W 1981 r. zdałem mature , nie dostałem się na studia, nie byłem żadnym działaczem struktur ,,S"
14 grudnia ok. godziny 2:00 wracałem od dziewczyny z sąsiedniego bloku , mieszkałem w ostatniej klatce , gdy już prawie wchodziłem do klatki zza bloku wyszli zomowiec i ŻOŁNIERZ ( dalej wyjaśnie dlaczego go wyróżniłem).
zomowiec ( nowe zdanie powinno się pisać z dużej litery , ale w tym wypadku poczynie wyjątek) krzyknął do mnie ,,stój bo strzelam dokumeny i przepustka" , tłumacze że wracam od dziewczyny mieszkam w tej klatce na parterze i zaraz przyniose dowód osobisty.
Ale zomowiec wyciąga kajet i mnie spisuje przy sprzeciwie ŻOŁNIERZA który mu tłumaczy żebym przyniós dowów osobisty.
imie
nazwisko
imie ojca
data urodzenia
I wtedy zgłupiałem , nigdy nie byłem wcześniej przesłuchiwany
Spytałem- data urodzenia ojca czy moja?
Wtedy zomowiec ( pewnie prostak po SPZ) przystawia mi kałacha do piersi i mówi robisz se ze mnie huja ?, zaraz cie rozpierdole i wcześniej wyróżniony przeze mnie ŻOŁNIERZ ( szacun , ale nie mam szansy podziękować) ściąga kałacha, odbezpiecza i celując w zomowca mówi żebym spierdalał do domu.
p.s. dwa dni póżniej dziewczyna 19-letnia z sąsiedniej klatki wyszła z psami w kapciach ok. północy i po DWÓCH DOBACH wróciła,
po pięciu latach popełniła samobójstwo , pewnie tego ŻOŁNIERZA już nie było w patrolu , tylko dwóch zomowców