seafarer seafarer
396
BLOG

Zlinczować - notka niekoniecznie polityczna.

seafarer seafarer Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Ostatnio na blogu MN dałem się sprowokowć do dyskusjji z pewnym blogerem z tamtej strony politycznej barykady. Mimo że powodów nie dałem, był bardzo agrsywny i niemalże chciał mnie zlinczować. W końcu autorka bloga (z którą też toczę boje, jednak są to boje polityczne a nie personalne) powstrzymała agresywnego blogera. No i dzięki temu uniknąłem linczu.

Oczywiście żartuję sobie z tym linczem. Ale agresywność tego blogera przypomniała mi historię prawdziwego linczu. Opowieść którą kiedyś słyszłem w Galway w Irlandii, o wydarzeniu od którego wzięło się podobno to słowo i to pojęcie.

Irlandczycy są rudzi. Taki stereotyp wyglądu Irlandczyka funkcjonuje w naszej świadomości, I gdy wiele lat temu, po raz pierwszy przypłynąłem do Irlandii, pamiętam, że byłem wedy bardzo zdziwiony tym, że wielu Irlandczyków (i Irlandek :) ma czarne włosy i ciemną karnację skóry. Skąd wśród Irlandczyków tak częste czarne włosy i smagła cera?

Otóż w XV i XVI w. pomiędzy Irlandią a Hiszpanią istniały bardzo ścisłe związki gospodarcze. Jeżeli wspomni się o Irlandii i Hiszpanii to wydaje nam się, że te dwa kraje leżą w dwóch różnych kierunkach, Irlandia na zachodzie a Hiszpania na południu. Gdy jednak popatrzymy uważnie na mapę to przekonamy się, że niezupełnie tak jest. W rzeczywistości obydwa kraje leżą na zachód od Polski. Tyle tylko, że Irlandia nieco na północ a Hiszpania nieco na południe.

Czyli, aby dopłynąć z Hiszpanii do Irlandii trzeba się kierować prosto na północ.

W XV i XVI w. żegluga, szczególnie hiszpańska, była już trwałym elementem ówczesnej gospodarki w Europie. Niemniej wyposażenie nawigacyjne statków było wciąż ubogie. A na morzu określenie pozycji, w której statek się znajduje, jest pewnym kłopotem. Na morzu nie ma dróg ani kierunkowskazów, które by pkazywały w którą stronę trzeba płynąć aby dotrzeć do celu.

W tamtych czasach, czyli w XV i XVI w., gwiazdy (oprócz kompasu magnetycznego) były podstawą nawigacji. Ale określenie kursu i pozycji statku na podstawie gwiazd jest dość skomplikowane. Jednak z wyłączeniem sytuacji, gdy statek płynie prosto na północ. Wtedy jest proste. Wystarczy kierować się na gwiazdę północną. I tak właśnie jest, gdy płynie się z Hiszpanii do Irlandii. Statek na kursie cały czas ma gwiazdę Polarną.

I stąd te ścisłe związki gospodarcze (oczywiście inne przyczyny też były) pomiędzy Hiszpanią a Irlandią w tamtym czasie. Po prostu z Hiszpani do Irlandii łatwo było trafić. Trzeba było jedynie w czasie rejsu sterować na gwiazdę północną i po kilku dniach żegługi na kursie statku zza horyzontu wyłaniała się Irlandia (mimo nawigacji satelitarnej, w którą dzisiaj wyposażone są statki, stojąc na mostku w nocy i płynąc z Hiszpanii do Irlandii też zdarza mi się patrzeć czy gwiada Polarna[1] jest na kursie).

Ale wróćmy do Galway. Obecnie Galway to nieduże miasto a w porcie mało statków. Ale w tamtym czasie było inaczej. Galway tętniło życiem. Hiszpańskie statki, cumujące przy nabrzeżach portu były codziennym widokiem.

Dzisiaj hiszpańskich statków nie ma, ale jest inna pamiątka z tamtych czasów. Fragment domu z zachowanym oknem w którym to domu mieszakł ówczesny burmistrz.

I ten burmistrz miał córkę. A na hiszpańskim statku, który często zawijał do portu w Galway był młody kapitan. I zdarzyło się, że ci dwoje spotkali się. I jak to bywa (z młodymi) pokochali się od pierwszego wejrzenia. Po kolejnym rejsie i kolejnym zawinięciu do portu w Galway, młody Hiszpan oświadcył się córce burmistrza.

Ale któż to był dla burmistrza miasta Galway, oficer z hiszpańskiego statku? Niewiele więcej niż włóczęga i awanturnik! No i oczywiście burmistrz zgody na ślub nie wyraził.

Jednak młodzi kochali się naprawdę. Toteż postanowili, że uciekną. I jak postanowili tak zrobili. Którejś nocy córka burmistrza zniknęła. Uciekła z ukochanym przez okno, które zachowało się do dzisiaj. Oczywiście burmistrz domyślił się od razu co się stało i zarządził pościg. Co więcej sam ten pościg poprowadził.

Pościg szybko dogonił mlodych. I gdy żołnierze burmistrza złapali Hiszpana, burmistrz rozkazał. Powiesić! I powiesili chłopaka. Bez sądu i bez wyroku.

Ten burmistrz miasta Galway, nazywał się Lynch.

No cóż, Lynch ukochanego swojej córki zlinczował. Ale inni ojcowie nie mieli takiej władzy ani pewnie i takiej woli.  Byc może to wyjaśnia skąd te czarne włosy i smagła cera taka częsta wśród Irlandczyków.

W sumie, opowieść o Lynchu niewiele ma wspólnego z blogerem o którym wspomniałem na początku. Jedyny związek jest taki, że owa dyskusja zdarzyła się tuż przed wypłynięciem statku z Hiszpani do Irlandii.

I pewnie dlatego, sterując na gwiazdę Polarną w drodze z portu w Hiszpanii do portu w Irlandii, agresja w dyskusjach na blogach i Lynch[2] z Galway jakoś tak splotły się w jedną całość.

 

 

[1] Gwiazda polarna nie jest gwiazdą pierwszej wielkości i w sumie jest mało widoczna. Aby ją znaleźć, naprzód trzeba odszukać gwiazdozbiór Wielkiej Niedźwiedzicy (Wielki Wóz). Gwiazda Polarzna znajduje się na linii będącej przedłużeniem prostej przechodzącej przez gwiazdy stanowiące dwa ostatnie koła Wielkiego Wozu i leży w odłegłości stanowiącej sześciokrotnośc odcinka zawartego pomiędzy tymi dwiema gwiazdami. Sama gwiazda Polarna stanowi koniec dyszla gwiazdozbioru Mały Wóz (Mała Niedźwiedzica).

[2] Historia o Lynchu z Galway być może nie calkiem jest zgodna z oficjalną wersją tej legendy [James Lynch Fitzstephen from Galway, Ireland, who was the Mayor of Galway when he hanged his own son from the balcony of his house after convicting him of the murder of a Spanish visitor in 1493 http://en.wikipedia.org/wiki/Lynching]. Niemniej opowiedziałem ją tak jak kiedyś dawno temu, będąc w Galway słyszałem

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości