seawolf seawolf
5124
BLOG

JEST RELACJA OCALAŁYCH W SMOLEŃSKU!

seawolf seawolf Polityka Obserwuj notkę 74

Wszyscy pamiętamy wiadomość, że z miejsca tragedii odjechały na sygnale trzy karetki. Nie dojechały do żadnego szpitala, co prokuratury rosyjska i polska ( co oczywiste, wszak, oficjalnie zapowiedziano, że nie może być tak, że dojdą do odmiennych wniosków, no, a komu należy wierzyć bardziej, Polakom, czy Rosjanom, to już Pan Prezydent Komorowski i minister Nałęcz wyjaśnili jednoznacznie, zresztą, niepotrzebnie, bo przecież sami wiemy) uznały za dowód, ze karetek nie było, bo, jakby były, toby przecież do szpitala dojechały. Logiczne, więc więcej się tym nieistotnym szczegółem nie zajmowano.

A jednak dopiero teraz okazało się, że przynajmniej dwóch ludzi, dwóch naocznych świadków z samolotu ocalało i dziś dają świadectwo temu, co widzieli na własne oczy! Oczywiście, ze względu na swoje bezpieczeństwo, a także, by nie dekonspirować trasy przerzutowej z ziemi smoleńskiej poprzez środowiska polonijne na Białorusi i przez zieloną granicę, nie rozpisują się na temat swojego ocalenia i ucieczki z karetek skokiem z turlaniem się w stylu Jamesa Bonda, czy może raczej Ace Ventury, koncentrują się na tym, co zapamiętali z samolotu w kluczowym momencie. Nawet ksiażkę wydali- Śmiłowicz i Osiecki, tak nazywają się ci cudem ocaleli świadkowie! Czytamy w niej wstrząsającą relację najwyraźniej z pierwszej ręki!

„ Generał Błasik nadal stał w kokpicie i przez otwarte drzwi relacjonował komuś z tyłu, co robią piloci… kapitan Protasiuk wiedział, że musi wylądować, bo czekał na awans na majora”

Zapewne relacjonował stojącym tuż za nim dobrym kolegom Protasiuka, redaktorom Śmiłowiczowi i Osieckiemu, którzy relacjonują to dzisiaj w swojej książce, to znaczy raczej, w opowiedzianej swoimi słowami podsuniętej im wersji FSB. Nie ulega wątpliwości, ze to ci dwa dzielni autorzy ( czy może raczej właściwsze jest określenie : tłumacze, trasmiterzy?) musieli być tymi ocalałymi cudem świadkami, bo, inaczej, skąd mogliby wiedzieć, gdzie stał generał Błasik i co myślał kapitan Protasiuk. Musieli tam być i widzieć, ba, musieli niejedną flaszkę obalić z kapitanem Protasiukiem, kto wie, czy nawet nie w czasie lotu, by poznać, co mu grało w duszy. Inaczej by kłamali i konfabulowali, a to przecież niemożliwe. Narażaliby się na pewną przegraną w procesie o naruszenie dóbr osobistych wytoczonym przez rodziny zabitych. Mam nadzieję, że zarobione przy sprzedaży tej relacjonującej własnymi słowami wersję FSB książki pieniądze wystarczą obu autorom- tłumaczom na koszta sądowe i odszkodowanie. Nie sądzę bowiem, by FSB było chętne na pokrycie tych kosztów ze swoich funduszy operacyjnych, w każdym razie oficjalnie byłoby to niezręczne.

Poza tym jest tam relacja kogoś z wieży kontrolnej. Nie jest możliwe, by wojskowi, oficerowie  z tej wieży meldowali dzielnym redaktorom- tłumaczom takie rzeczy bez wiedzy i zgody, bądź, co najbardziej prawdopodobne, po prostu rozkazu swoich władz wojskowych. Za to jest kula, albo Sybir. Być może zatemŚmiłowicz był wtedy w wieży, a Osiecki w samolocie, albo odwrotnie? Mamy nadzieję, ze stopniowo te szczegóły będą wychodzić na swiatło dzienne. To przecież sensacja na miarę zeznań drugiego strzelca z Grassy Knoll w Dallas, tego, co strzelił od przodu, odstrzeliwując prezydentowi Kennedyemu pół głowy.

Kontrolerzy nie szczędzą sobie słów krytyki. Mianowicie, nie mieli sumienia zabronić szalonemu Prezydentowi Kaczyńskiemu lądowania. Wiedzieli, jaki miał okropny charakter, jak nie lubił Rosji, bali się. Nie przypuszczali, jaki niewyszkolone załogi maja Polacy. Przypomina mi to surowa krytykę Mazowieckiego zamieszczoną w Wyborczej przy okazji wręczenia mu którejś z rutynowych nagród- Jest za szlachetny, ma za miękkie serce, nie potrafi nienawidzieć, nie umie chować urazy, no, pojechali po nim, jak bo burej suce, po prostu. W taki sam sposób bezkompromisowo samobiczują się kontrolerzy. Zawinili, owszem, ciężko- za miękkie serce mieli, ot co. Bojaźliwi tacy…. Pewnie dlatego powtarzali niekonfrontacyjnie do ostatniej chwili: „na kursie i na glissadzie”- bo by się Kaczyński obraził. A przecież gość- rzecz święta!

Jest jeszcze inna możliwość, oprócz wrzutki FSB, obaj bohaterowie- redaktorzy- tłumacze- transmiterzy współpracowali z wróżką Gizelą reklamującą się w Internecie, która pomogła im odczytać myśli kapitana Protasiuka i odtworzyć kroki generała Błasika. A może odnaleźli dodatkową czarną skrzynkę i zmusili ja do mówienia?

Chciałbym panom redaktorom powiedzieć cos od serca, w podziękowaniu za ich profetyczny trud. Może tak- wy, dziennikarskie kawałki materiału służące do konserwacji powierzchni płaskich? Bo, jak ostatnio napisałem krócej, to mnie zbanowali na tydzień, nawet, mimo wykropkowania. A może, jak w tym kawale o zomowcu i papudze- „Ty, zomowiec!” „No, co?” „Ty wiesz!”

Panowie Śmiłowicz i Osiecki, wy już sami wiecie, a jak nie wiecie, to sobie poszukacie w słowniku wyrazów bliskoznacznych.

 http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf

 

seawolf
O mnie seawolf

Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (74)

Inne tematy w dziale Polityka