Pan Tusk powinien mieć dziś wolne. Jutro i w weekend także.
Tak jest od 7. Lat i jakiekolwiek zmiany przewidziane nie były. Przestępcy nagrali innych przestępców, złodzieje napadli na redakcję tygodnika „Wprost”, bo szef agresywnych napastników kazał tę kupę kamieni, zawadzającą przestępcom w ostatecznym demontażu teoretycznego państwa, tak rozpirzyć, by …własną skórę ocalić.
A dziennikarze? Wiadomo!
Zawsze słuchali, chwalili, sondaże drukowali na korzyść, wyciszali, kiedy nie było wygodnie, bajdurzyli, że sukces, że zegarek w prezencie, a pochodzenie z rodziny przestępczego tatusia tylko przypadkowe.
Taki prawdziwy i sprawdzony dozorca elektoratu. Nie przekonał Graś, ani Tusk, zrobiła to Monisia, a Jacuś najwyżej do sądu zaciągnął.
Gdyby Owsiak na stół nie wskoczył, znalazłaby się sfora pismaków, by bronić pajacyka w czerwonych majteczkach.
Mówił Tusk, że PIS to grajdoł i ciemnota, potwierdzali chórem, nawet bez odruchu wymiotnego na widok swego odbicia w lustrze.
Okazuje się, że i ci wierni zaczęli się bać o swoją skórę, a raczej swe wcześniejsze „dokonania dla władzy”.
Stanęli, nie wiem, czy na stałe, u boku niepokornych. Przeciwko władzy i policji. Podobno ci z Czerskiej i TVN też. I to wygląda podejrzanie! Czyżby przestępcy pracowali nie tylko w URM, ale i na Krakowskim?
Ale konieczność była najwyższa. Otóż Polsce zagroziło ZŁO. Niespodziewanie, zaskakująco, zza węgła, ale, jak zawsze, ze strony opozycji. To wiemy i prezydent tylko potwierdził fakt bezsporny…
Kiedy bowiem Komorowski drzewko sadził, tak się zmęczył, że potem już tylko potwierdził, iż niepilnowany, wypowiadać się nie powinien. Znowu PIS okazało się złem na całej tej dziwnej Ziemi.
I zaczęli przestępcy, jak 11. listopada 2013 roku na ulicach, tym razem w redakcji gazety, dyscyplinować Warszawę.
Prokurator Seremet i minister Sienkiewicz musieli coś zrobić, by ZŁO pod nazwą PIS przestało podsłuchiwać, żądać dymisji i rozpowszechniać intelektualne odchody grupy trzymającej władzę.
Warszawę trzeba było uspokoić. Spacyfikować, dać w mordę, skonfiskować, nazwać Sienkiewiczem …Bartłomiejem, nie Henrykiem, bo ten był oszołomem i obciachem!
Wiemy, jakimi metodami osiąga się spokój w totalitaryzmie. Był czas przywyknąć.
Tylko ten Kaczyński….
Spokojnie obchodził urodziny. W Krakowie.
Inne tematy w dziale Polityka
