Kamil Sasal Kamil Sasal
2918
BLOG

SLD zaczyna swój marsz po władzę?

Kamil Sasal Kamil Sasal SLD Obserwuj temat Obserwuj notkę 94

Prawo i Sprawiedliwość znów zaczyna przypominać sposobem sprawowania rządów nieudany okres z 2005-2007 r. Szereg kryzysów wizerunkowych zostało wywołanych niespójną polityką rządową, która z perspektywy czasu przypomina gaszenie wybuchających pożarów. Na spadku notowań Zjednoczonej Prawicy nie zyskuje poważnie Platforma Obywatelska, ale właśnie Sojusz Lewicy Demokratycznej.


Kryzys w polityce jest zjawiskiem stosunkowo stałym, ale o różnym natężeniu. Premier Donald Tusk osiągnął drugą kadencję, ponieważ gabinet rządowy był mu w pełni podporządkowany. Posiadał korzystniejszą pozycję niż teraz Jarosław Kaczyński, który musi zarządzać partią oraz centrum władzy w oddaleniu od najważniejszych osób w państwie. Poziom samodzielności niektórych ministrów gwałtownie wzrósł, czego dowodem jest szereg głupich wypowiedzi i błędnych posunięć. Bardzo szybko doszło do wewnętrznej walki, której symbolem jest spór prezydenta z ministrem Antonim Macierewiczem oraz zastąpienie Beaty Szydło nowym premierem Mateuszem Morawieckim.


Jeżeli Donald Tusk był kunktatorem, niechętnym do wprowadzania reform, to przypadek reformy emerytalnej doskonale pokazuje, czego faktycznie obawiał się poprzedni premier, i co w zasadzie pozbawiło go steru rządów. Jarosław Kaczyński sprawuje przywództwo poprzez ciągłą ofensywę, która tworzy atmosferę krótkotrwałej mobilizacji oraz ogólnie niespójną politykę. Etap walki z sądownictwem doprowadził do permanentnego wyczerpania. Nobilitacja w postaci nadawania stanowisk i nagrody finansowe miały za zadanie wymóc kolejną energię w szeregach partii. Ewentualnie było to wynikiem zupełnie innego podejścia, które mogło świadczyć o poczuciu siły i przekonaniu o uzyskaniu stabilności dzięki korzystnym notowaniom. Przykładem może być przeświadczenie, że w zasadzie druga kadencja jest już pewna.


Kryzysy w czasie rządów Platformy Obywatelskiej były krótkotrwałe (aczkolwiek częste) i wiązały się z generalną kontestacją z powodu spowolnienia gospodarczego. Dzięki temu agenda PiS dostroiła się do socjalnych potrzeb wyborców. Różnica polega na tym, że obecnie znajdujemy się w bardzo korzystnej sytuacji gospodarczej. A partia rządząca zaczęła pomimo tego tracić w notowaniach pracowni badań sondażowych, nie w wyniku poważnych problemów związanych z funkcjonowaniem państwa. Jeżeli wcześniej dominacja nie wydawała się zagrożona, to prawdopodobnie teraz nastąpiło zmęczenie elektoratu ciągłym stanem kryzysu wizerunkowego na arenie wewnętrznej i zewnętrznej. Sprawa wynagrodzeń i nagród wraz z ustawą degradacyjną jest tylko zapalnikiem, który został uruchomiony i może przeistoczyć się w trwałą tendencję.


Prawica w Polsce, często przegrywała politycznie w momencie, kiedy wprowadzała nieprzemyślane reformy lub tworzyła narrację permanentnej walki z wyobrażonym sobie wrogiem. Tym pierwszym byli postkomuniści, drugim wszyscy beneficjenci korzystnych zmian po 1989 r. Problem tkwi w tym, że obie strony konfliktu o kształt ustrojowy państwa i przemiany gospodarcze w III RP poza akcesją do NATO oraz Unii Europejskiej nie zaproponowały właściwego modelu rozwoju państwa. Zmiany gospodarcze w latach 90-tych spowodowały eksplozję bezrobocia oraz stan chronicznego deficytu budżetowego, który udaje się zmniejszyć dzięki powrotowi państwa do roli, jaką powinno sprawować od początku – podatki głupcze! Szybkie otworzenie granic przed tanią produkcją z Azji oraz znacznie bardziej konkurencyjną z wysokorozwiniętych państw szeroko pojętego Zachodu, zwinęło dosłownie polski przemysł. Polska nieprzypadkowo jest krajem małych i średnich firm, ponieważ państwo wycofało się z protekcjonizmu wtedy, kiedy był potrzebny, by teraz korzystać z braku barier handlowych. Aby z nich korzystać trzeba dysponować potencjałem, a ten powstaje dzięki państwu, które później stopniowo wycofuje się z tej roli, by nie krępować działalności gospodarczej siecią klientelizmu i patronatu, również teraz doprowadzoną do rozmiarów kłujących w oczy. Gdyby Polacy żyli w normalnym systemie gospodarczym, gdzie dominuje praca w produkcji a nie w nisko płatnych usługach, prawdopodobnie ich preferencje sytuowałyby się po stronie prawicy wiele lat po przemianach okrągłego stołu. Zapomina się, że elit intelektualna, doradcy „Solidarności” i wielu z tych, którzy się po prostu dostosowali, nie mieli żadnego programu gospodarczego, ale doskonale wiedzieli, że jeżeli nie spacyfikują potężnego związku zawodowego, to będą stali przed zorganizowaną siłą społeczną. Po 1989 r. polskie społeczeństwo zostało rozbite najpierw poprzez masowe bezrobocie, a później spiralę kredytową i brak stabilnych umów o pracę.


Dzięki temu tak szybko władzę uzyskali pogardzani postkomuniści. Następnie prawica stworzyła szeroką koalicję gabinetową dzięki ofensywie AWS, której słabość w końcowym momencie rządzenia wykreowało Prawo i Sprawiedliwość oraz Platformę Obywatelską. Wydawało się, że początek XXI wieku stoi pod znakiem dominacji SLD i liberalnego zwrotu w stronę przebudowy tożsamości w wymiarze aksjologicznym. Wolny rynek przeorał strukturę społeczną, czyniąc ją bardzo mocno zatomizowaną. Nasiliła się emigracja oraz generalny upadek demograficzny. Był to proces zmian, który stopniowo się wzmagał. Upadek SLD przywrócił na salony prawicę, która zdominowała krajobraz polityczny do dziś dnia. Ogólnoświatowy kryzys finansowy spowodował spowolnienie gospodarcze, które w polskich realiach niskich płac było odczuwane, jako recesja. Do tego doszedł konflikt światopoglądowy na temat tożsamości i związków tej samej płci i negowanie roli rodziny w społeczeństwie, która szczególnie niebezpieczna była dla Kościoła katolickiego. Katastrofa w Smoleńsku, ciąg afer tworzący wizerunek niesprawnego państwa i wojna na Ukrainie przekreśliła narracje mówiącą o bezpieczeństwie i braku potrzeby wysilania się w tworzenie silnego państwa – motyw siły powrócił oraz rozbudowy armii, czytaj polityka prestiżu.


W efekcie Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość wypchnęły z areny politycznej lewicę sięgającej korzeniami w poprzedni system, która nie do końca jeszcze podniosła się po swoim upadku. Jednak aktualna (krótka bądź trwała) słabość PiS i niechęć sporej części społeczeństwa do PO jest szansą dla SLD. Słabość obu ugrupowań przy braku silnej alternatywy oznacza okazję, którą można zmarnować krytyką tego, na czym sam Jarosław Kaczyński próbował zbudować swoje długotrwałe panowanie. Kluczem do rządzenia w Polsce nie jest klasa średnia, ponieważ jest nią tylko z nazwy, bo charakteryzuje się niestabilnymi zarobkami, nawet, jeśli wysokimi to pochłanianymi przez kredyt. Polska klasa średnia to często ludzie, którzy nie sytuują się materialnie w jej obrębie, ale dysponują wyższym wykształceniem lub tytułami naukowymi, które stanowią symbol ich aspiracji. Znajduje ona silny interes w kontestowaniu władzy wraz z innymi, gorzej uposażonymi grupami społecznymi, gdyż nie może liczyć na awans – ścieżki awansu społecznego zostały zablokowane przed 2015 r. i teraz także. Wymiana jednej elity władzy na następną niczego nie zmieniło. System działa prawie tak samo z niewielkimi zmianami. Odwołanie się do społeczeństwa z przekazem, który nie będzie negował Kościoła, wchodził w buty Janusza Palikota, Barbary Nowackiej lub partii Razem okaże się skuteczny, jeżeli SLD zaproponuje to, co coraz mniej potrafi PiS – stabilność i święty spokój. Dlatego, że otrzymujący 500+ weszli na wyższy poziom aspiracji. Ich apetyty zostały rozbudzone i to jest dobry sygnał. W Polsce klasa średnia powstałaby, gdyby miała ku temu warunki. Teraz nadarza się ku temu okazja, którą PiS po prostu marnuje brakiem profesjonalnej, spokojnej polityki.


Wszelkiego rodzaju inwektywy pod adresem autora będą skutkowały blokowaniem osoby piszącej złośliwy komentarz. Proszę pisać ad rem, a nie ad personam. 

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka