seaman seaman
1330
BLOG

Ile jesteśmy warci, gdy nie głosujemy jak Platforma Obywatelska?

seaman seaman PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 29

Zagadnienie poruszone w tytule jest złożone, więc tu nie ma prostej odpowiedzi. Najdalej w kwestii poparcia dla Platformy Obywatelskiej posunął się chyba Donald Tusk w pamiętnym roku 2010. Wówczas to premier rządu PO-PSL - rozeźlony kontestowaniem jego pomysłów przez opozycję - zapowiedział posłom, że „wyginą jak dinozaury”, jeśli nie podążą za jego lotną ideą. No, ale nie można mieć mu za złe, bo przecież gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.

Małgorzata Kidawa-Błońska  jest mniej radykalna niż jej mentor, nie obiecuje antagonistom zguby. Wiadomo, kobieta jest z Wenus. Potencjalni sojusznicy są dla Kidawy-Błońskiej po prostu „nic nie warci”, o ile głosują niezgodnie z jej własnym sumieniem. Mniej niż zero, jakby powiedział klasyk. Pomimo że jej opinia jest werbalnie łagodniejsza, to ma wspólny mianownik z Tuskiem: nie wprost wyrażone pragnienie, żeby cała Polska była jak jedna Platforma, w domyśle Obywatelska.

Z tym, że pani wicemarszałek jest ponad potocznym pojmowaniem słów i pojęć, jak to czynimy my, ziemscy prostaczkowie. Jeśli bowiem Kidawa-Błońska mówi o lewicy, że są nic nie warci, to ona nie mówi, że oni są nic nie warci, ona mówi, że oni „nie robią tego, co powinni” - tak to wygląda w autorskim przekładzie, którego osobiście dokonała na potrzeby tkwiącej w rozdziawionym zdumieniu opozycji. Albowiem opozycja powinna podążać śladami Platformy, trop w trop, to się rozumie samo przez się.

Z drugiej strony należy pamiętać, że gdyby natura chciała, to wszyscy ludzie głosowaliby jak zamarzy sobie Kidawa-Błońska, więc tu mamy pewną sprzeczność ontologiczną z jej poprzednimi wypowiedziami. Ale natura jest przekorna, a często wręcz nieokiełznana, czego widomym znakiem są wybory, ostatnio seryjnie przegrywane przez partię-matkę pani wicemarszałek.

Są jednak w Koalicji Obywatelskiej osoby, z którymi wicemarszałek Kidawa-Błońska może się utożsamiać całkowicie, zarówno jeśli chodzi o lotność umysłu, jak i postępowe koncepcje. Posłankę Urszulę Zielińską dręczy obawa, że „przekop Mierzei Wiślanej pomoże w odprowadzeniu wody rzek do morza”, co pogłębi suszę hydrogeologiczną. Minusem tej brawurowej logiki jest brak wskazania, że na początek powinno się zaczopować Wisłę przy samym ujściu. Wtedy rzeka nie ucieknie nam do morza, a rozleje się po kraju, nawadniając cały obszar.

Tu jednakowoż znowu kłania się nam ta cholerna natura, bo przecież gdyby chciała, to Wisła nie płynęłaby w ogóle do morza, lecz od razu nawadniała. Ba! Gdyby natura chciała, to pani Kidawa-Błońska wraz z koalicyjną koleżanką fruwałyby nad wodami jak gołębice. Ale czy naród jest tego warty? 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka