Sed3ak Pro Sed3ak Pro
1235
BLOG

Donos Cienkiego Bolka

Sed3ak Pro Sed3ak Pro Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

„Kłamstwo zdąży obiec cały świat, kiedy prawda dopiero co ubiera buty” – głosi stare prawidło, autorstwa bodajże Marka Twain’a. Nie tym razem jednak, niedoczekanie wasze. Ktoś podpisany jako Juliusz Bolek (nie wiem kto to jest…) na swoim blogu na stronie „Polska The Times” donosi, że odkrył „Oszustwa farmaceutyczne”. Szkoda tylko, że nie u tych co oszukują...

To bardzo interesujące wprowadzić ustawę, pod hasłami troski o portfele pacjentów, poprzez ustalenie bardzo niskich marż aptecznych, jednocześnie sprawiając, że, w ten sposób, będą musieli więcej wydawać na leki. Przy okazji, ludzie, zostali pozbawieni prawa do informacji i wolnej konkurencji” – pisze Juliusz Bolek. Ktoś, w pełnej konspiracji, oszukał wszystkich. Pacjentów, aptekarzy i budżet państwa. No i raportującego o wszystkim p. Bolka.

Chorzy wydają więcej pieniędzy na leki refundowane, niż było to wcześniej” – stwierdza, by zaraz potem dodać, że „płacą więcej, ponieważ nie mogą porównać cen w poszczególnych placówkach”, czemu winny jest oczywiście zakaz reklamy aptek, przez który „Trudniej jest (…) ustalić, gdzie można zrealizować recepty, ponieważ, za udzielenie, przez aptekarza takiej informacji ustawa zakłada karę w wysokości 50 tysięcy złotych. W kontekście przepisów nielegalna jest nawet telefoniczna informacja o lekach”. Naprawdę?

To trochę tak, jakby powiedzieć, że za seks z kobietą „przepisy” przewidują 12 lat więzienia. Oczywiście, że jest to prawda. Wypadałoby jednak powiedzieć, że dotyczy sytuacji, w której do współżycia przymusza się siłą. Tylko wówczas, taki „seks” nazywa się „przestępstwem zgwałcenia”. Różnica?! Oj tam, oj tam. Podobnie, „przepisy” (formalnie jest to jeden przepis, ale po cholerę sprawdzać, co nie?) karzą za „udzielenie informacji o receptach” tylko wówczas, gdy ów „informacja” jest reklamą (apteki). Subtelne niedociągnięcie, czy też szyta grubymi nićmi manipulacja?

Pacjenci wydają więcej na leki refundowane – brzmi teza, wypowiedziana na jednym wydechu ze stwierdzeniem, że zakaz reklamy „nie pozwala konkurować” (a może właśnie pozwala konkurować jakością, a nie ceną?), przez co „pacjenci nie mogą porównywać cen”. Wypadałoby dodać z wewnętrznej uczciwości, że ceny leków refundowanych są identyczne w każdej aptece w Polce, gdyż obowiązują na nie wszędzie sztywne (jednakowe) marże handlowe i detaliczne. Oj, nieskładny coś ten donos Bolka.

A skąd „wzrost cen leków”? Przed wprowadzeniem ustawy refundacyjnej sporą część produktów leczniczych rozdawano w aptekach sieciowych po 1 gr. Jeśliby patrzeć na to z perspektywy obecnych cen (uwzględniających sztywne marże urzędowe), to każda ich wartość, bodaj i na poziomie 50gr za sztukę, byłby wzrostem kilkusetkrotnym. I co z tego?! Dziwne, że nie zastanowiło p. Juliusza, czyje pieniądze sprawiały to, że apteki sieciowe oddawały pacjentom leki po 1 gr.? Refundacja nie bierze się przecież z gumy, tylko z publicznych pieniędzy. Zawyżona refundacja powoduje, że w budżecie jest mniej pieniędzy na renty i emerytury (zwłaszcza wypłacane pacjentom), świadczenia zdrowotne (z których korzystają przecież głównie pacjenci) i wynagrodzenia (również na to, dla p. Bolka, jeśli akurat pracuje on w sektorze publicznym, w co jednak wątpię; po felietonie widać, że jest to raczej sektor prywatny).

Obrót lekami bez recepty oraz suplementami diety przejęły sklepy i stacje benzynowe, które nie mają zakazu reklamy, albowiem nie dotyczy on farmaceutyków tylko leków” – pisze dalej „Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu, wykładowca, ekspert w zakresie komunikacji”. No cóż, nieprawda. Zakaz reklamy aptek nie dotyczy leków (chyba produktów leczniczych?), ani suplementów diety, tylko aptek właśnie. Kwestię reklamowania tych pierwszych regulują inne przepisy. Wbrew temu również co napisano, państwo nie przejęło finansowania aptek. Państwo wreszcie zamknęło nieszczelny system wyprowadzania z budżetu NFZ wielu miliardów złotych nieuzasadnionej refundacji, którą płacono za leki, które później trafiały na śmietnik. To właśnie w tamtym systemie ogromnymi kwotami publicznych środków dotowano prywatne apteki sieciowe (to nie była zakazana przez UE pomoc publiczna, co?!). Że się tak wyrażę – „gospodarności czy rozsądku w tym żadnego” nie było.

Nie będzie chyba dla nikogo zaskoczeniem przytoczenie danych, z których wynika, że średnia wartość sprzedaży w segmencie aptecznym zmalała po 2011r. znacznie; w sieciach aptecznych w przedziale 15 – 29 aptek – o ponad 36%, w sieciach skupiających ponad 50 aptek – o prawie 20%. To dużo pieniędzy. Na tyle sporo, by rozpamiętywać tłuste czasy sprzed ustawy refundacyjnej, głośno łkać, zawodzić na blogach i robić chryję.

Wyjaśnijmy również jedno: za brak dostępności leków nie odpowiadają aptekarze, tylko producenci oraz hurtownicy (pisałem o tym szerzej w artykule „Nie dostaniesz leku w aptece, bo zrobiono »wolny rynek«”). Leki w polskich aptekach są, tyle tylko że dla… zagranicznego pacjenta. Czemu sprzyja mechanizm bezpośredniej dystrybucji, odwróconego łańcucha dostaw (nielegalnego) oraz importu równoległego (legalnego).

W dwóch miejscach z p. Juliuszem jestem w stanie się zgodzić. Primo, marże detaliczne na leki refundowane są rzeczywiście skandalicznie niskie i należałoby je podnieść; i to jak najszybciej. Secudno, „leki to nie rodzynki”, co oznacza, że nie powinno się ich sprzedawać obok tych ostatnich w supermarketach, czy na stacjach benzynowych.

Podobne założenia, ale dochodzimy jednak z p. Juliuszem do innych konkluzji.

A historia, wraz z morałem, niech się skończy takim wątkiem: „Nie dotyka się tematów, w których jest się Cienkim Bolkiem”.

Sed3ak Pro
O mnie Sed3ak Pro

"Demokracja nie może być bez Prawa. Demokracja parlamentarna, państwo praworządne - Królestwo Prawa - to kamienie węgielne, bez których nie może ostać się normalny pomyślny rozwój państwa i narodu. Nie ma bowiem nowoczesnego państwa, państwa instytucji i opinii publicznej, nie opartego na Prawie." Stanisław Posner

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości