Kiedy pretendował do władzy, to buńczucznie zapewniał, że wprowadzi podatek liniowy, czy to się komuś będzie podobało, czy nie. Dzisiaj podwyższa podatki, zapewniając jednocześnie, że jest to pójście środkiem drogi – już zapomniał, że dawniej nazywał to ostatecznym wyjściem.
Dwa lata temu gromił opozycję, że zwiększenie deficytu to jest dla budżetu katastrofa, po czym za chwilę zwiększył ten deficyt do niespotykanych rozmiarów. Teraz przygotowuje kolejny plan finansowy zmniejszenia deficytu, który jak zwykle będzie przyjęty i podobnie jak ze trzy poprzednie zostanie rychło odstawiony do rządowego lamusa byłych planów uzdrowienia finansów.
Kiedy walczył o władzę, obiecywał otwarcie archiwów IPN, dzisiaj paraliżuje tę instytucję i uniemożliwia merytoryczną działalność. Tak jest ze wszystkim, co przyrzekł lub obiecał – Światowid o dwóch twarzach, jednej od łamania przyrzeczeń i drugiej od składania fałszywych obietnic. Wygląda to tak, jakby miał specjalny kalendarzyk do prolongaty ogłaszanych wcześniej planów – gdy zbliża się termin spełnienia, jakiś automat przesuwa datę o rok do przodu.
W 2008 roku wyrwał się jak filip z konopi z datą przystąpienia do strefy euro w 2011 i od tej pory ogłosił jeszcze ze trzy terminy. Na razie kalendarzyk zatrzymał się na roku 2015, ale to nie jest jego ostatnie słowo w tej kwestii.
Niespełna rok temu przyrzekał, że zrobi wszystko, żeby wyjaśnić aferę hazardową, usunął w tym celu ze swojego otoczenia kilku ministrów i najbliższych współpracowników, dzisiaj oświadcza na konferencji prasowej, że nie wie co się w tej sprawie dzieje.
Dokładnie rok temu, 27 lipca 2009 zapowiadał, że w ramach oszczędności zmniejszy liczbę urzędników państwowych o około dziesięć procent, czyli nawet o 12 tysięcy, dosłownie dzisiaj dowiadujemy się, że w ciągu ostatnich dwóch lat zatrudniono w administracji państwowej 40 tysięcy nowych urzędników. Jak to nazwać - żenada, wstyd, bezczelność? Czy to jest jeszcze arogancja, czy już kompletne zlekceważenie ludzi?
Już chyba półtora roku mija od wprowadzenia szumnie zapowiadanego przez niego „jednego okienka”, ułatwienia dla przedsiębiorców. Po miesiącu przedsiębiorcy zgodnie orzekli, że jest jeszcze gorzej, a wtedy zgodnie z procedurą automatycznego kalendarzyka dowiedzieli się od ministra, że ...będzie lepiej po 2011 roku. Dzisiaj fraza „jedno okienko” jest pośmiewiskiem i szyderstwem.
Od trzech lat rzekomo odpolitycznia media publiczne i właśnie na dniach już chyba po raz trzeci usiłuje chyłkiem je przejąć. Wszyscy dookoła: opozycja, twórcy, środowiska dziennikarskie twierdzą, że to nowy polityczny skok na media publiczne – a on swoim zwyczajem patrzy gdzieś w bok i mówi, że ciepły deszcz pada.
Puszy się swoimi zasługami w rzekomym przełomie w stosunkach z Rosją, ale gdy przyszło zadbać o polski udział w wyjaśnianiu największej tragedii narodowej po 1945 roku, nie było go stać na odrobinę stanowczości ani nawet wyrażenia takiej woli.
Kiedy przed trzema laty obejmował urząd, patetycznie przekonywał, że wolni ludzie nieskrępowani zbyt wysokim podatkiem, zbyt skomplikowanymi przepisami, wytwarzają więcej dóbr. Wczoraj powiedział swoim współpracownikom, że prawdziwą sztuką, solidarnością i odpowiedzialnością jest stanąć obok niego. Obok niego, gdy podejmuje trudne decyzje, czyli właśnie podwyższa podatki. O wytwarzaniu dóbr przez wolnych ludzi już nie wspomniał.
Nie wiadomo czy podziwiać dezynwolturę wobec własnych zapewnień, czy się śmiać, czy się bać? On może wszystko zagwarantować, zatwierdzić, załatwić, zbudować, zreformować, zmienić i zmodernizować, ale wyłącznie w przyszłości odległej co najmniej o rok. Nigdy teraz, zawsze nieco później. Wybiera tylko przyszłość, teraźniejszość dla niego nie istnieje, o przeszłości woli nie pamiętać.
Zastęp specjalistów od marketingu politycznego pracuje tylko nad tuszowaniem, klajstrowaniem i ściemnianiem jego złamanych przyrzeczeń i niespełnionych obietnic. W tym sensie do złudzenia przypomina sekretarzy przewodniej siły narodu z poprzedniej epoki – kiedy mówi, że da, to mówi; ale kiedy mówi, że zabierze, to można mieć pewność. Trzeba mieć tylko nadzieję, że wkrótce wypełnią się wszystkie analogie do tamtych sekretarzy.
http://wyborcza.pl/1,86116,8199131,Brak_reform_sie_zemsci.html
http://www.forbes.pl/artykuly/sekcje/wydarzenia/jedyne-czego-nie-brakuje--to-urzednikow,5380,1
http://wyborcza.pl/1,76842,6507580,Figa_z__jednego_okienka_.html
http://www.fakt.pl/12-tys-panstwowych-urzednikow-do-zwolnienia-,artykuly,48823,1.html
http://wyborcza.pl/1,75478,8199325,Jakze_aksamitne_duszenie_deficytu.html#ixzz0vFrl1FSG
Inne tematy w dziale Polityka