Jak słyszę, Bielan narzeka na wyjątkowe nawet, jak na standardy Lisowskie i Torańskie draństwa i nieuczciwości Newsweeka, polegające na tym, że po dwóch latach wyrywa się jakieś strzępki wypowiedzi i sprzedaje, jako wywiad na rocznicę tragedii, wbrew protestom, a na owe protesty się nie odpowiada, nie odbiera telefonów, a wreszcie każe się odp.. i nie nękać, bo osoba jest chora i leży w łóżeczku, niczym kotek Brzechwy. No, cóż, jaki jest Lis, każdy widzi, jaka jest Torańska, każdy widzi. Ale, jaki jest Bielan, też każdy widzi. Pierwsza naiwna z gimnazjum to to nie jest. Przede wszystkim, jak się wpuszcza złodziei do domu, to niepoważnie brzmią potem płacze i spazmy, że nie dość , że zniknął telewizor, ale i alkohol z barku wychlany. Jak się spółkuje z osobą o tak zwanej cnocie drugiej świeżości, to trudno się dziwić, a jeszcze trudniej mieć pretensje, chyba, że do siebie, że na skórze pojawiają się jakieś dziwne plamy, a, jak się siusia, to boli i piecze. Wiem z kursów dla kapitanów, Medical Care, żeby nie było, że z autopsji. Ba , niektóre plemiona do dzisiaj nie kojarzą faktu spółkowania z narodzinami dzieciątka. Może Bielan właśnie stamtąd pochodzi? Może nie jarzy, że istnieje pewien związek z rozmową z Torańską, a tym rzekomym wywiadem? Zatem przypomnijmy w prostych, marynarskich słowach- kto rozmawia ze Stokrotką, Torańska, Lisem, Morozowskim, Sekielskim, sam sobie szkodzi. I od razu uprzedzam podśmiewywania, że Prezes też z Lisem rozmawiał. Owszem, rozmawiał, do dzisiaj nie wiem, po jaka cholerę. Nie zwierzał mi się, ani nie prosił o poradę. Zawsze , jak patrzę na to, jak naszych traktują w tych prorzadowych szczekaczkach pytam retorycznie, no i po jaka cholerę tam lazłeś? Co, nie wiedziałeś, czego się spodziewać? Jednego zdania nie dokończysz, a i tak cię potem zwyzywają, że oto pisowski cham i kmiot przerywał Pani Redaktor, ale czego się spodziewać i żeby już tych pisowskich pokurczów nie zapraszać.
Zatem, panie Bielan, nie trzeba było się zadawać z szemranym towarzystwem, nie trzeba by teraz płakać i odwoływać. Może i wyrwane z kontekstu, ale słowa padły i to głupie i nieładne. Miało być ciepło, że Pani Maria o północy żartobliwie przerwała przydługa rozmowę, a wyszło, że Prezydent się nie nadaje, bo pantoflarz. Albo, że mlaska i nie chce trenować używania promptera. To, to akurat plus, bo takich plastikowych magików, co to nie potrafią od siebie dwóch zdań sklecić, za to czytają, jak złoto, albo chowają się w szafie, albo na stoku narciarskim, aż sondaże przyjdą i im fachowcy od ładnego wciskania kitu napiszą zgrabny zwiszenruf, to mamy aż za dużo. Ot, Bul Komorowski słynął, nie wiem, czy dalej to robi, z wyciągania z kieszeni napisanych mu przez kogoś karteluszków i odczytywania jakiś głupawych wierszyków, że niby taki dowcipny jest. Otóż sto razy wolę Lecha i Jarosława Kaczyńskich, którzy potrafili pięknie i rzeczowo mówić bez żadnej kartki. No, ale gdyby Lech robił 10% tych wszystkich gaf, co ten z lipowego kloca drewna wyciosany gajowy i jego First Lady, to by go żywcem rozszarpano, zresztą niewiele brakowało. Wszystko było źle, co by nie powiedział i czego by nie zrobił. A jakby nie powiedział i nie zrobił to jeszcze gorzej. Tak, że nawet nie warto się było specjalnie starać.
Kolega z otoczenia, no, może za dużo powiedziane, Jarosława Kaczyńskiego opowiadał, że jeździło za nim zawsze w ekipie prasowej paru takich fotografów, co to godzinami i dniami potrafili żadnego zdjęcia nie zrobić, aż wreszcie udawało się go „złapać”, jak się krzywi, jak pokazuje zelówkę buta od spodu, albo jak mu koszula ze spodni wychodzi. Słynny numer z szalikiem, podawany (autentyk), jako „AFERA” z szalikiem powstał, jak wiadomo, co demaskował swego czasu Toyah, z wybrania jednego z kilkunastu zdjęć zrobionych w trakcie odwracania go w dobra stronę. No, ale to już banał. Nie ma, co powtarzać, bo przy tym, co się stało z Smoleńsku, to naprawdę nawet szkoda gadać. Nic nie da się porównać z zamordowaniem, oczywiście. Ale pamiętać, kto go mordował medialnie za życia warto i należy. Otóż to te same cyngle, co teraz zrobiły idiotę z Bielana. A w istocie zrobiły to z jego wydatną pomocą, bo, jak już napisałem, jak się zadaje z k… mi, to kłopoty same przychodzą. Albo raczej wychodzą. Na skórze. Jak mawiali starożytni Rzymianie, chcącemu nie dzieje się krzywda, a nie słyszałem, by ktoś dosypywał coś Bielanowi do drinka, jak owej gimnazjalistce w dyskotece w Pcimiu, sam gadał i jeszcze się pewnie cieszył bo parcie, to oni wszyscy mają, jak niemowlę w czasie biegunki, tyle, że niemowlę w pampers, a oni do kamery.
Jak widać cyngle nie odpuściły, bo i jak maja odpuścić, w armii się wykonuje rozkazy, a nie filozofuje. Jakby tak każdy żołnierz w okopach robił to, co mu się podoba, to by żadnej wojny nie dało się prowadzić, dlatego takich humorzastych żołnierzy się kiedyś rozstrzeliwało, a teraz, to nie wiem, co się robi. Ale, jak widać, Liz wsiegda gatow a i Torańskie j dodatkowo motywować nie trzeba. Pod ścianę nie pójdą, bataliony zaporowe NKWD niepotrzebne, choć, tak miedzy nami, jakby AK i Państwo Podziemne dzisiaj działało, to, kto wie, co by było. Przynajmniej łby by im ogolili chłopaki.
P.S. Zachęcam do czytania felietonów w Gazecie Polskiej Codziennie i Freepl.info. Jutro nowy felietonik.
http://freepl.info/seawolf
http://gpcodziennie.pl/autor/seawolf
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy
http://seawolf.salon24.pl/
Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/
Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka