Sed3ak Pro Sed3ak Pro
813
BLOG

Leki wracają do aptek?

Sed3ak Pro Sed3ak Pro Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Jak poinformowała w piątek (21.02) „Rzeczpospolita”, aptekarze zabiegają o spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem, w temacie zmian w prawie, umożliwiających wyprowadzenie ze sklepów i placówek obrotu pozaaptecznego leków i produktów leczniczych („Aptekarze proszą premiera o spotkanie”). Celem przedstawicieli samorządu aptekarskiego jest przemodelowanie prawa farmaceutycznego w ten sposób, aby – poza nielicznymi i nierozszerzanymi wyjątkami – wszelkie produkty lecznicze wróciły z powrotem do aptek i punktów aptecznych, a zniknęły z półek supermarketów, stacji benzynowych, czy nawet (przykład z życia wzięty) sklepów cukierniczych.

Od wielu lat środowisko aptekarzy przekonuje, że nadmierne spożywanie różnej maści medykamentów co do zasady negatywnie wpływa na stan zdrowia publicznego in gremio, a koszty leczenia i hospitalizacji pacjentów wykupujących wiadrami produkty lecznicze bez kontroli wykwalifikowanego farmaceuty oraz bez weryfikacji zdatności samego produktu do spożycia (bywa, że na stacjach benzynowych i w supermarketach dostępne są one jeszcze długo po dacie ważności) kosztują państwo wielokrotnie więcej, niż upust jaki może dostać pacjent na lek, kupując go poza apteką, czy punktem aptecznym. Sytuacja przedstawia się bowiem tak, że cenę zdrowienia pacjenta przerzuca się na system publicznej służby zdrowia. Innymi słowy, koncern farmaceutyczny wprowadzając dany produkt do obrotu pozaaptecznego, wykorzystując m.in. agresywną i niereglamentowaną reklamę w środkach masowego przekazu, „uzależnia” od siebie pacjenta, grając na jego emocjach zdrowotnych i ekonomicznych; sam zaś koszt leczenia go zrzuca na państwo, czyli na podatników (tj. na nas wszystkich).

Postulat izb aptekarskich jest więc ze wszech miar racjonalny i uzasadniony. Ma on wymiar wielowątkowy. Korzystają na tym sami pacjenci, gdyż ich zdrowie, a nawet życie nie jest wystawione na agresywną ekspansję (reklamową, marketingową i ekonomiczną) koncernów farmaceutycznych. Zyskują aptekarze, gdyż w ten sposób zahamowany zostaje proces pauperyzacji ich zawodu. Dodatkowo, dokończona zostaje reforma zapoczątkowana ustawą refundacyjną z 2011r.; zakaz reklamy aptek bowiem ma sens jedynie wówczas, gdy w stosunku do tego samego produktu tak aptekarze, jak i zwykli sklepikarze mają identycznie nakreśloną sferę prawną (obecnie jedni nie mogą reklamować swojej działalności, a tym samym leków, a drudzy już tak). W przeciwnym wypadku dochodzi do dyskryminacji. Na plus wychodzi również państwo, gdyż dotowanie systemu opieki farmaceutycznej przechodzi ze szczebla producentów, na szczebel pacjentów, z wyłączeniem jednak kosztów leczenia tych ostatnich, spowodowanych niewłaściwą konsumpcją produktów leczniczych.

Jak poważna skutkach może ona być informuje ta sama „Rzeczpospolita” dzisiaj. W artykule „Znieczulamy się na potęgę” gazeta donosi, że „w 2013 roku Polacy kupili 115 mln opakowań środków przeciwbólowych. Wydali na nie 1,2 mld zł. (…) Polska zajmuje drugie miejsce pod względem spożycia leków przeciwbólowych w UE i trzecie na świecie, po USA i Francji”. Problem musi zatem istnieć na poziomie systemowym. Zagrożenia niczym nieskrępowanego zażywania leku, który dzień wcześniej widziało się zareklamowany w telewizji, widoczne są również w statystykach. Do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych w 2013r. „wpłynęło 79 raportów dotyczących powikłań po paracetamolu, w tym 33 ciężkich, czyli zakończonych hospitalizacją. To o 20 więcej zgłoszeń niż rok wcześniej” – stwierdza „Rz”. Takie są po prostu liczby i fakty; ciężko jest z nimi dyskutować, przekomarzać się i oskarżać o niskie intencje.

W kontekście tych statystyk tym bardziej złoszczą postulaty „środowisk farmaceutycznych”, czyli de facto przedstawicieli wielkiego biznesu (aptek sieciowych, hurtowni farmaceutycznych, producentów, koncernów, polityków, ekonomistów i lobbystów), by na rynku farmaceutycznym przywrócić „wolną amerykankę” i pozwalać kumulować ogromne dochody, kosztem zdrowia i życia pacjentów. Jakakolwiek reklama w segmencie zdrowia publicznego jest zwyczajnie szkodliwa; nawet reklama najbardziej niewinna. Ograniczenie jej skutków może nastąpić m.in. poprzez ponowne wprowadzenie leków OTC wyłącznie do aptek i punktów aptecznych. A tym samym wpływać na zmniejszenie owych zatrważających statystyk. Jest to zwyczajnie „godne i sprawiedliwe”.

Sed3ak Pro
O mnie Sed3ak Pro

"Demokracja nie może być bez Prawa. Demokracja parlamentarna, państwo praworządne - Królestwo Prawa - to kamienie węgielne, bez których nie może ostać się normalny pomyślny rozwój państwa i narodu. Nie ma bowiem nowoczesnego państwa, państwa instytucji i opinii publicznej, nie opartego na Prawie." Stanisław Posner

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości