„Celem ustawy emerytalnej jest sprawienie ludziom przyjemności” - powiedział Premier.
Jak widać, zasada Alfreda Hitchcocka , że na początek musi być trzęsienie ziemi, a potem napiecie musi stopniowo wzrastać, zostało właściwie zrozumiane przez panów Ostachowicza i Grupińskiego. Cytaty są ze spotkania ludu pracujacego miast i wsi z Przywództwem. Przywództwo, oczywiście rozumie, że skoro sprawa ACTA wywołała takie protesty, to, co dopiero emerytury. Pornola sobie można sciągnąć, albo nie, a jeść na emeryturze trzeba, przynajmniej co drugi dzień. Więc trzeba głupolom wytłumaczyć, że to dla ich dobra. Oczywiście, rozwiązanie jest proste, co też właśnie sie na naszych oczach dzieje, z jednej strony wydłużyć okres składkowy, a z drugiej, sprawić, żeby emeryci nie żyli zbyt długo. Jak dobrze pojdzie, to nie dożyją. Nie ma co sie krzywić, na tym to własnie polega, emerytura to zakład pomiedzy pracownikiem, a państwem, jak bedzie dłużej, żyć, to wygrywa, a jak umrze, to wygrywa państwo.
Niestety, panuje tu jaskrawa nierównowaga, bo państwo jest władne zmieniać warunki zakładu w jego trakcie, wydłużając dowolnie długość pracy, oraz , poprzez likwidację służby zdrowia i dopłat do leków sprawić, by emeryt zszedł odpowiednio szybciej. Na ile szybciej, a to już sie ustali na bieżąco, w zalezności od tego, ile jest kasy. A tej nie ma , wnioskując z tego, że właśnie zwinięto na bieżące potrzeby budżetu pieniądze ze specjalnego funduszu demograficznego dla przyszłych pokoleń, poświstując sobie niefrasobliwie i pokazując publiczności, by patrzyła gdzie indziej- „o tam samolot leci , patrzcie! Ale fajowski!”
„Minister Władysław Kosiniak-Kamysz uspokajał ponad 300 zebranych, głównie kobiet, że poziom 67 lat w przypadku mężczyzn zostanie osiągnięty w roku 2020, natomiast kobiet - dopiero w 2040 r.” Ale zaraz, zaraz, nie rozumiem, przecież chodzi o sprawienie ludziom przyjemności, Pan Premier właśnie to powiedział, przecież nie sposób przypuszczać ( „pomyślenie jest zbrodniom!” cytat z klasyka!), by sobie z ludu pracującego miast i wsi jaja robił, czemu nie chcecie sprawić ludziom przyjemnosci już teraz, natychmiast, ale by było fajnie, ludzie tańczyliby w kółeczko walczyka lambada, lambada, niczym na głównym placu w Pyong yang, dawniej Phenian. A to dopiero w 2020, w 2040? Aż tyle trzeba czekać na odrobinę przyjemności? Mam pewnie dysonans poznawczy, ale , mam nadzieje, że albo liczne petycje ludności, które już sie pewnie piszą w lokalnych redakcjach Wyborczej, spowodują, że granica ta zostanie przesunieta, albo przynajmniej zostanie wyjaśnione, dlaczego nie wszystkim po równo należy się odrobina przyjemności.
„O tym, że na emeryturze będzie się lepiej żyło, przekonywała Agnieszka Chłoń-Domińczak, była wiceminister pracy: - Od 60. do 67. roku życia wartość kapitału zgromadzonego na naszym koncie emerytalnym wzrośnie o połowę. A wydłużenie wieku emerytalnego zmniejszy ryzyko ubóstwa wśród emerytek z 45 do 13 proc.”. Jaka wspaniała wiadomość dla wszystkich, nie wiem, co prawda, jak zbadano ryzyko ubóstwa i na czym polega ryzyko 45%, a na czym 13%. A może 14,5%? Znaczy, wszyscy, którym przez całe życie zabierano większość zarobków na przyszłą emeryturę, maja 45% szans na życie w nędzy. A pozostałe 55% , będzie żyło w dobrobycie, niczym prezes Stadionu Narodowego, czy raczej nie bedzie żyło w nędzy, bo zwyczajnie zdechnie w wyniku reform Kopacz- Arłukowicza, czyli w wyniku Narodowego Programu Eutanazji?
Mam jeszcze lepsze wiadomości, nie trzeba być Banachem, ani Einsteinem, by sobie szybko na papierku policzyć, że , jakby tak wydłużyć czas nie do 67, ale do 74 roku, to kapitał wzrośnie jeszcze bardziej, nie o połowę, ale o sto procent. A, jak wydłużymy do 81, to o 150%, ludzie, ale wspaniałe perspektywy, bedziecie bogaci! Że też nikt jeszcze na to nie wpadł! I że też nikt na razie nie wytłumaczył tego ludowi, ale wytłumaczy, jestem tego pewien. Na razie trzeba sprzedać ludziom Kolumnę Zygmunta, na sprzedaż Giewontu przyjdzie czas, spokojnie, nie nerwowo.
Tych, którzy martwią się o to, czy stan zdrowia pozwoli im tak długo pracować, prof. Stefan Zgliczyński, lekarz i prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Prewencyjnej i Przeciwstarzeniowej, zapewnił, że osoby poświęcające się pracy zawodowej żyją znacznie dłużej niż te, które uciekają od stresu i przemęczania się. I tu siegamy do poprzedniego wyliczenia, nie uciekajcie od stresu i przemęczenia się, nie uciekajcie, głównie dlatego, że nie macie szans, znajdziemy was wszędzie! Głód was wygna z ukrycia, a i po leki trzeba będzie wyjść.
Tylko patrzeć, jak zaimportujemy najpopularniejszy program telewizji koreańskiej- w którym autorytety przekonują, jak straszne dla organizmu jest przejedzenie, a już zwłaszcza tłuszcze zwięrzęce i jak wspaniałe i urozmaicone zupy można zrobić z pokrzyw i lebiody. A wkładkę mięsną z paska po dziadku. Trzeba tylko trochę dłużej pogotować.
P.S. Zachęcam do przeczytania nowego felietonu w weekendowej Gazecie Polskiej Codziennie, tylko w gazecie, exclusive!
http://freepl.info/seawolf
http://gpcodziennie.pl/autor/seawolf
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy
http://seawolf.salon24.pl/
Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/
Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka