seawolf seawolf
1265
BLOG

Bilboardy, czyli przegrzany sąd.

seawolf seawolf Polityka Obserwuj notkę 10

Najwyraźniej ogrzewanie w sali sadowej było włączone na full, bo w połączeniu z naturalnym rozgrzaniem sadu, które wykazuje we wszystkich sprawach dotyczących pisowskich jątrzycieli i dzielicieli, malkontentów i szkodników nie chcących w zgodzie i miłości ( i dobrości, unikalnym wkładzie Pana Prezydenta, oby żył wiecznie, w polszczyznę!) budować razem z Bronkiem Budowniczym, czyli Panem Prezydentem, oby żył wiecznie, dało katastrofalne dla neuronów składu sędziowskiego rezultaty.

 Otóż, co było oczywiste od pierwszej sekundy procesu, sad uznał wina Jacka Kurskiego, w tym akurat nie ma nic sensacyjnego. Zdaje się, ze również sędzina to zauważyła, wobec czego postanowiła trafić jakoś na czołówki gazet, a może nawet załapać się na jakiś wywiad w TVN, może w dalszej perspektywie zatańczyć na lodzie? Otóż nakazała Kurskiemu przeprosić …. Na bilboardach!!!

Przypomniał mi się „Die Hard”, gdzie policjantowi- Willisowi  kazano przespacerować się po Harlemie w gaciach i podkoszulku z zawieszoną na szyi tablicą „ I hate niggers”, czyli, dla nieposiadających języka angielskiego- „nienawidzę czarnuchów”. Może zatem Kurski powinien przejść się z taką tablicą, na przykład- „Precz z komuną, ujawnić agentów” w miejscu skrajnie nienawidzącym i panicznie bojącym się PiSu i lustracji, jak, na przykład , redakcja Gazety Wyborczej, studio TVN, siedziba stowarzyszenia dawnych i nie całkiem dawnych sbków i razwiedczyków „Sowa”, klub poselski PO, klub „Le madame”, stowarzyszenie zwalczające faszystów faszystowskimi metodami „Nigdy Więcej”, klub przyjaciół KRLD, na koniec na terenie posesji Lecha Wałęsy, z dodatkową tabliczką , trzymaną w ręku: „ No, to mur, czy motorówka, hę?”. Zwłaszcza tej ostatniej próby może Jacek Kurski nie przeżyć, bo Bolek robi się ostatnio nerwowy, tym bardziej nerwowy, im więcej dowodów wypływa..

Już widzę, jak Bolek okłada Kurskiego, sapiąc, „co za różnica, czy przez płot hycłem, czy motorówkom, ważne, że obalyłem komunizm sam jeden z Danuśkom! Pomyślenie jest zbrodniom! O mnie, potomku cysorza Valensa, co to go szpece z Konstantynopola wygnali miedzy Słowiany, do Czechosłowacji? Najpierw ten magyster Zygzak, teraz Kurski!”. Tu już nawet możliwa byłaby interwencja komitetu helsińskiego, oczywiście po stronie Wałęsy, bo przecież mógłby się spocić i przeziębić.

Wyrok rozgrzanej sędziny wytycza całkiem nową drogę polskiemu orzecznictwu. Pamiętając wypowiedzi Kurskiego o zamiarach prywatyzacji Lasów Państwowych, należy nakazać mu wycinkę Puszczy Białowieskiej tak, by wyrazy ułożyły się w słowo „przepraszam!” widzialne z Kosmosu. A najlepiej, żeby było „przepraszam Pana Premiera Donalda Franciszka Tuska!”, tyle, że w tym momencie wkroczą ugrupowanie ekologiczne, nawet Red.Wajrak z Wyborczej będzie postawiony przed konfliktem sumienia, czy ważniejsze jest chronić żuczki i unikalną kolonię jaszczurek mieszkającą w okolicach projektowanej wycinki pod wyraz „Donalda”, tudzież zabytkowy paśnik dla żubrów w okolicach wykrzyknika, czy też ważniejsze jest zniszczenie wroga i doprowadzenie go do ruiny? Dodajmy, wroga– Króla Pik w wydrukowanej w tajemnicy na potrzeby planowanej (w porozumieniu z generałem Jaruzelskim)depolityzacji polskiej polityki specjalnej talii kart z pisowskimi jątrzycielami i dzielicielami. Talia ta była wydrukowana już wcześniej, ale po 10 kwietnia sporo kart straciło aktualność, część bandytów z najgłówniejszym zginęła i edycję trzeba było uaktualnić, a starą w tajemnicy zebrać i posłać nocą na przemiał ( akcja o kryptonimie „kontrrewolucja nie przejdzie!”).

W tym momencie dyrekcja budowy obwodnicy w Dolinie Rozpudy ujrzała unikalną szansę dokończenia budowy bez ryzyka, ze Wajrak będzie siedział na drzewie i sikał do butelki. Natychmiast wystąpiła do rozgrzanego sądu z wnioskiem o wyznaczenie wykonania wyroku na planowanej trasie obwodnicy. Nawet kilka artykułów sponsorowanych o nikczemności pisowców, osobliwie prof. Szyszki i bezpodstawności zarzutów chcieli zamieścić w Wyborczej, ale im powiedziano, że to niepotrzebne, bo oni i tak je zamieszczą sami z siebie, z serca, a pieniądze, to nawet sami mogą dać, jakby były potrzebne na jakąś spontaniczną demonstrację, skrzykniętą smsami, albo facebookiem.

Na razie w sadownictwie toczy się dyskusja, czy nakaz wymalowania na widocznej stronie Ksieżyca przeprosin za uwagi, że ekipa Tuska robi kosmiczne przewały nie jest być może nieco przesadna. Pomiędzy gołębiami i jastrzębiami polskiej palestry toczy się zawzięty spór. Według twardogłowych jastrzębi zwalczanie faszyzmu gwizdaniem to za mało, trzeba nie tylko zmusić wrogów miłości do wymalowania przeprosin na Księżycu, ale przede wszystkim zrobienia tego ręcznie, rolkami o maksymalnej wielkości ustalonej przez sąd. Tu znowu bezcenna okazała się rada generała Jaruzelskiego ( lista jego talentów nie ma końca!), który przypomniał sobie z błogością czasy zupactwa i fali i zaproponował szczoteczki do zębów.

Z kolei sędziowie- gołębie, otumanieni i rozmiękczeni, jak widać, miazmatami o prawach człowieka, zgadzając się generalnie (no, bo jak się tu nie zgodzić!?) co do konieczności zwalczania PiSu wszystkimi siłami, sugerowali, ze nakaz opublikowania przeprosin na płaskowyżu Nasca poprzez wyżłobienie ich w gruncie obok już tam się znajdujących piktogramów  będzie dostatecznie dotkliwy.  Kto wie, może te znaki, to precedens, przeprosiny napisane piktogramami ówczesnej opozycji jątrzącej i dzielącej imperium Inków nikczemnymi oskarżeniami o przywłaszczenie sobie rocznej daniny złota przez Donalda Capaca, tudzież o udziale ludzi Słońca Peru w tajemniczym wypadku lektyki opozycyjnego księcia z obalonej dynastii?

Lektyka uderzyła we mgle w narożnik świątyni, roztrzaskując się w drobiazgi i miażdżąc i rozszarpując pasażerów i tragarzy. Cóż, wypadek komunikacyjny, jakich wiele, a jednak nikczemna opozycja postanowiła po trupach iść do celu, oraz jątrzyć i dzielić w dni parzyste, a dzielić i jątrzyć w nieparzyste, pytając bezczelnie i zdradziecko, gdzie jest brakująca część lektyki, bo tak na oko, z jednej trzeciej brakuje wśród gnijących na wysypisku śmieci szczątków, czepiając się rzekomej błędnej informacji strażnika świątynnego, który pokazywał tragarzom drogę na parking dla lektyk („prosto, chłopaki, na kursie i ścieżce jesteście”), tudzież nikczemnych plotek, jakoby istniała relacja zapisana w węzełkach kipu o strażnikach świątyni tłukących pasażerów maczugami.

Pewne rzeczy są bowiem ponadczasowe- i owe przypadkowe wypadki lektyk opozycyjnych książąt z wrogich dynastii i owi rozgrzani sędziowie, wydający wyroki i oglądający się przy tym, czy aby na pewno jaśnie panujący z tych prawidłowych i słusznych dynastii i redaktorzy ich węzełkowych pism okólnych na pewno zauważają ogrom ich lojalności i bezgranicznej miłości do domu panującego. Nihil novi….

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf

 

seawolf
O mnie seawolf

Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka