Dane podawane przez „Rzeczpospolitą” odnośnie procenta zdecydowanych na przyśpieszone wybory pokazują, że tych nie chcą sympatycy PO, zaś opowiadają się za nimi wyborcy Jarosława Kaczyńskiego:
-91% sprzeciwia się w PO/ 82% sympatyków PiS popiera przyśpieszone wybory.
Źródło:
http://www.rp.pl/artykul/16,1015588-Rozwiazac-Sejm--Raczej-tak.html
Według „Rzeczpospolitej” Jarosław Kaczyński jest innego zdania i liczy na poważne osłabienie rządzących. Dlatego przestał być zwolennikiem przyśpieszonych wybrów. Mimo rosnącej przewagi własnej partii nad konkurentem, niestety jest to zbyt mała siła żeby mocno przeważyć nad PO w sondażach. Tym bardziej, że „Uważam Rze” wskazuje w sondażu z 24 maja, iż cała połączona prawica mogłaby liczyć tylko na 37%. To bardzo mało – konieczna byłaby przyszła koalicja z PSL lub SLD.
Źródło:
http://300polityka.pl/stan-gry/2013/06/02/stan-gry-tygodniki-sondaz-nawet-zjednoczona-prawica-nie-ma-szans-na-samodzielne-rzadzenie-polacy-chca-ustapienia-pdt-sld-zastanawia-sie-nad-koalicja-z-pis-po-wyborach/
Dlaczego w takim razie J. Kaczyński słusznie woli czekać na proces osłabienia PO? Sondaż dla Newsweeka sugeruje duże niezadowolenie wśród młodzieży i osób nakierowanych na swoją karierę w wieku (35-44). Co istotne wzmianka ta dotyczy osób zamieszkałych w dużych miastach. Jeśli więc Kaczyński liczy na możliwość objęcia władzy, to z poparciem powyżej 40%, a w najlepszym rozwiązaniu 50%, co jest wartością bardzo ambitną – zarazem trudną do osiągnięcia. Pozostaje odzyskać i zdobyć duże poparcie w wielkich miastach Polski, i to nie tylko w Polsce wschodniej. Jeśli takie otwarcie się na centrum będzie miało miejsce, to zmęczenie społeczne rządami PO ułatwi duże zwycięstwo wyborcze.
Prawo i Sprawiedliwość według mnie powinno się koncentrować na pracy w terenie w pierwszym etapie obecnie zapoczątkowanej kampanii. By w drugim skupić się na większych ośrodkach miejskich, tym bardziej, że partia może przejść etap odświeżenia programowego, które powinno być poważnym przedsięwzięciem. Najlepiej długofalowym, aby program partii dotarł do każdego obywatela – to nie powinna być książeczka z ilością suchych danych oraz przekonaniem – nam się należy władza. Polacy już wielokrotnie przechodzili festiwal obiecanek, o których politycy szybko zapomnieli. Dlatego konieczne jest, aby PiS działał bardzo aktywnie w każdym regionie. Jest moim zdaniem kompletną porażką tej partii brak rozbudowy struktur młodzieżowych. Niezależnie od tego, gdzie działają aktywnie – ja tego u siebie nie widzę. To raczej pospolite ruszenie do rozwieszania plakatów niż przyszłe kadry. I powraca postulat „archipelagów polskości” prof. Zybertowicza. Każda gmina powinna stać się takim ośrodkiem, gdzie przychylne PiS organizacje powinny stać się bardzo aktywne. Tu chodzi o coś więcej – jeśli PiS zbuduje potężny ruch oddolny, będzie w stanie przeciwstawić się nagonce jaka zostanie uruchomiona po wygranych wyborach. Społeczny sprzeciw wobec PO powoduje, że nawet media powoli modyfikują swoje nastawienie, ale powrót PiS znowu stanie się dla nich impulsem do walki. W takim razie Jarosław Kaczyński nie może być tylko fighterem w kontrze wobec wszystkiego, powinien zbudować coś szalenie istotnego. Bo jeśli dziś jest brak woli do zmian na górze – wśród politycznej elity – to dół, a więc społeczeństwo powinno być podstawą przetrwania dla PiS. Z chwilą objęcia władzy, mechanizmy oddolne i wola polityczna będą mocniej legitymizować nowy rząd. Szczególnie jeśli Polacy zostaną przekonani do poważnych zmian, a tutaj właśnie do tego potrzebna jest jeszcze większa praca w terenie. Coś na miarę działalności Viktora Orbana od 2002 roku, kiedy zainicjował organizację „Naprzód Węgry”. W przypadku Polski zbyt słabe zżycie się organizacji partyjnych z narodem jest błędem. Polityka i politycy są postrzegani dzisiaj jak zagrożenie, co nie sprzyja poważnej przebudowie systemu politycznego. Problem PiS to podział społeczny, który przestanie funkcjonować, kiedy rządy PO będą wywoływać coraz większy opór - to Polska solidarna wraz z Polską liberalną będzie dążyć do zmiany obecnej władzy. Tak naprawdę podział społeczeństwa sprzyja mediom i Donaldowi Tuskowi, gdyż bardzo łatwo udaje się im szczuć jednych na drugich. Paradoksalnie przy poważnej polaryzacji społecznej Jarosław Kaczyński może przegrać ponownie jeśli uda się mediom podobna mobilizacja jak w 2007. Tylko teraz są inne realia – wtedy Polska kwitła gospodarczo – dzisiaj poprzez postulaty gospodarcze można zjednoczyć społeczeństwo.
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka