seaman seaman
2107
BLOG

Wujek Jacek Mowa Trawa

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 48

Wielki i zbawczy plan ratowania polskich finansów miał być gotowy w listopadzie 2009 roku, to był pierwszy termin.  "Plan Rozwoju i Konsolidacji Finansów 2009-2011 będzie gotowy w I dekadzie listopada. Jego upublicznienie planujemy na drugą połowę miesiąca"  - zapowiedział w październiku tamtego roku minister Michał Boni. Oczywiście przy końcu listopada dowiedzieliśmy się od ministra Rostowskiego, że plan będzie przyjęty do końca roku. A w grudniu pałeczkę w sztafecie bajerantów znowu przejął Boni i stwierdził, że  rząd przyjmie go prawdopodobnie do końca stycznia.

Z kolei w styczniu 2010 na prowadzenie peletonu blagierów wyszedł jednak Schetyna, który oświadczył, że ze względu na prezydenta musieliśmy przesunąć niektóre rzeczy w czasie. Ten rok będzie rokiem zmiany - będą wybory prezydenckie. Robienie reformy emerytur przy tym prezydencie byłoby skazane na porażkę.

Potem było to, co było, wszyscy wiemy - zginął prezydent, który reformatorom rządowym przeszkadzał, wybrano nowego z Platformy, który do reform aż się palił, przynajmniej w deklaracjach. Wówczas ponownie na prowadzenie stawki łżereformatorów finansów publicznych wyszedł minister Rostowski. Był lipiec 2010, nowy prezydent i grubo ponad rok do wyborów parlamentarnych, więc Platforma osiągnęła najwyższą gotowość do przeprowadzania modernizacji finansów.

Wszystkie propozycje są w Planie Rozwoju i Konsolidacji Finansów Publicznych i będziemy je konsekwentnie wprowadzali – reguła wydatkowa, emerytalne przywileje mundurowych, zmiana ustawy rentowej, reforma wskaźnika wydatków na obronność. Powinno się to stać przed wyborami parlamentarnymi 2011. To zostało jasno powiedziane i potwierdzone podczas wyborów prezydenckich  –solennie i uroczyście przyrzekał wtedy Rostowski w Radio Tok FM.

Czas przeleciał jak z bicza trzasnął, rok nie prorok i mamy czerwiec 2011. Niespełna rok po swojej obietnicybaron Munchausen polskich finansów odpowiada na pytanie dziennikarza Gazety Prawnej, dlaczego nie dotrzymał swoich uroczystych obietnic sprzed niespełna roku: - Ale kryzys naprawdę miał miejsce, Lech Kaczyński naprawdę był prezydentem, PSL naprawdę jest naszym koalicjantem i nie mamy większości w Sejmie. To nie wymówki, tylko fakty. Kiedyś trzeba to wszystko zrobić, ale nie możemy wszystkiego robić naraz. Oczywiście można było napisać i ogłosić wielki plan reform, a potem przez cztery lata walczyć ze wszystkimi i niczego skutecznie nie przeprowadzić –  wił się minister.

Faktem jest, że już przywykliśmy do tej sztafety politykierów-blagierów, ale jeden z pretekstów podawanych przez Rostowskiego jest szczególny. Proszę zwrócić uwagę – w czerwcu 2011, kiedy od roku prawie mamy prezydenta Komorowskiego - minister w sprawie niedotrzymanych obietnic reform zasłania się obstrukcją prezydenta Kaczyńskiego, który zginął na trzy miesiące przed przyrzeczeniem ministra. To jest tak kuriozalne, że nie ma tu odniesienia głupota czy bezczelność ani nawet podłość. Chociaż takie określenia jako pierwsze przychodzą do głowy. To jest po prostu dziadostwo. Nawet SLD Millera już w okresie upadku po aferze Rywina się tak nie błaźniło.

I w tym kontekście pomyślałem sobie o elektoracie Platformy, który to wszystko wytrzymuje już prawie kadencję. Bo przecież wytrzymuje, to widać mimo wszystko w sondażach, że jakoś to przełykają. A to jest cały peleton blagierów w partii obywatelskiej oraz w rządzie i nie ma dziedziny w gospodarce i polityce, na której nie uprawialiby tego dziadostwa. Zatem nie ma też nikogo – z wyjątkiem klinicznych idiotów – kto by tego nie widział.

I ja tak sobie myślę, że nie można tego położyć na karb zidiocenia elektoratu PO ani tej zasady, że młodzi durnie uwielbiają starych durniów i jest to miłość wzajemna. Nie, ani Jacek Rostowski et consortes nie są głupi, ani ich wyborcy nie są w większości bezrefleksyjnymi lemingami. Oni po tych czterech latach gotują się ze wściekłości, że dali się nabrać na tak przeraźliwie prostacką narrację. To jest kwestia ambicjonalna.

Dlatego dzisiaj, gdy po raz kolejny taki Rostowski plecie kosmiczne wręcz bzdury, a w zasadzie pluje wyborcom Platformy w oczy: bo jak inaczej nazwać wciskanie prymitywnej ciemnoty ludziom, którzy potrafią zliczyć do trzech? - oni zaciskają zęby i udają, że ciepły deszcz pada, bo nie mają innego wyjścia. Bo co jest alternatywą? Bardzo bolesna prawda, że nie są tacy inteligentni i przenikliwi, jak im się wydawało.

Bo kilku sprytnych facetów w dobrych garniturach, obytych, gładkomówiących i pewnych siebie – facetów takich, jakimi zapewne sami chcieliby być – wodziło ich za nos przez cztery lata. I to za pomocą mało wyrafinowanych metod. Bardzo mało wyrafinowanych. Zwyczajnych kłamstw, które przecież można było zweryfikować wielokrotnie bez najmniejszego wysiłku. Wystarczyło zestawić obietnice z faktami. Dziecinada.

Ale oni jechali na jednym wózku z kłamcami, zapominając o odwiecznym mechanizmie tego procederu. Że cena śmieszności rośnie z każdym kłamstwem, że wycofując się przy kolejnym, zapłacą mniej niż przy okazji następnego. Dzisiaj zapewne cena jest już niebotyczna.

Ale wracając do naszych łżereformatorów, Rostowski został oczywiście w tej samej rozmowie zagadnięty, kiedy rząd w końcu zrealizuje swoje obietnice. Odparł jak zwykle gładko i z wielką pewnością siebie: -Następna kadencja będzie właśnie czasem reform strukturalnych. Zaczniemy je już w 2012 roku. Festiwal rządowych blagierów trwa w najlepsze. Ciekawe czy publiczność dopisze w październiku.

http://biznes.gazetaprawna.pl/wywiady/524272,rostowski_w_przyszlym_roku_zaczniemy_wielkie_reformy.html,4

http://wyborcza.pl/1,76842,7455362,Mam_oferte_dla_PiS_i_SLD.html?as=3&startsz=x#ixzz1V0BbFjYs

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,8109761,Minister_Rostowski__Zrownanie_wieku_emerytalnego_kobiet.html



 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (48)

Inne tematy w dziale Polityka