Dzisiejsze wystąpienie Radosława Sikorskiego jest już w pewnej mierze znane dzięki ustaleniom Rzeczpospolitej. Swoją drogą jest to sondowanie przez MSZ lub ministerstwo jest dziurawe i dopuszcza do tak poważnych przecieków. Moim zdaniem to niedopuszczalne, że szczegóły wystąpienia są znane. To utwierdza mnie w przekonaniu, że polityka zagraniczna jest zbyt zbiurokratyzowana, co w konsekwencji powoduje, że zbyt wiele wiedzący urzędnik może chlapać językiem. Dla dziennikarzy jest to sytuacja dobra, jednak warto pamiętać o sukcesach dyplomacji Nixona w związku z porozumieniem z Chinami między 1970-1972 - dokonało się bez wiedzy i ku wściekłości administracji ślepej na dyplomatyczne innowacje.
Radosław Sikorski proponuje zniesienie wiz dla obywateli rosyjskich do UE. Kontrowersyjne, ale moim zdaniem słuszne jeśli ma to dotyczyć młodych obywateli tego kraju. Jako wyraz soft power i przyciągania do stylu życia, który będzie budował szerszą opozycję wobec reżimu Putina. Tym bardziej, że Rosja ma podobny problem jak Polska - bardzo duże grupy młodzieży uciekają z tego kraju. Najlepiej jak Rosja straci mądrą i innowacyjną młodą siłę żywą. To też pokazuje, jak Polska traci wiele z powodu emigracji naszej młodzieży.
Trzeba jednak uznać za zaskakujące, że minister spraw zagranicznych lansuje tezę możliwego upadku Unii Europejskiej. Czy może to dziwić, że twór tak ociężały, stracił na konkurencji skoro oparł swój model rozwoju na opiece nad coraz starszym społeczeństwem? W obliczu fali islamizacji Europy oraz znaczenia jakiego nabiera Azja?
Na podstawie rosnącej słabości UE, Sikorski ma się powoływać na nasze członkostwo w NATO, jako gwaranta bezpieczeństwa. I tutaj pojawia się zaskakująca informacja sugerująca to, co powinno od dawna istnieć w naszej polityce zewnętrznej. NATO nie jest 100% zaworem bezpieczeństwa dla naszego kraju. Szef MSZ ma twierdzić, że pora byśmy sami najlepiej zadbali o własne bezpieczeństwo. Ma się to odbyć poprzez duże inwestycje w armie. Uznaję ten argument za słuszny, tylko, co w takim razie nasze elity myślały wcześniej? Czy ten sposób myślenia był im obcy? Zakładam, że nie znają historii praktycznie od starożytności, aż po czasy współczesne, gdzie to własne państwo miało za zadanie zapewnić odpór potencjalnemu agresorowi, a nie jakieś twory zbiorowego bezpieczeństwa. Sojusze są tylko dodatkiem do polityki zagranicznej, ale nie jej gwarantem. Czy w takim razie wieloletni PR nie prześcignął prawdziwych realiów?
Ale trzeba przyznać, że końcowa informacja podana przez Rzeczpospolitą robi wrażenie. Przy okazji dużych ćwiczeń NATO na terenie naszego kraju, które mają się odbyć, w tym samym roku, Rosjanie z Białorusinami robią kolejne ćwiczenia "Zapad 2013". W ramach treningu znajdować się ma atak jądrowy na Warszawę.....Ciekawe co na to lemingi z Wawy….
Zbyt późne przebudzenie naszych władz?
Źródło:
http://www.rp.pl/artykul/16,991713-Polskie-sily-odstraszania.html?p=1
Z wyrazami szacunku,
Kamil Sasal
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka