Niestety ostatnie wydarzenia z blokadą, tfu, znaczy się, zwiększonym zainteresowaniem stronami rządowymi, jak wyjaśnił zaniepokojonym dziennikarzom Wierny Graś ( to taka analogia do Wiernego Soroki, albo Wiernego Henrysia, jak sympatycznie nazywano szefa Sztafet Ochronnych w kręgach zbliżonych do Kancelarii Rzeszy) poza wielką dawka komizmu ma i swoje złe strony.
Jeszcze niedawno, dosłownie godziny temu umowa ACTA była sukcesem polskiej prezydencji, którym się chwalono na stronach rządowych. Ale, najwyraźniej pospiesznie zrobione sondaże nie wypadły dla rządu najlepiej, bo wśród innych tragikomicznych posunięć, występów estradowych rzecznika „Izwinitie” Grasia było i takie, że gorączkowo usuwano z rządowych stron propagandowych przychylne wzmianki o ACTA. Pojawiły się za to półgębkiem rzucane uwagi, ze wicie, tego, nie wiadomo, może nie podpiszemy, a jak podpiszemy, bo już minister rolnictwa obiecał ( tak, tym zajmował się minister rolnictwa, no, w końcu, czemu nie, skoro chciał się sprawdzić w informatyce), to może nie ratyfikujemy, a w ogóle zostawcie nas już, bo już głowa boli od tej nagłej konieczności zajęcia stanowiska na temat, na który nie mamy zielonego pojęcia, a SMSy nie przychodzą, a Premier w szafie, jak zwykle.
Podobnie, jak trafnie zauważył Rosemann, w Związku Sowieckim retuszowano zdjęcia towarzyszy przywódców, usuwając postaci, które już na nich być nie powinny, skoro zostały zdemaskowane, jako wrogowie ludu i szpiedzy imperializmu. Rychło na zdjęciach zostawał sam Stalin, bo wszyscy wokół byli już rozstrzelanymi agentami kolonialistów. A potem, to i Stalin zniknął, nawet w stalinowskim filmie o rewolucji, w którym mówił Leninowi, co ma robić, zasłonięto go namalowaną postacią rosłego marynarza Bałtijskowo Fłota. Tak, że nic nowego Tuskowi propagandziści nie wymyślili, czego byśmy już kiedyś nie widzieli. Tyle, że ruchy mają coraz to bardzie nerwowe i nieskoordynowane.
Oczywiście, cyngle nie byłyby sobą, by jakoś nie spróbować uwikłać PiS i Jarosława Kaczyńskiego w sprawę ACTA. Zgodnie z zaleceniem tego magika – fakira sprowadzonego za ciężkie pieniądze ze Stanów, bo ponoć robił kampanię Barackowi Obamie. Ani Barackowi, ani Obamie, bo Obamę znał z telewizji, po prostu jego wspólnicy ( fakira, nie Obamy) rozpuścili takie pogłoski, a on skromnie nie zaprzeczał, ot i wszystko. No, więc fakir przyjechał i powiedział, żeby wszystko zwalać na opozycję. Nie sposób zauważyć, że te pieniądze były wyrzucone w błoto, bo tyle, to ekipa Donalda Tuska wie i bez fakirów. To mają wypisane nad łóżkami, to jest screensaver w ich komputerach i sygnał telefonu w komórkach. To skandują przed gwizdkiem sędziego w trakcie meczu, niczym rytualny taniec nowozelandzkich rugbystów.
No, jak wszystko, to wszystko, więc czemu nie ACTA. Ale to szczegół, zastanawia mnie, jak winą Jarosława okaże się zabezpieczenie hasłem rządowych stron- login: admin, hasło: admin1. To znaczy, pytanie jest „jak”, a nie „czy”. Może odpowiedź jest już znana w chwili, gdy to piszę, ostatnio, jak ktoś pójdzie sobie kawkę zrobić, albo serniczka ukroić, może przegapić jakieś ważne wydarzenie, na przykład, jak cała rządowo- FSBowska narracja w sprawie Smoleńska leci na mordę z głośnym plaśnięciem.
Może za chwilę okaże się, że to hasło, to jeszcze Ziobro wprowadził 6 lat temu, albo coś takiego, jak wiadomo, elektorat PO nie jest przesadnie wymagający, więc i to łyknie, jak wszystko inne. Nie zmienia się zwycięskiego składu i nie zmienia się taktyki, która przynosi tak świetne owoce.
Aż mi żal tych hackerów z Anonymous, już widzę, jak w podnieceniu, z wypiekami na policzkach zabierają się za złamanie szyfru, a tu ZONK!, szyfr złamany, zanim jeszcze pierwsza kawka wystygła do stadium nadającego się do picia. To tak, jakby (szósta rano, mrozik, szron na kominiarkach, napięcie) czterech byków z ABW rozbujało taran, heeeeej, raz, heeeeej, ra….by wyważyć drzwi, a tu drzwi wypadły z zawiasów od przeciągu, bo ktoś kichnął. Albo, jak student, który trzy doby zakuwał, rozkładał po kieszeniach i pod zegarkiem ściągi na każdy możliwy temat, dał na dwie msze, w tym jedną według rytu trydenckiego, dla pewności także zapalił kadzidełka, ślubował, że przez rok nie popełni grzechu nieczystości, choćby go narzeczona błagała, a tu po wejściu na salę, znudzony docent mówi- „Pan da ten indeks, bo mam pociąg za godzinę”. Admin1. Żeby choć 11.
Gdzie te złe strony, ktoś zapyta? Raz, że zajady się robią, ale to szczegół. Gorzej, że prawie dwa lata śledztwa na nic. Pomyślmy logicznie, czy jest możliwe, by zamach smoleński zaplanował ktoś tak koszmarnie, karykaturalnie tępy i głupi, jak to panopticum, zbiorowisko nieznane w dziejach Polski? No, chyba wszyscy widzimy, że nasze podejrzenia były jednak niesłuszne. To nie mogli być oni. Przepraszamy was za podejrzenia, rzeczniku Graś. Panie Antoni, drogi FYMie, zaczynamy śledztwo od nowa. Trudno. Reset.
http://freepl.info/seawolf
http://gpcodziennie.pl/autor/seawolf
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy
http://seawolf.salon24.pl/
Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka