seaman seaman
1217
BLOG

"Zostań w domu, idź na wybory"

seaman seaman Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 93

Tytułowe hasło jest mętne, niejednoznaczne, żeby nie powiedzieć absurdalne. Nie zmienia to jednak istoty rzeczy, że przekaz idący od władzy jest równie niespójny i to hasło w sposób karykaturalny, ale tę sprzeczność oddaje. Premier, ale także prezydent, a szczególnie minister zdrowia wkładają ogromny wysiłek, nakłaniając ludzi, żeby pozostali w domu. Słusznie czynią, każdy przyzna, życie i zdrowie ludzkie jest najważniejsze. Niedawno przecież gromko obśmialiśmy Małgorzatę Kidawę-Błońską, która uznała, że konstytucja jest cenniejsza od życia.

I słusznie obśmialiśmy kandydatkę POKO, bo konstytucja jest dla żywych. Nic mi po niej, gdy będę się dusił (odpukać!) w szpitalu. Tymczasem władza wbijając nam do głów, że pozostanie w domu jest gwarancją życia i zdrowia, jednocześnie (i równie gorąco) namawia nas, żeby wziąć udział w wyborach. Można więc powiedzieć, że sygnały są sprzeczne – albo ratujemy życie i siedzimy w domu, albo życiem ryzykujemy. I niech mi nikt nie wmawia, że głosowanie korespondencyjne jest gwarancją bezpieczeństwa obywateli, bo nie jest. Albowiem będąc hipotetycznie zakażonym i biorąc do ręki kopertę, w jakimś stopniu narażamy na zakażenie szereg osób, które też będą mieć fizyczny kontakt z kopertą. A będą musiały mieć, jeśli wybory mają się odbyć.

Zatem głosowanie korespondencyjne choćby z tego jednego powodu nie jest gwarancją bezpieczeństwa. Gdyby rząd nie wiadomo jak się postarał, to w kontekście bezpieczeństwa udział w wyborach – nawet korespondencyjnych - jest zdecydowanie bardziej niebezpieczny niż siedzenie w domu. Te dwie postawy są fundamentalnie sprzeczne. A jeśli nawet rząd w sprawie wyborów dokona nadludzkich wysiłków, góry przeniesie i będzie mówił językami aniołów, to ludzie i tak nie nabiorą przekonania, że demokracja jest ważniejsza od możliwości zakażenia śmiertelną chorobą. Bo do tego sprowadza się ta dwubiegunowa narracja władzy.

Prosty wniosek wynikający z tej sprzeczności jest druzgoczący, bo jeśli nie bardzo wiadomo o co dokładnie chodzi władzy, to chodzi o władzę. Lud może i jest ciemny w swojej masie, ale wyczuwa intencje władzy, a w tym przypadku intencje są mętne. Jeśli krytykuje się MK-B za stawianie konstytucji ponad życie, to w obliczu śmiercionośnej epidemii na wciskanie ciemnoty wygląda argumentacja o braku konstytucyjnych przesłanek do przełożenia wyborów.

W wyborach parlamentarnych 2019 medialną karierę zrobiło hasło opozycji „Nie świruj, idź na wybory”. Fala krytyki spadła na aktora Wojciecha Pszoniaka, który na filmiku ilustrował tamto hasło, zachowując się – w swoim mniemaniu – jak przysłowiowy świr. Co może spotkać władzę, która - w ludzkim mniemaniu - naraża zdrowie i życie obywateli?

PS. W szeroko rozumianym kontekście społecznym i wyborczym tego postu nie ma żadnego znaczenia prawdopodobieństwo (graniczące z pewnością), że wybory 10 maja się nie odbędą. Ani to, że gdyby się jednak odbyły, to ja pójdę na wybory i zagłosuję na PiS.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka