszczędzać w czasach prosperity, wydawać w czasie kryzysu. Nic się nie marnuje, a sukces przedsiębiorcy wziął się z inwestycji w edukację oraz jego własnej wiedzy, która była kumulowana przez pokolenia. Czynnikiem, który to umożliwił była tradycja, gdyż z dobrej tradycji bierze się właściwe wychowanie. Z właściwego wychowania są dalej przekazywane wartości. Wartości szanują innego człowieka, lecz motorem szacunku powinna być praca. Tylko wtedy człowiek w oparciu o miłość pozostawia coś po sobie. Pozostawia dalej trwającą tradycję, która nie pozwala mu zabrać pieniędzy do grobu. Jednak on sam zostaje w pamięci innych, tak jak choćby Jan Gotlib Bloch. Jego kolejną jeździ wielu z NAS.

Z wyrazami szacunku,

Kamil Sasal

P.S

Będę wdzięczny za życzliwe komentarze mimo, iż mogłem popełnić ekonomiczne lapsusy. Za to przepraszam, ale celem notki było marzenie. Marzenie nawet mało realne daje siłę. Warto marzyć i szukać zawsze szansy na poprawę bytu swojego i innych.

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka