Za dwa lata wybory do Sejmu, a już mamy początek atmosfery wyborczej. Media i specjaliści próbują odgadnąć ewentualny wynik wyborów, wszystko po to żeby przygotować się na nowe rozdanie. Ostatnia frekwencja z Rybnika (11%) pokazuje, że coś się kończy. Na razie zużywa się Platforma Obywatelska, ale ta partia jest tak pochłonięta wewnętrznymi konfliktami, że nie dostrzega upadku zaufania do swojej formacji. Wszystko wskazuje na to, że dwie kadencje dla tej partii to za dużo. W tak długim czasie można było przeprowadzić poważne reformy. Jednak Donald Tusk jest świetnym kunktatorem, tylko taka sztuka polityczna działa w oparciu o margines błędów. W polskiej polityce jest on zawsze wąski, w przypadku premiera widać wyraźnie brak koncepcji i przekroczenie tej swoistej cienkiej czerwonej linii.
A wypadałoby wrócić tylko do swoich postulatów z czasów, gdy PO była w opozycji. Zmniejszyć skład Sejmu z obecnej liczby do mniejszej o połowę. Uprościć system podatkowy, ograniczyć przywileje prezydenta, wprowadzić zmiany do konstytucji. Przestać ludzi zamęczać kwestią euro i skoncentrować się na prawdziwych potrzebach zwykłego Kowalskiego. Dotychczas były to obiecanki, a teraz widać wyraźnie, że polską klasę polityczną, kiedyś wykończy brak realizacji własnych pomysłów. Przy gwałtownym spadku frekwencji, skończy się też legitymacja tego systemu politycznego. Jak PO przegra wybory w 2015, to rozpadnie się – nie będzie lidera, który zastąpi Donalda Tuska.
Dlatego przy przegranych wyborach w 2015 roku rysują się dwa scenariusze dla tej partii. Niewielka przewaga Prawa i Sprawiedliwości, spowoduje to małą zdolność do zawiązania koalicji. PO obroni się stworzeniem rządu z Sojuszem Lewicy Demokratycznej lub Ruchem Palikota. Bo wejście Polskiego Stronnictwa Ludowego do Sejmu jest bardzo mało realne, choć w podobnej niestabilności, co do swojej przyszłości, będzie znajdować się partia Janusza Palikota. W tym scenariuszu nie będą dalej możliwe konieczne zmiany w Polsce, ale dalsze cementowanie układów III RP, gdzie kraj o pozycji kolonii niemieckiej, będzie wciąż uprawiał propagandę sukcesu.
Drugi wariant to większościowy rząd PIS, bez żadnej koalicji (szczególnie realny jesli będzie bardzo niska frekwencja wyborcza). Trzeba sobie powiedzieć jasno, że każda koalicja to nasilenie choroby jaką jest upadek III RP. Albo chcemy powolnego, lecz sukcesywnego reformowania, albo przedłużenia tej agonii z powodu zasady dziel i rządz jaka panuje w koalicjach gabinetowych. Dlatego nie dziwi mnie, że spora część społeczeństwa nie chce głosować – bo zwyczajnie nie ma na kogo. Ten proces na pewno się nasili, to początek końca, szczególnie, że po 2020 roku będzie nowa perspektywa unijna, gdzie Polska stanie się płatnikiem netto, a nie ciągłym beneficjentem środków. Przy powiększającej się luce technologicznej, oznacza to tworzenie mitu wielkiej przedsiębiorczości polskiego społeczeństwa, które będzie dalej pracować za głodowe stawki. Tym bardziej, że to państwo czeka krach własnych finansów.
I może warto dać PiS więcej zaufania, kiedy sama PO nie potrafi uwolnić się od zarazka Tadeusza Mazowieckiego – żółwich i powolnych działań, które nawet jeśli są konieczne, to niczym niechciane dziecko. I nie pisze tego jako sympatyk PiS – ta partia powinna mieć ostatnią szanse na zreformowanie Polski. Wprowadzenie zmian gospodarczych, które spowodują nowe ożywienie i wyzwolenie energii Polski. Ponowna koncentracja na szukaniu nowego układu, będzie stratą czasu – Polacy tego nie lubią, nie lubią politycznej zemsty. Tego J. Kaczyński powinien zaniechać.
Dlatego szczególnie każdy kto głosował na PO, szczególnie każdy kto nienawidzi PiS - powinien zagłosować na formację Jarosława Kaczyńskiego. Nie dla żartu, nie dla jaj. Jeśli ta formacja wygra z dużą przewagą, to będzie zakładnikiem własnego zwycięstwa.
A jeśli PiS nawet w takim wariancie poniesie porażkę podczas swoich rządów? Z pewności będzie to wstęp do końca III RP. Nie będzie już niemrawej PO, a PiS odejdzie w niebyt, bo jak dalej dawać szansę nieudacznikom? Przyjdzie wtedy moment wstrząsu, ponieważ nie wierzę, że spora cześć młodego społeczeństwa bez perspektyw, po uczelniach wyższych będzie siedzieć cicho. Warto przypomnieć sobie masowe protesty w USA w latach 60-tych. Powodem była masowa edukacja, która wpłynęła na bardziej roszczeniowe poglądy młodego pokolenia. Polska wchodzi w ten etap, jedyna ewentualność to znów służby specjalne poukładają wszystko tak, by oni sami na tym nie stracili. Wtedy na pewno pojawią się nowi gracze polityczni. I może niezbędna pożyteczna korekta gospodarcza lub wojna domowa.
Źródła:
http://300polityka.pl/stan-gry/2013/05/14/stan-gry-tusk-zaprosi-schetyne-do-rzadu-zanosi-sie-na-radykalny-spadek-frekwencji-i-zwyciestwo-pis-twierdzi-prof-czapinski-europa-plus-w-chaosie/
http://wyborcza.pl/1,75248,13903568,Czy_w_2015_r__PO_przegra__bo_jej_wyborcy_nie_pojda.html
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka