seafarer seafarer
900
BLOG

Bo Unia daje nam pieniądze

seafarer seafarer UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 51

W białowieskiej puszczy szaleje kornik drukarz. Minister Szyszko próbuje z kornikiem walczyć, żeby uratować puszczę przed zagładą. Jednak opinie w tej sprawie są sprzeczne. Jedni twierdzą, że wycinka chorych drzew pomoże powstrzymać kornika drukarza. Inni uważają, że natura sama sobie poradzi. Kto ma rację, trudno powiedzieć. Przykład Lasu Bawarskiego, gdzie nie podjęto żadnych działań, aby walczyć z kornikiem i który został zniszczony przez tegoż kornika, zdaje się wskazywać na to, że racja jest po stronie ministra Szyszki. Z kolei trudno przyjąć, że plaga kornika drukarza zdarza się w Puszczy po raz pierwszy. W przeszłości pewnie też były. I puszcza z kornikiem sobie poradziła. Pozostaje jednak pytanie, ile drzew uschnie. I jak długo to zajmie aż puszcza odżyje.

Co jest lepsze, pomagać puszczy czy zostawić ją samej sobie, tego nie wiadomo. Natomiast nie ulega wątpliwości, że minister Szyszko działa w dobrej wierze. Chce puszczę ratować a nie zniszczyć. I to nasza sprawa, jak ją będziemy ratować, bo to nasza puszcza. Unia jednak nie słucha polskiego rządu. Unia słucha zielonych. Którzy wartość upatrują w tym, że nieważne czy puszcza przetrwa czy też nie. Ważne jest to, żeby puszcza była naturalna. Nawet jak jej już nie będzie.  I kilka dni temu, Trybunał Sprawiedliwości UE, który zajmuje się sprawą Puszczy Białowieskiej, nakazał wstrzymanie wycinki drzew. Minister Szyszko zignorował tę decyzję. I dalej usiłuje ratować puszczę. Tak jak uważa, że jest to dla puszczy najlepsze i najbardziej skuteczne. I wycina chore drzewa.

Rzadko oglądam tvn, ale akurat tę wiadomość usłyszałem w Faktach. I komentarz pani redaktor Pochanke do tej informacji: to pierwszy taki przypadek w historii Unii, kiedy państwo nie wykonuje jej postanowienia. Komentarz jak komentarz i nie wiem czy do końca zgodny z prawdą. Unia istnieje już wiele lat i pewnie zdarzały się różne przypadki.  I myślę, że odmowa wykonania zaleceń, przez jakieś państwo członkowskie, zdarzała się również. Ale gdy człowiek mówi, to mówią nie tylko słowa. Często jest tak, że głos mówi więcej niż wypowiedziane słowa. I tak było przy podawaniu tego komunikatu. Ton głosu pani redaktor był hiobowy. Słowa przekazały informację, że coś takiego zdarzyło się po raz pierwszy. Natomiast ton głosu mówił. To niesłychane. To świętokradztwo i obrazoburstwo sprzeciwiać się Unii.

Skąd to się bierze? Taki bałwochwalczy stosunek do Unii? Że Unia wszystko wie najlepiej. Że nie wolno się sprzeciwić Unii. Takie podejście u ludzi, którzy uważają, że są europejscy, światowi, że są Europejczykami pełną gębą? Czy bycie Europejczykiem oznacza bezkrytyczne akceptowanie wszystkiego co pochodzi z Brukseli. Czy bycie Europejczykiem, oznacza, że nie można sobie wyobrazić, że my tutaj w naszych sprawach, możemy wiedzieć lepiej niż oni tam w Unii? I że rząd może mieć inne zdanie niż biurokraci z Brukseli?  

Co prawda, Anglicy są w trakcie brexitu i wkrótce ich w Unii już nie będzie. Ale przez długi czas w Unii byli. I załóżmy sytuację hipotetyczną, że Bruksela coś tam Wielkiej Brytanii nakazała (co już wydaje się mało prawdopodobne, bo nakazuje się tylko małym a dużym to już nie bardzo) a rząd brytyjski tego nie wykonał. I BBC podała tę informację. Czy jest do wyobrażenia intonacja głosu u spikera BBC taka, jaką zaprezentowała pani redaktor Pochanke? Intonacja, która wręcz wibruje. Że to niewyobrażalne, że to profanacja sprzeciwiać się temu co postanowiła Bruksela. Myślę, że każdy przyzna, że taką sytuację wręcz trudno sobie wyobrazić. Spiker w BBC podałby informację neutralnym tonem. A jeżeli tonem głosu coś by zaznaczył, to wyłącznie dezaprobatę dla Unii. Że się wsadza w nie swoje sprawy.

A wracając do pytania, skąd się u nas (u naszych Europejczyków) to bierze? Taki bałwochwalczy stosunek do Unii. Że wszystko co stamtąd pochodzi jest czymś w rodzaju objawienia. I że niczego co jest stamtąd nie wolno krytykować. A sprzeciwić się, to niemalże zbrodnia.

Muszę przyznać, że nie wiem. I takiego myślenia nie rozumiem. W trakcie rozmów i dyskusji na ten temat, często słychać argument. Bo Unia daje nam pieniądze. Faktycznie, fundusze unijne pomogły przyspieszyć rozwój wielu dziedzin. I posunąć wiele spraw do przodu szybciej, niż gdyby tych funduszy nie było.

Ale czy to znaczy, że jak dostaliśmy od Unii jakieś pieniądze, to mamy przestać myśleć? I ubezwłasnowolnić się zupełnie? A Unia ma decydować za nas o wszystkim? Myślę, że to pytania retoryczne. Choć jak wynika z ekspresji wypowiedzi pani redaktor z tvn, o której tu wspomniałem, to chyba nie dla wszystkich.


seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka