seawolf seawolf
4880
BLOG

Szczur Biurowy, czyli odpowiedź

seawolf seawolf Polityka Obserwuj notkę 68

Tytuł miał byc inny, ale zmieniam na prośbe administracji, co prawda ze zniecierpliwionym wzruszeniem ramion. Żeby nie było, że oto Siłólf, znana pisowsko- prawacka swołocz wzywa do mordu. Odnoszę się do  tekstu znakomitego, a zaprzyjaźnionego kolegi Szczura Biurowego, który wywołał mnie do tablicy. Generalnie, Szczur sugeruje, że moja z uporem lansowana teoria, ze Tusk i Komorowski to zwykłe słupy, żałosne głupki, którym ktoś mądrzejszy mówi na bieżąco, jakie mają poglądy i jakie są ich decyzje na najbliższe dni, jest nieprawdziwy i że oni naprawde od czasu do czasu usiłują o czymś samodzielnie zdecydować, ale tak naprawde rządza media i biurokracja i zwyczajnie wpuszczają ich w medialne pyskówki i urzędnicze sabotaże i dlatego nic nie wychodzi.

 

Mogę sie z tym zgodzić o tyle, że ja też nie uważam, by wyglądało to tak, że Tusk wchodzi służbiście do jakiegos gabinetu, być może pod ziemią, niczym kancelaria Rzeszy, melduje się, a tam jakiś prawdziwy szef, niczym Hitler z „Untergang” wrzeszczy, że przecież dał Befehl, dał Befehl, do cholery, gdy spocony i ze zwieraczem dokonującym nadludzkich (nadzwieraczowych?) wysiłków Tusk melduje, że, niestety atak generała Steinera z południa nie powiódł się.

 

Natomiast nie ma wątpliwości, że parę lat temu grupę ambitnych, dobrze rokujących ludzi, do tej pory trzeci garnitur, których wyróżnikiem był absolutny brak hamulców i skrupułów wybrano w castingu na nowych Mężyków Stanu, wobec dramatycznej niezdolności dotychczasowych Mężyków z UW i SLD do kontunuowania zapewnienia bezpieczeństwa i korzystnych warunków biznesowych ekipie, która do tej pory takimi warunkami się cieszyła. To dotyczy całej , dużej grupy, natomiast rodzynkiem o dłuższym stażu jest tu niewątpliwie pewien działacz niepodległościowy wżeniony w bezpieczniacką dynastię, który zaraz w 1989 roku był widziany, jak wychodził z rozmów z delegatury radzieckiej i z zadowoleniem komentował, że oto przed nim odtwieraja się wspaniałe perspektywy. Zaraz zreszta miał okazje sie przekonac o bardzo praktycznych korzyściach z przyjaźni z owymi nowymi kolegami, bo ktoś go orżnął na kilkaset tysiecy marek (ówczesnych! Iluż to opozycjonistów wyszło z konspiracji z całkiem pokaźnymi kwotami, no, tylko pogratulować!) i pomoc panów od śrub w samochodzie w ich odzyskaniu była , jak znalazł. I tak owa przyjaźń trwała przez lata i była tak skuteczna, że doholowała owego działacza do najwyższych stanowisk w kraju. Z mozołem, bo działacz najmądrzejszy i najlotniejszy nie był, więc pewien wysiłek był niezbędny.

 

Jak skuteczne takie holowanie być może, niech świadczy zdumiewający , przynajmniej dla mnie fakt, że owa bezpieczniacka dynastia była całkowicie ukryta przed opinią publiczną, żadne pytanie o małżonkę kandydata nie padło ani w mediach uważanych za reżimowe, bardzo reżimowe, ani trochę reżimowe, ani w mediach uwazanych za opozycyjne, bardzo opozycyjne, ani umiarkowanie opozycyjne, ani w mediach skandalizująco- sensacyjnych, ani elektronicznych, po prostu w żadnych. Pytanie o pochodzenie żony kandydata nie pojawiło się ani w formie pisemnej, ani w formie uniesionej znacząco brwi, ani w formie kaszlnięcia, ani w formie  wzniesionych w sufit oczu, ani w żadnej innej. Owszem, pojawiło się PO wyborach, wygranych z bardzo niewielka różnicą głosów. I znowu, by uniknąć oskarzeń o prawacko – pisowski anysemityzm, nie chodzi mi o pochodzenie etniczne, bo to mnie w ogóle nie obchodzi, lecz o owa ubecka dynastię. Wypadałoby o tym wiedzieć przy podejmowaniu decyzji, tym bardziej, że w przypadku Jarosława Kaczyńskiego roztrząsano problem matki, kota, braku dzieci i każdy inny problem, jaki tylko można było rozstrząsnać. Jak nie można było, to się i tak rozstrzasneło, co najwyżej anonimowo, poprzez płatne mendy internetowe na forach, które potem mogli cytowac szacowni niezależni dziennikarze i politycy.

 

Tu ciekawostka, w przypadku żony Radosława Sikorskiego publicznie podnoszono jej pochodzenie, jak najgłośniej zapewniając, że nie ma to znaczenia, no, chyba, ze w oczach pisowców, podleców, ale cały swiadomy elektorat z radością będzie głosował na kandydata pomimo , że żona jest Żydówką. Ba, wręcz miał to być egzamin dla nas wszystkich, tak zwany „test Blumsztajna” na polski antysemityzm. Wyszło, że jednak nie zdalismy, to znaczy, POwcy nie zdali testu, bo to w prawyborach było, a dopiero po długim czasie okazało się, że zdali, zdali i to jeszcze jak zdali. Co prawda nieświadomie, więc nie wiem, czy sie liczy, bo przez cały ten czas na temat żony Komorowskiego zachowywano całkowite, absolutne milczenie. Jeden, jedyny raz sie pojawiła, po debacie, gdy ktos zapytał Komorowskiego o żoną, dlaczego jej tam nie ma, czy jakoś tak, to kandydat po prostu dostał ataku wściekłosci, autentycznego amoku na wizji, odwrócił się  i sobie poszedł. I tu dopiero zacząłem sie zastanawiać, o co chodzi.

 

To tak, jakby były w czasie wojny były dwa bunkry, wróg atakował i rozwalał jeden, a drugi milczał i udawał, że go w ogóle nie ma i w milczeniu przyglądał się, jak koledzy z drugiego giną kilka metrów od nich. Tak, jakby Panią Applebaum wystawiono, jak hełm na kiju z okopu, by zebrała na siebie strzały, zamiast tego, kogo trzeba chronić.

 

I po tym wszystkim mam wierzyć, że to naprawde jest tak, jak przedstawiają media, że to Tusk rzadzi z Komorowskim, a media ich wspierają, owszem, ale dlatego, że chodzi im o reklamy?  Hmmmm. Hmmmmm.....

 

Zresztą, drogi Szczurze Biurowy, z niezmąconą sympatią odpowiadam, że Twoja teoria jest w istocie badziej przerażająca, niż moja, bo to znaczy, że dla naszej Ojczyzny nie ma już żadnej nadziei. Jeśli te żałosne głupki naprawdę rządzą tym krajem tak, jak to wygląda w mediach, czyli, że te media przynajmniej pod tym względem nie kłamią, że ten nieszczęsny smutny clown Nowak naprawdę sprawdza organoleptycznie te pęknięcia asfaltu, choć, jak się kiedyś przyznał, ostatnia, a właściwie jedyna praca w której uczciwie zarobił pieniadze, to była funkcja piekarza, że ta nieszczęsna Mucha trzepocąc nie tyle skrzydełkami, co rzęskami naprawdę decyduje o tym Stadionie Narodowym, być może ustalając, kto w przyszłym roku zagra w Superpucharze i jakie maja być rozmiary stadionu, bo te są jakies duże, sama sprawdziła, biegając wokół niego, że ten Arłukowicz, że ten Gowin, że ta „metr wgłab” Kopacz, to wszystko naprawdę, że ten Graś, osobnik o którym będziemy się uczyć w podręcznikach, też jest prawdziwy, a nie zrobiono go na próbę i zapomniano zniszczyć, że to naprawdę tak wygląda i że nikt mądrzejszy tym nie rządzi zza kulis, to już jest Finis Poloniae.

 

P.S. Zachęcam do przeczytania nowego felietonu w poniedziałkowej Gazecie Polskiej Codziennie, tylko w gazecie, exclusive! No i nowego tekstu w Freepl.info.

 

http://freepl.info/seawolf        

http://gpcodziennie.pl/autor/seawolf

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/

http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy

http://seawolf.salon24.pl/

 

Oraz w wersji audio tutaj:

http://niepoprawneradio.pl/

seawolf
O mnie seawolf

Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka